#S8baw
Kilka lat temu zaczęła się moja przygoda z harcerstwem. Trafiłem do pewnego środowiska. Poznałem tam naprawdę fajnych rówieśników. Problemem była jedynie kadra, jej myślenie i zachowanie. Co może być takiego kontrowersyjnego?
1. Kadra uważała się zawsze lepsza od uczestników. To nie polegało na zdobywaniu szacunku i byciu autorytetem dla innych. Oni po prostu potrafili zrównać uczestników z najgorszym śmieciem. O braterstwie i zasadzie, że kadra powinna być dla uczestników jak starszy brat można było pomarzyć. Byli raczej jak patologiczny pijany ojciec, który jak nie przyniosło mu się piwa, to zaraz cię bił.
2. Kadra zawsze wpajała wszystkim, że to akurat nasze środowisko jest najlepsze i nie powinniśmy w ogóle spoufalać się z innymi. Zawsze było słychać na zlotach komentarze na inne środowiska, jak to oni są gorsi, bo noszą mundury tak a nie inaczej itd.
3. Na wszelakich konkurach harcerskich nie liczyła się zabawa z robienia wspólnie zadań ze znajomymi. O nie! Liczy się tylko to, żeby wygrać, bo nam się należy, bo jesteśmy najlepsi. A spróbuj takiemu powiedzieć, że liczy się też zabawa... Oj...
4. Kadra na obozach harcerskich pod pretekstem "rutynowego sprawdzania porządków" kradła dzieciom słodycze.
5. Na moich oczach komendant obozu zakradł się na kuchnię bazy harcerskiej i wykradł jedzenie z lodówki.
6. Zdarzyło się, że na bazę harcerską codziennie przyjeżdżała budka z lodami. Fajnie, prawda? Dzieci byłyby ucieszone... i w tym momencie wchodzi rola naszej kochanej kadry - nie można kupować, bo nie jesteśmy na obozie cywilnym. Ta...
7. Wyobraźmy teraz sobie 5 harcerzy w wieku koło 11 lat. Dostają zadanie - służba na kuchni. Akurat tak się trafiło, że po całym dniu harcerze ci mieli do umycia wszystkie gary i całą kuchnię, więc od kolacji do gdzieś 21 ciągle sprzątali. Wtem kadra oznajmia, że jest alarm rynsztunkowy (trzeba ubrać pełny mundur i spakować wszystkie rzeczy). Zdarza się, tak to już jest na obozach harcerskich, tylko problem polegał na tym, że ci harcerze, którzy jeszcze mieli tyle do zrobienia, też mieli brać w nim udział. Mieli pracować na dwie zmiany. Jedna zmiana idzie się pakować i przebrać, a potem druga, no i oczywiście potem myć wszystko w mundurach. Ci harcerze już praktycznie płakali. Jako ich przełożony stwierdziłem, że w ramach pocieszenia kupię im lody (z tej budki z lodami). I tak też zrobiłem. Bardzo się cieszyli, a kierowniczka bazy odpuściła im na szczęście sprzątanie, gdy przedstawiłem jej całą sytuację.
Jakiś czas później wywalili mnie i to był jeden z powodów. Jeżeli można wylecieć z harcerstwa za sprawianie dzieciom radości, to coś tu jest chyba nie tak.
Naprawdę polecam harcerstwo, ale na ludzi trzeba uważać.
