#UPPDN
Przed nowym rokiem szkolnym przeprowadziłam się z mężem i dwójką dzieci na nowe mieszkanie. Osiedle ładne i całkiem nowe. Co prawda nie ma tu typowej patoli, jednak jest coś innego... Mianowicie maDki.
Osiedlowe plotkary i mamusie 24/7 już w pierwszych tygodniach wyczuły mnie z rodziną i zapraszały na kawusie i inne duperele. Może chciały być mile, może brakuje im nowych tematów do plotek - nie wiem. Ja jednak nie jestem typem kobiety, która lubi rozmawiać o dzieciaczkach co rano przy kapuczinie. Mam swoje grono znajomych, które mi wystarczy. Poza tym w odróżnieniu do nich, pracuje i nie mam na to czasu w ciągu dnia.
Co w tym anonimowego? Ano dwie rzeczy.
Pomimo posiadania własnego potomstwa, nie lubię dzieci. Po prostu nie lubię. Niemiłosiernie mnie wkur...a. Nie zrozumcie mnie źle, kocham swoje dzieci nad życie, niczego im u nas nie brakuje. Dzieci znajomych też w miarę lubię, bo już są "swoje". Ale nie podniecam się na widok każdego bąbelka, a każdej napotkanej matki nie traktuje jako potencjalny materiał na najlepszą przyjaciółkę tylko dlatego, że ma dziecko. A tak właśnie widzę niestety inne matki.
Ponadto gardzę mamusiami, które za jedyny cel w życiu uważają urodzenie dziecka i siedzenie z nim w domu, pomimo, że dzieciak już w wieku szkolnym. A takie kwiatki niestety na moim osiedlu widuje. Matki Polki oddane podtrzymaniu ciepła domowego ogniska. Może im coś takiego odpowiada, jednak to działa w obie strony. Ja jeśli się chce spełniać w roli matki, żony i kobiety pracującej to moja sprawa. Jednak nie raz już doszły mnie słuchy na mój temat, że pewnie dzieci zaniedbane, bo mamie kariera w głowie. A same siedzą całymi dniami w domu jak dzieci w przedszkolu/szkole i nic ze sobą nie robią.
To chyba tyle.
Jesteś może i ambitna, nowoczesna.. Ale z Twojego wyznania bije samozachwyt, uważasz się za lepsza od tych matek, choć wcale ich nie znasz. Trochę to slabe. Ktoś Cię zaprasza na kawę, a Ty od razu peany o swoich znajomych i że oni Ci wystarczają. Może osoba która Cię zaprasza czuje się samotna i chciałaby kogoś poznać? Nie chcesz to nie idź, ale nie rozumiem Twojego oburzenia i wynurzeń. Ogarnij się i spuść z tonu.
@BubbaHubba a może czasem po zamianie paru zdań już się wie, że dana osoba nie jest dla nas materiałem na znajomego, bo zwyczajnie nie nadaje się na tych samych falach? Więc po co się męczyć i na siłę się "zaprzyjaźniać"?
@xXLeaXx ale ty nawet nie sprobowałaś. Jeżeli odrzucasz kogoś, bo "nie nadajecie na tych samych falach", wiedząc o danej osobie tylko tyle, że ma dziecko, to to trochę słabe. Nie chcesz, nie musisz iść, ale nie oceniaj.
Czemu uznajesz, że nie nadajecie na tych samych falach? Bo zagadała o dzieciach? To dobry temat na zapoznanie i pociągnięcie dalej. Tak samo gdy widzisz jakiegoś gościa w koszulce zespółu, to zagadasz na jego temat. Skąd ta druga strona ma wiedzieć, że lubisz tylko logo /motyw ale zespół jest według ciebie okropny?
