#YAGrW
Chodzi po prostu o to, że zwykła woda nie zaspokaja mojego pragnienia. Dla przykładu - wezmę dwa duże łyki soku/mrożonej herbaty/jakiegoś smakowego tworu to już mi się, że tak powiem nie chce więcej. Czuję, że wypiłam tyle, by no, nie chciało mi się już pić. Tymczasem z wodą to mogę pić niewyobrażalne ilości i dalej czuję się nienapita. Moim rekordem były 2 i pół butelki (1,5l), kiedy chciałam właśnie sprawdzić czy moje pragnienie ma koniec. Podczas picia miałam tylko kilkusekundowe przerwy i jedną na kibelek. Po tej ilości dalej czułam, że chce jeszcze pić.
No oczywiście byłam z tym u lekarza - jestem zdrowa. Badania w kierunku cukrzycy, tarczycy, trochę myślenia również w kierunku np. boreliozy (bo czasami daje dziwne objawy), skan całego ciała rezonansem i nic.
Próbowałam też różnych wód - mineralne, kranowa, źródlana, filtrowana - nie ma zupełnie różnicy.
Staram się nie pić samych napoi z dodatkami, ale to trochę trudne jak pragnienie jak było tak jest. Nie wiem skąd u mnie taka przypadłość, w rodzinie nikt podobnie nie ma.
Może nie historia o kupie, ale chciałam się podzielić dosyć niecodziennym problemem.
A może spróbuj dodawać sobie do wody cytryny/mięty/czegoś? Podobno dzięki temu lepiej się przyswaja.
Mi to pomogło. Sama woda przeze mnie przelatuje i nie zaspokaja pragnienia, widocznie muszę czuć jakiś smak, by mój organizm wiedział, ze się napiłam
Polecam też robić domowe izotoniki, wystarczy dodać szczyptę soli (woda zostanie dłużej w organizmie) i coś do smaku. Osobiście uwielbiam połączenie grejpfruta i rozmarynu, ale zwykła cytryna też się nada ;)
I zdrowe to, więc skorzystasz podwójnie.
Kiedyś piłam dużo soków i napojów, też mi się wydawało, że wezmę 2 łyki coli i jest ok, a wody mogę wypić pół butelki. Później zorientowalam się ile jest cukru w tym co piję i z dnia na dzień wszystko odstawiłam, oczywiście od czasu do czasu nie wzgardzę sokiem czy napojem ale jest to sporadycznie. Obecnie, po pewnie blisko 10 latach picia głównie wody zdaża mi się rozcieńczać soki wodą, bo są za słodkie i okropnke chce mi się po nich pić. Wybieram tylko 100% soków, bo inne po prostu mi nie przechodzą przez gardło. Na cole czy tego typu muszę mieć na prawdę ochotę, a i tak piję to dla smaku, bo pragnienia raczej tak nieugaszę. Także możliwe, że kwestia przestawienia. A w momentach kiedy czuje, że woda nie gasi pragnienia dodaję do niej miętę, cytrynę, odrobinkę soli i cukru, taki domowy izotonik - działa.
Z wodą trzeba się polubić. Parę lat temu też piłam tylko słodzone napoje, bo woda niesmakowała i ciężko było się ją napić. Gdy zaczęłam się odchudzać i ćwiczyć, to zaczęłam pić tylko wodę. Prawdopodobnie jesteś osobą, która w ogóle nie uprawia sportu, uwierz mi mi będziesz chciała pić słodkich napoi w trakcie ćwiczeń fizycznych, u mnie od tego się zaczęło.
Popieram. Tak jak czasem wolę wypić sok niż wodę, tak w trakcie ćwiczeń lub po tylko i wyłącznie woda, ponieważ przy słodkich mam wrażenie, że ten cukier przykleja mi się do przełyku i zaraz chcę wymiotować.
A może spróbuj dodawać sobie do wody cytryny/mięty/czegoś? Podobno dzięki temu lepiej się przyswaja.
Mało kto zdaje sobie sprawę że przewodnienie jest niebezpieczne dla organizmu. Wypicie od razu kilku litrów wody może zaburzyć gospodarkę wodno-mineralną... Dawka śmiertelna dla organizmu to 6 litrów wody.
Nie wiem czy znajdzie się taki as co wypije na raz 6 litrów wody. I się potem nie porzyga. Po 3 chyba by mi uszami cielko.
Ja też tak mam.. czasem po wodzie jeszcze bardziej chce mi się pić😅
Ale zaczęłam pić wodę gazowaną z sokiem z limonki i jest już ok ;) więc nie będę się zmuszać do samej wody :P
A może woda z dodatkami natuarlnymi? Wyciśnij sobie sok z cytryny albo dodaj ogródka, miętę itp.
Za to ja mam zupełnie odwrotnie- bańka 5 l nie starcza mi nawet na cały dzień...
@ks2508 Ogórka ;)
Jeśli pijesz ponad 2x tyle ile trzeba to poszłabym już z tym do lekarza.
Sprawdź poziom cukru we krwi.
Ja potrafię, ale nie lubię. Zwykle dodaję trochę soku - tak z 1 cm na dnie szklanki, do całej szklanki wody, to wystarczy.
Miałam tak samo jak ty. Po wodzie wręcz czułam takie nieprzyjemne drapanie w gardle, przez co tym bardziej nie chciałam jej pić.
Przeszło mi to samo z siebie, kiedy piłam i wodę, i soki/herbaty/inne takie (żeby 'zapić' czymś wypitą wodę). W którym momencie, kiedy już złapałam nawyk picia wody, zaczęła mi nawet smakować, a później mogłam na luzie zrezygnować ze 'smakowych' napojów na rzecz zwykłej wody.
A u mnie w domu nie piło się wody, bo panował pogląd, że wodę piją tylko zwierzęta, a ludzie są ponad zwierzętami. Do tej pory nie umiem się przestawić na wodę.