mój syn też był na obozie harcerskim i przełożeni zabrali mu za karę słodycze (to jeszcze można zrozumieć), "latarkę i żel pod prysznic (no to już jest kradzież). A to dlatego że przełożeni to często niewiele starsi ludzie od tych dzieciaków
Raczej nie dlatego - harcerstwo opiera się na tym, że młodszymi dziećmi zajmują się osoby niewiele starsze i ma to solidne wytłumaczenie. Z tym że te osoby muszą być prawidłowo przygotowane przez starszą kadrę - podstawą jest dobry przykład. Może nie powiedział czemu mu zabrali - mi się zdarzało zabierać np latarkę jeśli podczas ogniska mimo zwracania uwagi dziecko dalej świeci innym po oczach lub rozsmaruje swój żel pod prysznic po całej łazience - z tym że jest to podparte rozmową a rzecz jest zwracana po kilku godzinach - kadra kadrze nierówna
Co do tych lodów, to nie jest jakiś skrajnie dziwaczny wymysł -
Na innych rodzajach obozów młodzieżowych też się często zabrania korzystania z takich budek, bo gdyby coś było nie tak i dzieci się pochorowały, taką osobę ciężej pociągnąć do odpowiedzialności niz jak by sprzedawała w uwiązanym do miejsca stacjonarnym sklepie - ot, nie przyjeżdża kolejnego dnia budką, i tyle go wszyscy widzieli. Nikt nie zna nazwiska, nikt nie wie, kim on był...
Najgorsze jak osoby wyższe rangą, których masz się słuchać mają 2-3 lata więcej od ciebie i są dziećmi dorosłych najczęściej i ty nic nie możesz zrobić bo oni przecież tacy świetni. Sadystyczne dupki. Powiesz nie i masz robić 50 przysiadów lub oddawać im desery przez kilka dni na obozie
A jak nie zrobisz to...? Harcerze nie są Bogami. To zwykli ludzie. Gdybym kazał Ci robić przysiady to byś robił/a? Co Ci zrobią? Wyrzucą? To raczej nagroda nie uczestniczyć w patologii zamiast się męczyć i być upokarzanym dla poczucia "jedności". Każdy kto robi coś takiego jest zwykłym frajerem i mówię tu zarówno o drużynowym jak i tym, kto ćwiczy dla jego uciechy.
Od razu podkreślę - autor/ka pisze tu o 2-3 lata starszych osobach, a myślę, że ten minimum 15 - 16 latek ma już swoje zdanie.
PS. Byłem na takich obozach.
Oczywiście, że za bezzasadną i uporczywą niesubordynację powinno wyrzucić się dziecko z obozu. Na obozie harcerskim dyscyplina jest niezbędna.
No niestety – zjawisko fali zdarza się i nikt nie powie, że to kłamstwo. Sam wiem, bo działam w kadrze od lat. Kiedyś było gorzej, ale zmieniło się, gdy podczas biwaku, który organizowałem postawiłem sprawę jasno i członkowie kadry, którzy się znęcali (nieuzasadnione kary, zabieranie rzeczy uczestnikom, karne alarmy (bez wiedzy komendanta biwaku!)) zaczęli być karani na apelu, przy wszystkich. Usunąłeś go karnie z terenu biwaku to i reszta była już wzorowa. Do tej pory nie ma problemów (a nowi są uczeni co grozi za takie zachowania), a minęło już od tej sytuacji dobrych kilka lat.
Po prostu należy im uświadomić, że bogami nie są, bo jeszcze niedawno sami byli tylko uczestnikami.
Ja za to słyszałam niejedną historię o tym jak wyglądają harcerskie otrzęsiny. Jednym słowem przemoc psychiczna (upokarzanie) i fizyczna (np. bicie pokrzywami). Odgórnie ZHP wydaje się być fajną i dynamiczną organizacją, ale to co dzieje się na dole często woła o pomstę do nieba.
P. S. Wiem, że ZHP nie jest jedyną organizacją harcerską, ale z innymi nie miałam doczynienia.
Czy jest druh Boruch? -Nie ma druha Borucha. To się zdarzyło naprawdę a powiedzial tak młodziutki harcerz ( oni się nazywali Zuchy ) i przeszedł do historii.
