Gdy byłam mała, mój ojciec dużo pił, pracował, ale większość pieniędzy była przepijana. Z imprez w pracy wracał ledwo żywy, a weekendami zataczał się już w środku dnia. Mimo wszystko go kochałam i zawsze byłam córeczką tatusia. Potrafił spod ziemi wytrzasnąć pieniądze, żebyśmy mieli co jeść, mimo że nie potrafił nimi gospodarować. Gdy wracał ledwo trzymając się na nogach, przykrywałam go i zbierałam puszki.
Mając 6 lat, w takiej właśnie sytuacji niechcący dostałam z puszki – ojciec obrócił ręką i puszka z jego ręki przecięła mi lekko czoło. Rozpłakał się, przepraszając, choć ja nie uroniłam nawet łzy. Potem otrząsnął się lekko, przemył mi ranę i nałożył plaster.
Niedługo potem poszedł na odwyk. Nie pije już od jakichś 12 lat.
Dodaj anonimowe wyznanie
Mojemu tacie już mija 25 lat bez alkoholu :)
Życzę powodzenia dla Ciebie, taty i rodziny :)
Chciałabym, żeby tego typu terapie działały na wszystkich innych...
Boja blizna pozdrawia :')
*Moja
Wzruszają mnie takie historie.
Wzruszyłam sie. Ojcowska miłość wygrała z nałogiem ;)
Zawsze w każdej sytuacji musi wydarzyć się coś naprawdę "mocnego" żeby przejrzeć na oczy. Całe szczęście że wszystko się ułożyło :)
Zazdroszczę. Mój tata był całe życie alkoholikiem, a mija już dokładnie rok, odkąd zmarł w wieku 44 lat.
Kochany tatuś :) gratki dla Ciebie i dla niego ;) mojemu tacie w wakacje stuknie 10 lat bez papierosów :)
Znam podobną historię, ale z rzucaniem palenia. Znajoma mojej cioci, paląca przez całe dorosłe życie, rzuciła palenie będąc już po pięćdziesiątce. Powód? Chciała przytulić wnuczkę, a ta odsunęła się od niej, mówiąc "babciu, jak ty śmierdzisz". Przestała palić natychmiastowo
Mój by darł ryja na całą okolicę, że nie patrzę, gdzie łażę.
Fajnego masz ojca.
Świetne wyznanie :)