Jak lepiej zagadać"hej może wpadniesz na kawę to dzieci się pobawią. Popatrzymy czy się dogadują" czy "wpadnij na kawę, pogadamy o zainteresowaniach, choć nie wiem jakie masz i nic nas możliwe nie łączy, więc szybko uciekniesz lub będziemy siedzieć w niezręcznej ciszy"
"Ja jeśli się chce spełniać w roli matki, żony i kobiety pracującej to moja sprawa. Jednak nie raz już doszły mnie słuchy na mój temat, że pewnie dzieci zaniedbane, bo mamie kariera w głowie. A same siedzą całymi dniami w domu jak dzieci w przedszkolu/szkole i nic ze sobą nie robią."
A one nie chcą i to też ich sprawa.
Każdy jest lepszy od tych jebanych mamusiek XDDDD
Przepraszam ale są osoby które nie lubią szybkiego i luźnego nawiązywania kontaktów. Potrzebują wybadać daną osobę i w razie czego określić czy będzie odpowiednim towarzyszem do popołudniowych czy tam innych rozmów. Nie mówię tu o byciu buraczanym bucem ale przecież nie każdy musi mieć potrzebę przyjaźnienia się z wszystkimi. Nawet jeśli ktoś czuje się samotnym nie ma obowiązku rzucać się mu w pomoc. Jeśli autorka nie lubi rozmów o dzieciach to dlaczego ma się zmuszać do bliższej znajomości z osobami które ewidentnie żyją głównie tym. Nie popadajmy w przesadyzm.
dokladnie Nah, tez buduje relacje swiadomie i nie jestem zainteresowana paplaniem o niczym, small talkami w windzie i podobnymi plytkimi kontaktami spolecznymi
sasiadow prawie nie znam, zreszta sa to w wiekszosci osoby minimum 2 razy ode mnie starsze i nie beda dla mnie partnerami do rozmowy
za gleboko wchodze emocjonalnie w relacje by nimi szafowac i sie rozdrabniac na piertoly
Bazienka, ageizm szerzy, nieładnie...
bazienka w sumie nie do końca o tym mówiłam.
Ja mam podobne wrażenie co HubbaBubba. Matka pracująca taka idealna, a wszystkie inne na osiedlu to „madki” od razu z góry, mimo, że ich nawet nie zna, bo przecież na tą kawę nie poszła i się oburza, że one się spotykają? A co ją to obchodzi?!! Żyj se jak chcesz i daj żyć innym i przestań się wpierdzielac w życie innych ze swoim, może błędnym, wyobrażeniem o nich. Może i są typowymi madkami, a może wcale nie są, tylko szkoda, że z góry je osądzasz i wyszydzasz nie znając nawet ich historii i żyć. A co jest złego w tym, że ktoś dla odmiany lubi dzieci, dogaduje się z nimi i się np. z nimi bawi? Nie podobają Ci się dzieci innych ok, ale co to nas ma obchodzić? One przynajmniej są miłe w stosunku do Ciebie i Cię zapraszają na tą kawę, a Ty z góry wyzywasz je w myślach od bycia madkami. Nienawidzę takiej krótkowzroczności i krytykowania matek z góry, bez przemyślenia i wciskania wszystkich do jednego worka, jakby życie było tylko czarno-białe. Sama jestem mamą, prace mam na umowę, ale obecnie jestem na macierzyńskim i „siedzę w domu” a nienawidzę tego określenia „madka”, jest ono mega obraźliwe, bo zaraz każda mama, która przyzna, że lubi i kocha swoje dzieci, jest szufladkowana do roli pani madki....Jakby posiadanie dzieci było czymś złym, a one same tylko potworami.
Napisałaś, że post będzie nie taki, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka... Cóż faktycznie byłam zaskoczona, bo był dokładnie taki, jakiego się spodziewałam na 1 rzut oka.
Osobiście chyba już wolałabym zadawać się z tymi "madkami polkami" niż z tobą - wydają się sympatyczniejsze. I nie, nie mam dzieci.
Dokładnie. Autorka jest zachwycona swoją postawą. Nie widzi tylko jaka jest żałosna.
