#TIFI5
Pewnego dnia napisał do mnie Hubert. Jak to bywa na początkach takich rozmów, szybkie omówienie podstawowych informacji, wymiana zdjęć. Miał wówczas 18 lat, kończył liceum. Niezwykle przystojny, inteligentny, zabawny. Pisaliśmy ze sobą dosłownie codziennie po kilka godzin. Po trzech miesiącach wymieniania wiadomości poczułam, że się zakochałam. Piętnastoletni gówniak zakochał się w literkach. Nie przyznałam się do tego od razu, wstydziłam się. Po jakimś miesiącu on sam wyznał mi miłość. Byłam taka przeszczęśliwa! Był tylko jeden problem - dzieliło nas około 500 km. Pomyślałam, że to żadna przeszkoda, są przecież autobusy, pociągi. Hubert miał rzekomo prawo jazdy. Jakoś musiało to być.
Trzy lata żyłam w internetowym związku. Dosłownie. Raz na pół roku wysłał mi jakieś swoje zdjęcie. Na kamerce nigdy się nie widzieliśmy. W ciągu tych trzech lat tylko sześć razy rozmawialiśmy przez telefon, bo Hubert rzekomo wstydził się swojego głosu. Jak również się domyślacie, nigdy się nie spotkaliśmy, bo on zawsze odwoływał. Nawet w dniu spotkania potrafił wywołać kłótnię i to był pretekst, że nie chciał mnie widzieć. Pewnego dnia coś we mnie pękło. Napisałam mu, że mam dość i nie mam zamiaru się tak dłużej bawić. Odpisał mi po dwóch dniach. To co przeczytałam zawsze zostanie już chyba w mojej pamięci.
Mój Hubert, któremu zwierzałam się dosłownie ze wszystkiego, okazał się dziewczyną. Moją imienniczką. Rok starszą ode mnie. Przez ten cały czas robiła sobie ze mnie żarty razem ze swoim kolegą, który to rozmawiał ze mną przez telefon. Mój Hubert z wyglądu okazał się przypadkowym panem z fotki. Na moje pytanie dlaczego mi to zrobiła, wiecie co odpowiedziała? "Byłaś taka naiwna, wszystko łykałaś jak rybka, aż żal było nam przerywać taki cyrk".
Nigdy tak strasznie się nie czułam. Jak nic niewarte gówno. Przez trzy lata byłam tak perfidnie oszukiwana... Wiem, że również jest w tym moja wina, bo nie powinno się tak ufać ludziom w internecie.
Cały ten "cyrk" został zwieńczony moją depresją i nieudaną próbą samobójczą.
Jaki z tego morał?
Nie ufajcie bezgranicznie ludziom w internecie, choćby nie wiadomo jak byli zajebiści.
Mnie takie coś ominęło dzięki mojemu bratu.
Kiedy założyli mi internet jakoś w okolicy komunii, to jakiś chłopak napisał do mnie na gg. Wszystko było fajnie i miło, pisał że mnie kojarzy i chyba mieszkam tam i tam? Ja że tak, a dokładniej to tam i tam.. nagle wiadomosc „może jeszcze pesel mi podasz? :)”. Nie zapomnę tego uczucia gorąca które mnie naszło, nagle zorientowałam się że coś jest nie mocno nie tak. Milion myśli, że może jednak to nie mój rówieśnik, tylko jakiś obleśny stary typ, który będzie czatowal na mnie w okolicy którąsama mu podałam.. Okazało się, że brat dał mi taką lekcje, właśnie dlatego żebym nie ufała ludziom w internecie. Jestem do dziś mu za to wdzięczna
Poważnie?
Komukolwiek chciało by się poświęcać 3 lata po kilka godzin dziennie na pisanie żeby porobić sobie żarty??
To niezle by musiała być spierd*lona taka osóbka.
Naprawdę nie widzę tego jakoś
Nie wyobrazam sobie co przeżyłaś. z drugiej strony wyobrazem sobie, ze w tym stanie łatwo w to wyszłaś.
Dzięki za to wyznanie. Zapiszę je sobie i pokażę moim dzieciom.
Życzę Ci wszystkiego najlepszego.
Jeśli Ci źle, pomyśl, że jesteś ponad nimi. Ty byłaś szczera i pozwoliłaś sobie na naturalne, piękne uczucia. Ich na to nie stać, bo są zaburzeni. Masz szansę na normalne związki, a znając życie, ona/oni, zmarnują kolejne lata na toksyczne maskarady.
Właściwie to masz szczęście, że to tylko żart bo mógł to być stary zboczenieć, handlarz ludźmi czy złodziej tożsamości a co do zwierzania się to wiele ludzi robiło to samo na żywo do najlepszej przyjaciółki która potem wszystko rozgadała więc nie dramatyzuj bo w życiu mogą cię spotkać gorsze zdrady.
Podstawowy bład to szukanie współczucia i zwierzanie sie w internecie. Rozumiem mozna poznac kilku ciekawych ludzi z którymi mozna porozmawiac o sprawach "technicznych", zainteresowaniach, czy dla rozrywki. ale nigdy nie zwierzac się czy szukac oparcia bo nie wiadomo kto jest po drugiej stronie. A jak juz mamy taka potrzebe to warto sie skonfrontowac i gdzies sie spotkać.
I dobrze że to tak się skończyło.... mogli wyłudzić jakieś "nudesy" czy inne dane - później szantaż i trauma do końca życia
Nie ma co spodziewać się dojrzałości po 13-latce. Nie zdawała sobie sprawy, że ludzie są okrutni i mogą się podszywać za kogoś kim nie są.
Ale za to... rodzice! Rozmawiajcie z dziećmi o niebezpieczeństwach związanych z używaniem internetu, bo następstwa takich rozmów z nieznajomymi mogą być nie tylko bolesne, ale i naprawdę tragiczne.
Ale dlaczego morał? :)))
Przecież była depresja i próba i na tym trzeba było zakończyć.
Morał tylko wskazuje, że jest to opowieść z okolic dolnej partii kręgosłupa.
3 lata z Hubim przez sieć? :)))
Po kilka godzin przez sieć i nawet zdjęcia kutasa nie przysłał?? że niby to przypadkiem.
Co to za kawaler w ogóle.
Hubi to widzę niezły szaman jest, jedyny posiadacz komputera bez kamery w kraju, mikrofon nie działał........ale był przystojny i miał szacun na dzielni:)))))
A ta dziewczyna-figlara co niby tak żartowała to też miała tyle czasu wolnego co autorka?:)))
To wyznanie już czytałam.
Dobrze, że trafiłaś na parkę gówniarzy, która chciała sobie porobić jaja, a nie na pedofila.
albo "łowcę pedofili" - różnica symboliczna