Chciałabym się wypowiedzieć, jako członek kadry harcerskiej. Jak widziałam w komentarzach, piszecie że kadra jest niewiele strasza od tych dzieci i to jest problemem. Kiedy ja zaczynałam byłam straszą od tych harcerzy ok 2 lata. Razem ze mną zaczynały moje 3 koleżanki i 2 kolegów (mamy duży szczep i wiele drużyn). I u nas udało się żeby wszystko było w porządku. Naszym głównym celem jest i bylo sprawianie dzieviom radosci i zawsze stralismy sie zeby bylo jak najlepiej. Jezeli ktos ma sluzbe kuchenną i jest caly dzien w kuchni to jest wylaczony z właśnie takich zadań jak alarmy, a jeżeli nie posprzątać wszystkiego przed godziną 20 (początek wart nocnych) to spokojnie skończą sobie to rano lub No to poprosić kogoś z kadry o pomoc. Moim zdaniem problemem tu nie jest konkretnie wiek kadry (Chociaż brak doświadczenia na pewno ma wpływ) lecz brak wychowania ludzi opisanych w wyznaniu wyżej i poczucie "władzy"
Bardzo przepraszam, jeżeli ten komentarz zabrzmiał ofensywnie, nie mialam takiego zamiaru, chciałam tu tylko pokoazac różnicę między środowiskami I podkreślić że będąc niewiele starszym też da się być dobrą kadrą.
Miłego dnia anonimowi c:
Może powinieneś to zgłosić "gdzieś wyżej".
Hej, hej, a gdzie informacja, do jakiej organizacji należała ta drużyna?
Nie po to, by hejtować konkretnie daną organizację, patologię mogą się zdarzyć wszędzie, ale w różnych organizacjach inaczej działa dobieranie kadry, (np. w ZHP są opłacanymi opiekunami, w ZHR są wolontariuszami, którzy "awansowali" przez funkcje zastępowych po drodze), więc łatwiej było by sobie wyobrazić sytuację wiedząc, o jaki typ organizacji chodzi.
Nie jest tak. W ZHP również są to opiekunowie na zasadzie wolontariatu, którzy lata wcześniej sami byli uczestnikami obozów.
No tak, nie mówię, że się nie zdarza, po prostu można mniej-więcej oszacować, jak jest i sobie wyobrazić sytuację.
Ktoś tu chyba próbuje udowodnić, że jego organizacja jest "tą właściwą"...
Ten absurdalny zarzut miał by sens, gdyby wiadomo było, że to nie "moja" organizacja.
A czegoś takiego nie wiadomo.
Absurdalny jest pomysł, że kadra w ZHP jest opłacana i nie są to wychowankowie, którzy "awansowali" :)
Temu drugiemu nigdzie nie przeczytam - po prostu to, co kojarzyłam lepiej, opisałam bardziej szczegółowo, to, czego nie się nie tykałam - to chyba rozsądne podejście.
Mówisz, że w ZHP nie ma czegoś takiego jak płacenie instruktorom/opiekunom?
Chyba sporo się zmieniło od "moich czasów", więc chętnie posłucham. Szczególnie, że google nic o tym zaprzestaniu nie wie.
Na obozach „koloniach” z metodyką harcerką drużynowi mają normalnie płacone (instruktorzy, wychowawcy po kursie, pedagodzy). Natomiast na wyjazdach organizowanych typowo przez hufiec/szczep gdzie każdy opiekuje się swoją drużyną kadra jeździ jako wolontariusze.
O, i informacja, o jaki typ obozu chodziło by się przydała.
Idea harcerstwa umarła chyba w latach 70, bo to co przetrwało do lat 2000 to smutne. Na wszystkich "harcerzy" jakich znałem, tylko 1 faktycznie zachowywał się przyzwoicie i codziennie pielęgnował dobre i patriotyczne (w dobrym tego słowa znaczeniu) zachowanie... a to tylko dlatego, że hufiec składał się z dzieciaków rodziców, którzy 10-15 lat wcześniej do niego sami należeli i mieli fajną, zgraną paczkę. W każdym innym obozie tylko "darcie ryja" i gnębienie. Byłem raz i powiedziałem nigdy więcej. A na studiach zapisałem się do klubu turystycznego: 5 lat super obozów, podróży, śpiewów, spania pod namiotami, prowadzenia wspólnej kuchni, przemierzania świata i nikt na nikogo nie krzyczał, meldował, salutował czy szedł do WC na rozkaz.