Mam już wszystkiego dość. Wieczne sprzątam, gotuję, robię zakupy. Jestem już tym wszystkim zmęczona. Mój partner nawet nie wpadnie na pomysł, żeby mnie trochę odciążyć. Mam wrażenie, że dla niego liczy się tylko on sam, a ja jestem jak pomoc domowa. On jest wiecznie zmęczony po pracy, a ja to co? Też pracuję i ogarniam dom. Nie wiem już co mam robić, najlepiej wyjechałabym gdzieś z dala od niego, żeby się przekonał jak to jest mieć tyle rzeczy na głowie.
Dodaj anonimowe wyznanie
"Mój partner nawet nie wpadnie na pomysł" - nie, nie wpadnie. Podchodzisz z mopem i mówisz: "Ja umyję gary, a ty umyj podłogi". Podchodzisz ze ściereczką: "Przetrzyj kurze, a ja obiorę ziemniaki na obiad". Cokolwiek, jak zapyta czemu ma umyć podłogi to mówisz, że ty właśnie idziesz myć gary, więc się nie rozdwoisz. FACECI SIĘ NIE DOMYŚLAJĄ - ale wystarczy im przekazać jasny komunikat (są z reguły zadaniowcami). Jak powie, że nie, bo jest zmęczony po pracy - walnij się na kanapę obok, wywal nogi na stół i powiedz: "ja też". I trudno, niech przez tydzień będzie syf i żarcie pierogów z Biedronki odgrzanych w mikrofali. I zaznaczaj spokojnie za każdym razem: mieszkamy tu razem, razem ogarniamy dom. Jak ty nie chcesz, to ja też mam wyjebongo.
Dałabym dwa plusy gdybym mogła:)
O tak. Chodzi po podłodze tak samo, jak Autorka, więc brudzi ją w równym stopniu. Tak samo korzysta z naczyń, z pościeli, z toalety. Razem korzystają, razem brudzą, razem ogarniają, proste.
@innanitka od pierogów z biedronki proszę się odstosunkować, nie zawsze są tym "ostatecznym" obiadem.
@teodorr Pierogi z Biedronki to moje podstawowe żarcie w pracy, dietę tygodniowo-pierogową przerobiłam osobiście na sobie ;) Chodziło mi o monotonność i szybkość przygotowania posiłku.
Potwierdzam, działa zajebiście. Ale i tak musisz mówić żeby robił. Nie wchodzi w nawyk. Mój facet kiedyś powiedział mi, że kosz na pranie to atrybut mieszkania, stoi tam zawsze i... Nic, po prostu stoi. Ale pranie już robi (jak mu się powie)
To jak to się dzieje, że ona się domyśla? Jakąś wróżką jest czy coś?
Uważam, że wymaganie, by partnerka wydawała dorosłemu człowiekowi polecenia i przydzielała obowiązki jak przedszkolanka pięciolatkowi jest niepoważne. Przecież wejście w rolę czyjejś matki i ganianie dorosłego faceta do sprzątania to kolejny obowiązek na głowie. Myślę, że zarzuty autorki są słuszne, bo chyba nie trzeba dorosłemu mężczyźnie tłumaczyć, że obiad nie pojawia się na stole sam z siebie, tylko trzeba go ugotować, a skarpetek nie piorą krasnoludki... Też by mnie coś trafiło, gdybym musiała szarpać się o każdą bzdurę ze WSPÓLNYCH obowiązków, a ludzie wokół jeszcze usprawiedliwiali mojego faceta-lenia, bo przecież skąd miał wiedzieć...
Zgadzam się, ale KOBIETY TEŻ SIĘ NIE DOMYŚLAJĄ. Jeden dzień w moim związku postanowiłem zachowywać się jak moja dziewczyna, a zrobiła coś czym mnie uraziła i nie mówiłem słowem o powodzie mojego nastroju. Dopiero musiałem jej wytłumaczyć, ale przynajmniej nauczyłem ją, by ze mną rozmawiała o problemach.
