Gdy moje dziecko było małe, często dostawało od dziadków czy cioć grające zabawki. Zabawki, które może i w pierwszym momencie były fajne, ale po kilkunastu minutach ciągłego ryrania miało się ich serdecznie dość. Tak bardzo dość, że doprowadzały do szału!
Co robiłam? Gdy dziecko szło spać, rozkręcałam taką zabawkę i odrywałam w niej kabelek od głośnika. Zabawka dalej świeciła, jeździła czy co tam miała robić, ale przynajmniej w ciszy :)
Dodaj anonimowe wyznanie
Wcale się nie dziwię, że tak robisz
No ja się nie dziwię :D
Jakby się tak zastanowić, to ja też kupuje chrześnicy takie zabawki, a co chwilę słyszę, że mała zepsuła :/
To ja już chyba wiem...
Mam małe dziecko. Uwierz mi te zabawki i nas przeżyją! A jak się zepsują tzn, że wydają dźwięki głośniej albo częściej;)
- Mamo, czemu dałaś moim dzieciom cymbałki? Zapomniałaś jak bardzo cię denerwowało kiedy my byliśmy mali i mieliśmy bębenek?
- Nie zapomniałam, oj nie zapomniałam!
Oj zgadzam się, te zabawki często są nie do wytrzymania. Na pewno kiedyś wykorzystam twój patent. :D
Ja wyjmuję baterie :D Nikt by tego jazgotu nie zniósł na dłuższą metę.
Ale wtedy jest lipa, bo zabawka w ogóle nie działa.
Najlepsze są takie, które mają wyłącznik. Wyłączasz i masz spokój.
Dziecko nauczy się, gdzie jest włącznik i włączy.
Grające zabawki to koszmar rodziców. Ja pozwalałam bawić się tylko w córki pokoju,wtedy były znośne. Choć czasem jak nie wytrzymywalam, po cichu wyciągałam baterię... ah, dzieci i ich zabawki
Ja zaklejałam głośnik od środka taśmą kilka warstw, zabawka grała ale o wiele ciszej :D każdy zadowolony
ale zuo xd
Ja zaklejałem taśmą głośnik - znacząco zmniejszało poziom głosu.