#PYMJd

Pracuję w pewnym małym antykwariacie. Zajmujemy się handlem używanymi podręcznikami szkolnymi, mamy także nowe, gdyby ktoś chciał. Antykwariat mieści się w niewielkiej budce, bardzo podobnej do kiosku Ruchu. W związku z tym ludzie czasami się mylą i proszą o gazety, papierosy i tak dalej.

Przyszedł raz chłopak, młody, jakby nieco przestraszony. Rozejrzał się w prawo, w lewo i kiedy upewnił się, że nikogo nie ma w okolicy, przyciszonym głosem powiedział:
- Proszę pani, prezerwatywy poproszę.
Trochę źle zrozumiałam co on powiedział i niewiele się zastanawiając, odpowiedziałam mu standardową formułką, stosowaną przy sprzedaży podręczników:
- Oczywiście, nowe czy używane?
Uciekł, nie odpowiadając. Dopiero wtedy dotarło do mnie o co zapytał.
Azus Odpowiedz

Bardzo kiepsko zmyślone...
1. Sezon na podręczniki jest tylko 2-3 miesiące w roku...co z pozostałymi miesiącami?
2. "mamy także nowe, gdyby ktoś chciał"...w niewielkiej budce...razem z używanymi, kiedy nawet księgarnie ze sporymi magazynami mają problem z upchnięciem podręczników, których jest multum rodzajów...
3. Antykwariat w budce, jak kiosk...czyli towar podaje sprzedawca...

Pomijam już fakt, że takiego czegoś nie można nazwać antykwariatem.
To się całkowicie kupy nie trzyma.... jakim cudem ktoś dał plusy?!

Dodaj anonimowe wyznanie