#Vfxka

Historia obrzydliwa, nie czytajcie, jeśli jecie.

Niedawno walczyłam z dość mocno zawalonym nosem. Smarkałam jak szalona glutowatym paskudztwem i czułam się raczej niefajnie. Przy ciągłych kroplach do nosa, koszmarnie wysychała mi śluzówka, ale wysmarkiwałam ją wraz z katarem.

Ostatniej soboty obudziłam się i poczułam, że coś mi przeszkadza w nosie. Podrapałam wewnątrz nosa i poczułam pod paznokciem cholerny stalaktyt. Paskudztwo było ogromne i mocno mi przeszkadzało. Stwierdziłam, że co tam, wydłubię dziada i będzie spokój. Wydaje się proste, prawda? Otóż nie było.
Zaczęłam istną walkę ze strupem, próbując podważyć warstwy tego czegoś na suchej jak piach ściance nosa. Było to niekomfortowe i bolesne, ale zawzięłam się i postanowiłam, że usunę dziada za wszelką cenę. W końcu poczułam, iż opór słabnie, ja powoli odrywam wielki kawał suchego strupa. Wyciągnęłam palec z nosa... i poczułam, jakby mózg wyleciał mi wraz z babolem. Serio, z szoku i bólu aż usiadłam. Wyciągnęłam rękę ku gorze, wycierając nadgarstkiem Amazonkę kataru i gapiłam się na najdziwniejszą rzecz wydobytą z mojego organizmu. Do suchego strupa był przyczepiony ogromny, zbity kawał wydzieliny, który wyszarpnęłam chyba aż z zatoki. To było obrzydliwe, ale i fascynujące zarazem. Pobujałam palcem w górę i w dół, a glut podskakiwał jak sprężyna. Katar zalewał mi twarz, ale dziwaczna scena zajmowała całą moją uwagę.
W tym momencie w drzwiach stanęła mama. Zaczęła coś mówić, ale po chwili tylko przeraźliwie wrzasnęła, cała bladozielona na twarzy. Trochę zbiło mnie to z tropu, bo glucior, choć paskudny, to był jednak trudny do rozpoznania z takiej odległości. Za krzykiem mamy przybiegł ojciec, który najpierw również zbladł, ale po chwili tylko wychrypiał: „Jezus Maria, Agata, co ci się stało?!”. W totalnym szoku wyskoczyłam z łóżka i podeszłam do lustra. Mym oczom ukazała się twarz umazana w soczyście czerwonej krwi. Miałam ja na nosie, pod nosem, na policzkach i na brodzie. Ściekła mi aż na piżamę. Co wzięłam za katar, okazało się krwawą rzeką. Gapiłam się w lustro jak baran z prawą ręką ciągle w górze, bo na paznokciu prawej ręki zwisał mi glutostrup.

Wymamrotałam do rodziców, że to tylko lekki krwotok z nosa i że już idę się ogarnąć. Przyjęli to z ulgą i czmychnęli do kuchni, a ja poszłam do łazienki jednocześnie zafascynowana, jak i zszokowana tym, co się stało.

PS Nie pytajcie o losy glutostrupa.
hugendubel Odpowiedz

Zasuszyłaś go na pamiątkę tak jak majtki z pierwszym okresem?

Dragomir

Ciekawe mieliście zwyczaje w domu. Napisz o tym wyznanie.

Solange Odpowiedz

A nie był to polip albo coś takiego? Mój tata miał podobną historię i właśnie głównym bohaterem był polip.

Krzeselkowy

Radzę nie googlować co to polip dla wrażliwych :D

KorseyShani Odpowiedz

Poczułam satysfakcję, że oczyściłaś swoje ciało, jak bardzo głupio by tj zdanie nie brzmiało xD

Hvafaen

Serio? Jak sobie wyobrażę takie mocne ruchy w stosunku do delikatnej śluzówki nosa to aż mnie skręca. Jeszcze ta krew

Dragomir Odpowiedz

Jak nie zjadłaś gluta, to nie było w tym nic obrzydliwego.

budyn4 Odpowiedz

Piękne

Hvafaen Odpowiedz

Ale mnie skrzywiło czytając to

wujeksamozlo Odpowiedz

Zjadłaś :P

Dodaj anonimowe wyznanie