#UFlvb
Pewnej niedzieli obudziłem się z bólem brzucha. Na propozycję rezygnacji z wizyty w kościele i rozkoszowaniu się przebywaniem w ciepłym łóżku mama rzecz jasna nie chciała się zgodzić. Rodzinka tradycyjnie wybrała się do kościoła. Od początku wiedziałem, że źle się to skończy, bo absolutnie nie czułem się na siłach, by wysiedzieć całą mszę. No ale podpis to podpis, zwłaszcza że ksiądz był dość surowy w tej kwestii.
W połowie mszy poczułem, że w żołądku zaczyna się rewolucja październikowa, jednak mama stwierdziła, że mam wytrzymać. Kiedy poczułem, że wróg jest już u bram, wybiegłem z kościoła co sił, a kłusem ruszył za mną tata. Nie byłem w stanie utrzymać treści żołądka w środku, która wielką fontanną obryzgała to co było najbliżej, czyli... wielki drewniany krzyż stojący tuż przy kościele. Tata spanikowany wpakował mnie do samochodu i zawiózł do domu.
Krótko po tym fakcie moja babcia żaliła "Co się dzieje z tym światem ?Jakiś pijak, bezbożnik, menel obrzygał krzyż! Co za profanacja!'.' Nie miałem odwagi przyznać się babci do mojego wyczynu, a tożsamość owego satanisty nie została wykryta do dziś.
raczej wyczynu twoich rodziców, to oni powinni się za to wstydzić.
Tak to jest właśnie jak się chodzi do kościoła po podpis i dla pokazanie się, bo skoro nie obchodziła ich twoja krzywda, po nic innego tam nie byli...
O ile rozumiem, że do samego kościoła kazali mu jednak iść (bo dzieci często przecież się wymigują od takich wyjść, szczególnie bólem brzucha czy głowy), to już zupełnie nie rozumiem, jak mogła nie pozwolić mu chociaż wyjść na zewnątrz, żeby trochę świeżym powietrzem pooddychał :v
Aa trzeba bylo na madra mame narzygac
Też o tym pomyślałam. Ciekawe czy wysiedzialaby do końca mszy w rzygach.
Albo dać sobie spokój z tymi bajkami i nie chodzić do kościoła :)
Ale to wasza wola.
Canzas, ehe, bo to bardzo proste wywalczyć niechodzenie do kościoła, gdy jest się jedyną niewierzącą czarną owieczką w rodzinie :) Sama walczyłam o to dwa, trzy lata, gdy na poważnie zaczęłam się już buntować w tej kwestii, a miałam wtedy lat 18. I dopiero po roku niechodzenia odpuścili, chociaż marudzenie było nadal ale pomyśl sobie, że niektóre rodziny są bardzo ortodoksyjne i póki u nich mieszkasz, to nawet srać za przeproszeniem musisz o tej samej godzinie, bo takie są ich zasady :D
To nie rodzina, a już podchodzi pod niewolnictwo.
Mi jak chcieli wcisnąć absurdalne zasady to im powiedziałem że jestem ich synem, a nie pieprzonym niewolnikiem który ma robić co oni chcą. Szacunek za szacunek.
Nie rozumiem tej całej praktyki z podpisami. Taki kościelny program lojalnościowy. Ale prawda jest taka, że kto chce iść do kościoła, to pójdzie nawet jak nie będzie potrzebował podpisu, a kto nie chce, przyjdzie na koniec mszy po sam podpis. Szkoda tylko, że nie o to w przygotowaniu do sakramentów chodzi :)
Trzeba było zostać w kościele i tam zwymiotować. A najlepiej jeszcze na rodziców. Może to by ich w końcu nauczyło, że nic na siłę lub na pokaz.
Mam nadzieje ze mamuska zmienila nastawienie do wizyty w kościele podczas zlego samopoczucia, komukolyby sie to przydarzylo?
*komukolwiek
Zwolnienia lekarskiego nie przyjmował? :D
Na prawdę odpowiedzialni rodzice..
Naprawdę* ;)
Polska ma chyba za dużo małostkowych polonistów, dobrze przynajmniej, że nie przekwalifikowali się na policjantów
'a klusem ruszył za mną tata' rozbawilo mnie to :D
Myślałam, że chodziło o coś innego niż rzygi..
Nie cierpie takich nazokatoli,ci ludzie są tacy ograniczeni...
Ale nie musisz ich obrażać