Wysłałam męża do sklepu na zakupy. Jako że byłam trochę po porodzie, mój kochany miał wziąć przy okazji synka na spacerek. W międzyczasie do wózka wrzuciłam ciepły, gruby kocyk. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że mąż zabrał sam wózek na spacer... Kiedy on wychodził, ja w sypialni ubierałam małego.
Jakie było jego zdziwienie, gdy opowiadał mi, że „Synuś cały czas spał i ani razu nie zapłakał”, a ja musiałam mu powiedzieć, jak pięknie „zajmuje się” syneczkiem.
Teraz trzy razy sprawdza, zanim wyjdzie z małym na spacer :D
Dodaj anonimowe wyznanie
Jak mój tata był bardzo mały, dziadek ciągnął go na sankach. Nie zauważył, że zgubił go daleko, daleko w śniegu :) i rozpoczęły się poszukiwania :D
Mnie też zgubił dziadek. Na jednych sankach ciągnął mnie i kuzynke, wiec nawet nie poczuł, że lżej się zrobiło.
Ojcowie są czasami tacy nieporadni :D
To w sumie uroczę ;)
Za tą "uroczą" nieporadność płacą matki, które muszą ogarniać za dwoje.
Co w tym uroczego?
Gdyby jakaś matka wykazywała się taką nieporadnością, zewsząd byłoby słychać głosy, że co z niej za matka, skoro nie potrafi zająć się własnym dzieckiem 🙄
Z dzieckiem jak z matematyką. Jeśli idzie Ci zbyt łatwo, to robisz to źle :D
Kiedy nie wiesz, czy jesteś gotowy na dziecko i wychodzisz z samym wózkiem :v
Do tego nawiązałem :D
Podczas "spaceru z dzieckiem" znajomy podchodzi do dumnego tatusia zeby zobaczyć maluszka a tam go nie ma . Jeszcze by pomyslał że mu gdzieś po drodze wypadło 😂😂😂
Jeszcze go na dworze przypadkiem zostawi 😂😂
Czy tylko mnie przeraża to wyzwanie? Z wyznania wnioskuje (może błędnie), że maluch niedługo po porodzie. Ojciec wziął kocyk za opatulone kocykiem dziecko - opatulone tak, że buzi nie widać i w dodatku nie płacze. I nie przyszło mu do głowy sprawdzić, czy kocyk nie zakrył szczelnie ust i czy maluch się nie dusi (udusił...), tylko kontynuuje zakupy i cieszy się, że jest cicho :/
Mnie też ani trochę to nie rozbawiło. Gdyby było tak jak piszesz, ojciec woziłby opatulone i, de facto, martwe dzieciątko - i zorientowałby się w sytuacji dopiero po powrocie do domu, gdy już byłoby za późno na podejmowanie jakiejkolwiek akcji reanimacyjnej czy telefon na pogotowie.
To nie jest śmieszne, to cholernie nieodpowiedzialne.
dobrze ze poszedł bez bo gorzej by było jakby PRZYSZEDŁ bez niego
Mi się zdarzyło wyjść z dzieckiem, które nie miało założonych bucików. Moment oświecenia nastąpił na szczęście przed wyjściem z klatki w bloku :D
Nie ma to jak ogarnięty tatuś :)