No to ja nie chciałabym zadawać sie z Tobą, a z autorką pewnie zaprzyjaźniłybyśmy się. :D
Mam wrażenie, że to wszystko idzie ze skrajności w skrajność. Albo madki na pełny etat albo kobiety sukcesu, co nie lubią dzieci i gardzą innymi. Jedne i drugie koniecznie muszą wykrzyczeć o tym całemu światu... żenada!
Ja też za cudzymi dziećmi nie przepadam, bo większość teraz jest chowana bezstresowo i to rozwydrzone bachory. No i co z tego? Swoje się kocha, te w rodzinie, które są fajne też. I przeważnie to te madki na pełen etat są gorsze i one popadają w samozachwyt bo ile to one nie poświęciły, bo siedzą w domu dziećmi oh i ach i poród bez znieczulenia, a nie wydobyciny. Też bym się z takimi nie potrafiła zaprzyjaźnić.
Czy ja wiem, czy gorsze? Jak na razie to ty plujesz jadem niczym jadowita żmija. Madkowych komentarzy to tu nie widzę.
Jadem to opluwana jest głównie autorka, bo nie ma ochoty zadawać się z osobami, które nie są w jej "guście". No i co?
ej ale nie kazdy musi lubic wszystkich
podobnie jak nie musi byc przez tych wszystkich lubiany :)
@Pulpa
No i jajco. Czy ja w moim komentarzu zasugerowałam, że ma się z kimś przyjaźnić? No nie, więc chyba nie do mnie ta twoja gadka. Niech się nie zadaje z nimi skoro nie, jej sprawa- rzeczywiście, „materiał na wyznanie” jakich mało. Sama opluwa jadem i to w kilku miejscach, jak tego nie widzisz to przeczytaj ten elaborat jeszcze raz. Mi o to tu chodzi, o to jak odnosi się w wyznaniu do ludzi, o to jak ich ocenia (a sama narzeka, że jest oceniana, fuck logic), o wyższość bijącą z wyznania. Kryształowa nie jest, niech spuści z tonu. Jak dla mnie to w ogóle może nie mieć przyjaciół i żyć sobie w swoim świecie.
Z tego wyznania bije taka wyzszosc, że aż kłuje w oczy. Po za tym co Cię to obchodzi, że ktoś siedzi w domu, choć ma już dzieci w wieku szkolnym? Widocznie z jednej pensji żyją na poziomie i nie muszą isc do pracy, wola zajmować się domem lub nawet nic nie robić, mają do tego pełne prawo. To nie Twój interes. Mamy Ci gratulować, że nie jesteś taka jak "inne matki" bo pracujesz ? Tak robi miliony innych kobiet również pracują i ogarniają dom. A skoro doszły Cię słuchy na Twój temat to olej to i nie obgadują również innych bo ich życie to ich sprawa. A po za tym nazywanie kogoś madkami tylko dlatego, że ktoś nie chodzi do pracy jest strasznie słabe i ewidentnie brak Ci ogłady i kultury.
taaa a potem zale w internetach, ze maz mnie zostawil (dla mlodszej, umarl czy cos) i nie mam za co zyc
i ma taka 50 lat, 20-letnia dziure w cv i reke juz nawet nie w nocniku, a po lokiec w odbycie :)
ale w sumie nie moja sprawa, niech sie osoby bez krzty instynktu samozachowawczego martwia
Może też się tylko wydawać, ze ktoś nie chodzi do pracy. Może pracuje na nocki, może zdalnie, może na pół etatu po południu/wieczorem, może ma własną działalność i sobie pracuje np. godzinkę rano, dwie po południu i jeszcze jedną w nocy... bo może i jej to wystarcza.
Autorka nie zna tych kobiet a już z góry oceniła, że wszystkie na bezrobociu. Nawet nie zdała sobie trudu by z nimi porozmawiać.
Bo to swiadczy o człowieku. Tez bym nie chciała zadawać się z nieodpowiedzialnym leniem, który nie potrzebuje kontaktów społecznych i swojego życia poza dziećmi.
