#XcAw6

Wśród wyznań sprzed miesiąca znalazłem historię o ofermowatych kandydatach na żołnierzy, którzy bardziej przypominali wojaka Szwejka i mieli problem ze sformowaniem kolumny czwórkowej. W komentarzach padło kategoryczne stwierdzenie – "to bzdura! nie ma czegoś takiego jak Studium Wojskowe".
Powiem tak – może i nie ma, ale było. Na sto procent.
Na niektórych kierunkach studiów nie było półrocznego szkolenia w jednostce, tylko właśnie Studium Wojskowe, gdzie słuchało się wykładów na tematy wojskowe, a potem w lipcu miesiąc w jednostce w lesie pod Warszawą. Jeśli ktoś nie miał alergii na wojsko, to czuł się bardziej jak na obozie harcerskim niż na poligonie.
I właśnie z takiego obozu przypomniała mi się historia pt. Kolega z Białegostoku.

Tego dnia miało być bieganie po lesie, więc padła komenda "za 15 minut wszyscy przed budynkiem w spodenkach gimnastycznych". Wszyscy byli w spodenkach, tylko Kolega z Białegostoku w spodniach od dresu. Porucznik od razu to zauważył.
– A ty dlaczego nie w spodenkach?
Wtedy z tyłu ktoś zawołał:
– Bo jemu się nie mieści!
Śmiech, który wybuchł, wystraszył wszystkie wrony na pobliskich drzewach. Nie śmiał się tylko Kolega z Białegostoku, litewski niedźwiedź bez poczucia humoru, i poleciał na skargę do pułkownika.
Myśleliśmy, że z przepustkami na sobotę możemy się pożegnać... A tymczasem nic się nie działo.

Dopiero po kilku dniach porucznik nam opowiedział, że jak pułkownik usłyszał o co chodzi, to ze śmiechu aż mu sztuczna szczęka wypadła :)
hugendubel Odpowiedz

Było Studium Wojskowe. Mieliśmy kolegę Rashida z północnej Afryki i tak sobie czasem żartowalismy:
- Wiesz jak się nazywa kierownik Studium Wojskowego? - Starszy chorąży sztabowy inżynier Grzegorz Ptaszysko , - no , powtórz!

Guell Odpowiedz

Z Białegostoku litewski niedźwiedź?

Dodaj anonimowe wyznanie