#UhvHD
Rok temu z kawałkiem poznałem kogoś w pracy. Mężatkę. Od słowa do słowa, od kawki do kawki, wpadliśmy w romans. Oboje ze sprecyzowanymi oczekiwaniami – miła odskocznia od problemów rodzinnych, odrobina (wielka odrobina) przyjemności cielesnej. Ale w międzyczasie w tej naszej znajomości musiałem być dżentelmenem... tu jej pomogłem, tu ją wspierałem, tu ogarniałem burdel w życiu emocjonalnym i realnym, bo w starym wsparcia nie miała... Niedawno się dowiedziałem, że się we mnie zakochała, mimo że zarzekała się, że ona tego nigdy nie zrobi.
Nie ma puenty, nie ma refleksji – ot, lżej mi, jak się komuś z tym wygadam.
Dżentelmen nie zdradza żony.
A dama męża.
Ona zdradziła go pierwsza. I tak miała szczęście, że jej nie zostawił. Ja bym taką szmatkę pognał w pizdu mimo dzieci. Skończyłaby jako samotna matka, to może czegoś by ją życie nauczyło. Tak trzeba było postąpić!
"Ale w międzyczasie w tej naszej znajomości musiałem być dżentelmenem" - do tego się odniosłam. On nie jest dżentelmenem.
Jakby przez zdradę żony zerwał kontakt z dzieckiem, to by dopiero pokazał klasę. Ojciec na medal.
Co z tego? Tak trzeba, inaczej nigdy by się od toksycznej baby nie uwolnił, zawsze zatruwałaby mu powietrze, będąc obok dziecka, więc lepiej już całkowicie skreślić tę rodzinę i zacząć na nowo z kimś normalnym. Coś za coś, czasem trzeba podjąć trudną decyzję, ale zdrowie psychiczne jest najważniejsze.
Tak po prawdzie to każda kobieta którą skreślisz, z dzieckiem czy bez, wyjdzie na tym lepiej niż będąc z tobą...
Zgadza sie, dzentelmen nie zdradza zony. Zamiast tego kupuje jej szybki samochod, liczac na to, ze bedzie miala smiertelny wypadek. Jesli to nie pomoze, kupuje jej Jaguara. Ten ja zezre, ledwo otworzy brame garazu.
Cystof, no na pewno, bo ja nigdy nie dałbym się wykorzystywać, trzeba by było samej zarobić na swoje zachcianki, nie byłoby też zasłaniania się dzieciakiem, w razie czego kopa w du.. i nara!
taa... ogólnie każda osoba którą trzymasz na dystans ma się lepiej... ale, dobra, dobra, zgrywaj twardego kozaka. Taka postawa to dobra metoda antykoncepcyjna.
Postac, w moim odbiorze dżentelmen/dama to określenia dość powierzchownych warstw człowieka. Zdrada współmałżonka leży na głębszym poziomie. Moim zdaniem można być dżentelmenem lub damą i równocześnie być do szpiku kości złym człowiekiem.
Według sjp gentleman to:
"1. dobrze wychowany mężczyzna;
2. mężczyzna wytworny, gustownie ubrany".
Żadna definicja nie pasuje do kontekstu, w którym słowo zostało użyte w wyznaniu. Dobrze wychowany mężczyzna nie zdradza żony oraz nie używa słów "ogarniać burdel" - raczej zna inne słowa, których może użyć, w rozmowie publicznej. A ubiór nie ma nic wspólnego z pomocą i ogarnianiem "burdelu".
Cała wasza trójka siebie warta