Nie polubiłabym Cie. Skąd wiesz jakie one są skoro nawet nie dałaś im szansy? Skąd wiesz, że nie pracują z domu? Strasznie się wywyższasz.
typowa "nowoczesna" i jakże zajebista osoba, gardząca innymi i jeszcze te wyzywanie od madek. Masz mózg wyprany ty o wielka damico. Mam nadzieje, że reszta cię zleje zimnym moczem i szybko si e na tobie pozna.
Dziś już nie potrzeba żadnego argumentu żeby nazwać kogoś „madką”.
Wystarczy tylko posiadanie dzieci. Aż strach je mieć
Widać ze zabolało. Widocznie to ty masz kompleksy i czujesz się gorsza, skoro cię tak ubodło 😅
Żyj i daj żyć innym.
Chcesz żeby ktoś szanował ciebie to szanuj ich. Wydajesz się strasznie nieprzyjemna osobą.
Też mam dziecko, które kocham nad życie, ale nie lubię obcych dzieci. Myślę, że sporo ludzi tak ma. Nie jesteś tak wyjątkowa, za jaką się uważasz. 🤷🏼♀️😆
Jezu ludzie dajcie jej spokój po co tyle hejtu. Nic na siłę jak autorka nie ma ochoty się kumplować z kimś to ma do tego pełne prawo ma prawo odrzucić nawet kogoś potencjalnie fajnego jeśli ona na tego typu znajomości nie ma najmniejszej ochoty.
Popieram.
Nie czuję potrzeby isc na kawe do kazdej napotkanej osoby, bo a nuż jednak znajdę z nią wspólny język. Żeby ludzie sie polubili zainteresowanie musi być z obu stron. I nie jestem za robieniem czegos na siłę, bo szkoda mojego czasu na to.
Z podejścia autorki. Co mozna pomyśleć o osobie, która gardzi innym człowiekiem, bo ma odmienny sposób na życie? Autorka nie musi zadawać się z sąsiadami, lepiej dla nich ;)
a moze po prostu nie chce wiecznie sluchac o kupkach i zupkach?
nie wiecie, jak te zaproszenia wygladaly, jak zachowywaly sie te matki w kontakcie i o czym pod tym blokiem trajkotaly ( ani tez czy raz poszla i jej sie nie spodobalo, bo bylo zgodnie z jej oczekiwaniami i dala sobie spokoj?)
Bazienka - A kto autorkę zmusza do utrzymywania kontaktów z sąsiadami? Nie odpowiadają jej na pierwszy rzut oka i okej. Tylko to nie upoważnia do pogardliwego wypowiadania się . Ona tych kobiet nawet nie zna. Zresztą już widzę, jak na całym, calusieńkim osiedlu są same madki i nikogo więcej. Autorka jako jedyna ostoja normalności. No sorry, ale nie.
Ja pie....ale czy one zmuszają ją do tej kawy i znajomosci? Nie!!! Nikt autorce nie przystawia pistoletu do głowy i każe się z nimi kumplować. Nie ważne czy one są madkami czy nie, tu chodzi o podejście autorki do innych ludzi. Podejście z pełną wyższością i wyzywaniem innych w myślach, mimo, ze przecież ich właściwie nie zna. Chyba miło z ich strony, że ją zaprosiły na kawę, nie? Skąd wiecie, że rozmowy byłyby o kupkach i zupkach, skoro ona nawet na tą kawę nie poszła? Jakby ktoś tu opisywał, ze zamieszkał w USA i sąsiedzi przyszli z ciastem i zapraszali na kawe, to byście gadali jak to miło z ich strony, ale mamy, które równie dobrze mogą mieć prace zdalną, własny biznes itd, są wyzywane od madek za to, ze autorkę zaprosiły....No świetnie, wrzućmy wszystkich do jednego worka. Kiedyś był model, że to ojciec zarabia na rodzinę, a mama jest w domu i zajmuje się dziećmi. Teraz powiecie, ze te wszystkie kobiety były złe z góry, bo żyły w takim modelu? Dodatkowo czy praca zawodowa to jedyna rzecz, która nas definiuje? Jestem „dyrektorem” i to jest moje ja? ;P