Wymiotując jak kot i cierpiąc katusze już którąś godzinę, uświadomiłam sobie coś. Nie mogę tyle jeść. Objadanie się zostało smutnym, wyniszczającym nałogiem. Wcześniej tego nie dostrzegałam, nazywałam siebie samą "wesołym grubaskiem". Teraz miarka się przebrała. W końcu widzę, co ze sobą zrobiłam. I czas to naprawić. Jeżeli przyjdzie mi do głowy zjeść coś nieodpowiedniego w kosmicznej ilości, przypomnę sobie co przeżywałam tej nocy, pisząc to wyznanie o drugiej... Wierzę, że potrafię coś zmienić!
Dodaj anonimowe wyznanie
Powodzenia 😊
Trzymamy kciuki.
Powodzenia☺
Myślę, że z bulimi nie tak łatwo wyjść samemu, o ile to w ogóle możliwe i powinnaś pomyśleć nad kimś, kto ci pomoże.
Ja sama wyszłam z bulimii. Także da się, ale oczywiście nikomu tego nie polecam - od tego jest psycholog.
Hm, ale autorka nie choruje na bulimię. Wymiotowała z przejedzenia, ale nie prowokowała tych wymiotów.
Deszcz skąd wiesz że nie sprowokowała? Po za tym regularne obżeranie się a potem wymiotowanie tego brzmi bardzo jak bulimia (tudzież inne zaburzenie odżywiania)
Tego, że ich nie prowokowała wnioskuję z całego wyznania.
Nie jest także nigdzie napisane, że wymiotowała regularnie, a samo zdanie "Jeżeli przyjdzie mi do głowy zjeść coś nieodpowiedniego w kosmicznej ilości, przypomnę sobie co przeżywałam tej nocy [...]" brzmi, jakby dopiero wtedy nastąpiła u niej swoista rewolucja żołądkowa.
Ja wyszłam sama. Prawie 3 lata wymiotowania po kilka razy dziennie, zmeczony organizm, zniszczone zeby, cieknaca krew z nosa. A potem przeszło.... nie samo. Poszłam do, pracy, która nie dawała mi dużo wolnego czasu, zamieszkalam z chlopakiem i zaczelam brać talbetki antykoncepcyjne (strach przez ciążą był większy niż wymiotowanie) i powolu powolu przechodzilo. Napady staly sie coraz rzadsze i w koncu przeszły. Jednak bulimia to "przyjaciolka" na całe życie. Mam świadomość że w każdej chwili może wrócić, a jak sie już raz zaczenie to ciężko przestać.
Powodzenia, trzymaj sie swojego postanowienia
Trzymam za Ciebie kciuki :)
Powodzenia :)
Powodzonka:)!
Dobrze że dodalas tu takie wyznanie, zaglądaj tu w chwili słabości a od razu przypomnisz sobie ile w tobie siły!
nie dasz rady :)
Pewnie i tak ci sie nie udalo