#YkTWO

Końcówka lat 80., przedszkole w jednej z podwarszawskich miejscowości. Miałam w grupie chłopca, którego mama uważana była za "wariatkę" - bardzo młoda kobieta, która często dziwnie zachowywała się na ulicy. Z perspektywy czasu, może to była choroba, upośledzenie czy narkotyki, dokładnie nie wiem.
Z racji zachowań matki chłopcu przypięto łatkę "nienormalnego", nie pamiętam, aby jego niegrzeczne zachowanie czymś szczególnie się wyróżniało na tle innych dzieci. Za to doskonale pamiętam sytuację, kiedy panie, które w przedszkolu pracowały jako pomoc - wydawanie posiłków, sprzątanie, karmienie itp., czasem też pomagały przy dzieciach - postanowiły go ukarać. Ubrały go w sukienkę, zrobiły kucyki (mimo krótkich włosów), posadziły przed grupą dzieciaków i zachęcały do śmiania się z niego, rzucając teksty w stylu "zobaczcie, jaka ładna dziewczynka z niego". On tak siedział, chyba niewiele rozumiał co się odwala, bo sam też się czasem uśmiechał.

Konsekwencji nie było, chyba nawet nikt z nas 6-latków nie powiedział swoim rodzicom, a może i byli tacy, ale rodzice również uznali to za żart. Chłopaka nie znam obecnie, od tamtego okresu nigdy nie spotkałam. Mam nadzieję tylko, że dobrze skończył.
Szzzzza Odpowiedz

4 lata temu byłam na praktykach w prywatnym przedszkolu.
Był w grupie jeden grubszy chłopiec, właśnie ta pani pracująca jako pomoc nie lubiła jego matki, zawsze małemu dogryzała "a mamusia to znowu jedzenia nie dała?, o jakie buty znoszone, pewnie po bracie, ta X to skąpa baba!".
Pech chciał, że chłopiec pewnego dnia miał problemy żołądkowe, narobił w spodnie, a w woźną jakby diabeł wstąpił. Krzyku narobiła, małego posadziła na krześle i kazała innym dzieciom się śmiać, ze taki duży a do łazienki iść nie potrafi.
Chciałam go umyć, ale zebrałam opieprz i kategoryczny zakaz "bo się musi życia nauczyć, gówniarz".
Chłopak siedział tak 2 godziny zanim matka po niego nie przyszła, poinformowałam ją o sytuacji i dzień później wyleciałam z praktyk.
Matka przepisała chłopca do innego przedszkola :)

Aldi2018

Jako jedyna zachowalas sie wlasciwie... Straszne..

DlaSary

Jakoś mnie nie dziwi, że wyleciałaś z praktyk... Moja żona pracuje w przedszkolu (a raczej co roku pracuje w INNYM). Dla mojej żony dobro dzieci jest najważniejsze i nie ma w tym względzie dyskusji i ustępstw.
Dyrektorki albo boją się o stołki (żona sypie przepisami, jak z rękawa, gdy coś robią wbrew dzieciom), albo staje okoniem wobec poleceń przełożonych (raz nawet nie pojechała na wycieczkę, bo autobus był uszkodzony, pomimo iż dyrektorka wydała polecenie: Proszę nie robić awantur, bo to znajomy kierowca i liczy nam taniej za wycieczki), dlatego szybko pozbywają się tej, co się nie potrafi dostosować. Bylejakość rządzi. Czasami, jak opowiada, co potrafią zrobić koleżanki nauczycielki, to aż się w kieszeni nóż otwiera.
Żal mi jej, bo jest szalenie dobra w tym co robi. A niestety dobro dzieci nie jest priorytetem w wielu placówkach.

PurpleLila

Rozsmarowałabym babie zawartość majtek tego chlopca na twarzy i też kazała się dzieciom śmiać.

Luuuuuuzik

Akurat tutaj się zgadzam z etanolansodu. Jak mogłaś patrzeć na to przez 2 h? Bo co? Bo tak ci woźna kazała? A co ma woźna do gadania w przedszkolu? Bez obrazy, ale dla mnie tłumaczenia, że praktyki itd to akurat żadne tłumaczenia. Dziecku się mogły zrobić jakieś odparzenia od tego, już nie mówiąc o psychicznym aspekcie. Dobrze, że poinformowałaś matkę, ale mimo wszystko mogłaś więcej zrobić.

Szzzzza

@Luuuuuuzik Tu nie ma żadnego tłumaczenia, bo nie tłumaczy mnie nic. Ja doskonale wiem, że mogłam więcej i nieraz sobie wyrzucałam, że nie zrobiłam tego, czy tamtego. We własnej głowie miliony razy odgrywałam scenariusz z wieloma zakończeniami...
Tylko nie każdy z nas ma odwagę by zareagować, nie każdy jest na tyle śmiały by się przeciwstawić. Ja nie byłam...
A to, i kilka innych zdarzeń z praktyk, miały ogromny wpływ na to, że dzisiaj nie pracuję w przedszkolu i nigdy tam pracować nie będę.

Dodając swoją historię chciałam jedynie zaznaczyć, że nie tylko jak u autorki chore sytuacje miały miejsce w latach 80'tych, one dzieją się każdego dnia, w wielu "prestiżowych" placówkach.

LaniaLania Odpowiedz

Co za powalone baby :/

milA00 Odpowiedz

Dlatego jestem za tym żeby każdy przyszły nauczyciel wychowania przedszkolnego i szkolnego przechodzil testy psychologiczne bo jak widać na nie każdy może zajmować się dziecmi.

SasukeUchiha

Na rodzicielstwo też by się przydało

TamtaInna

Moja mama miała doświadczenie z takimi testami gdy zakładała rodzinny dom dziecka i mogę ci powiedzieć że są śmieszne delikatnie mówiąc.

Szeherezada Odpowiedz

Ja sama przedszkole wspominam jako traumę. To był pierwszy raz, kiedy zostałam oderwana od ''maminej spódnicy'', a że jestem jedynaczką i wcześniej jako takiego kontaktu z rówieśnikami nie miałam, ciężko mi było odnaleźć się w grupie. Jedna z nauczycielek to zauważyła i zrobiła ze mnie kozła ofiarnego, nieraz ośmieszając mnie przed grupą. I chociaż też miałam tylko 6 lat, to niektóre z incydentów dalej dokładnie pamiętam. A teraz, prawie 15 lat później, studiuję pedagogikę i na każdym kroku wpajają nam, jaki powinien być dobry wychowawca. Przykre.

Dodaj anonimowe wyznanie