Huhulala, jaki był Twój najdłuższy związek? Nie sądzę, że dłuższy niż 2 lata, skoro nie masz pojęcia o podstawach komunikacji. Z takimi kobietami jak Ty nie wytrzymuje się. Myślisz, że czemu jestem w pięcioletnim związku? Bo rozmawiamy ze sobą. Każdego dnia przydzielamy sobie nowe obowiązki, raz ja odkurzam, ona gotuje, innym razem ja ugotuję, ona zrobi pranie. Jak przyjdę do mieszkania z bólem pleców to mówię "zajmę się gotowaniem i zmywanie, to Ty zrób coś innego", a czasem ona skarży się na ten sam ból więc to mi przydziela prace, przy których się trzeba schylać. I jakoś żadne z nas nie narzeka, że musimy sobie komunikować takie rzeczy.
Z facetami, którzy nie potrafią nic zrobić samemu, bo czekają na polecenie też nie da się długo wytrzymać. Chyba, że lubisz być mamusią w związku :)
Dobrze gada polać jej
Wiecznie narzekacie, mi kiedyś żona w kłótni też wykrzyczała, że mam zacząć prać, sprzątać, gotować, a jak mi się nie podoba, to nie chce mnie więcej widzieć.
No i nie widziała mnie dobre 5 dni, aż jej opuchlizna z twarzy zeszła.
Ty jakis nienormalny jestes. 5 dni bez obiadu i czystych gaci! Panuj nad soba czlowieku. Opuchlizna musi zejsc najpozniej po 3 dniach.
I tak nie wziął tego zbyt dosłownie, w końcu żona powiedziała, że nie chce go WIĘCEJ widzieć.
A teraz jak? Posłuszna gosposia czy jeszcze czasami się stawia?
oj ludzie, nie znacie legendy Anonimowych
GeddyLee, chyba już czepiasz się z przyzwyczajenia xD przecież wszyscy tutaj załapali i odpowiadają takim samym czarnym humorem.
A mój mąż, jak o mało nie utonął w wannie, to zmądrzał...
Joo ty masz żonę
Kretyn.. I jeszcze pewnie żona chodzi do pracy a potem gotuję, sprząta i pierze dla jaśnie Pana. Zacznij z nią sprzątać albo przynosić do domu taka kasę żeby ona nie musiała pracować zawodowo to ona zacznie sama prac, sor, atac i gotować.
@ Karina: Minus
@ honey: Plus
Dowcip (? serio?) ujowy.
@Coraz dużo straciłeś w moich oczach.
Rozmowa oczywiście na propsie, może facet żyje w przekonaniu że jego dziewczyna to lubi :D
Ale równie dobrze może udawać że nie widzi bo tak wygodniej. Autorka mu to ułatwia (nie rozmawiając tak jak radzicie, tylko zaciska zęby i robi co trzeba), jednak z drugiej strony- musieć wydawać polecenia czy przeprowadzać rozmowę aby dorosły facet, w związku, pracujący itp. DOMYŚLIŁ SIĘ, że też powinien sprzątać - słabe. W związku trzeba rozmawiać, ale Autorka to nie jego mama, która go musi wychować i kazać posprzątać pokój...(gdzieś poniżej był komentarz o metaforze z wydawaniem poleceń psu :D metafora trafiona , u facetów serio to chyba tak działa, ale gdybym chciała psa to nie brałabym faceta :D) Nie ma się domyślać, że autorka woli niebieski od czerwonego, tylko nie być egoistyczną fleją i posprzątać po sobie/ równo z Autorką.
Może faktycznie tak zrób? Wyjedź pewnego razu na weekend do rodziny (jednak mając na uwadze aktualna sytuacje, dystans zachowany) lub, po prostu wyjdź z domu na cały dzień i pójdź np do lasu - wróć wieczorem. Możesz np zabrać ze sobą rower, myślę, ze będzie fajnie i odetchniesz. A co do jego egoizmu, pogadaj z nim o tym, że jesteś zmęczona i chciałabyś trochę zmienic podzial obowiązków.
No a coś Ty myślała, miejsce prawdziwej kobiety jest w kuchni, a w jej żyłach płynie płyn do mycia naczyń
Jesteś niewiarygodnie głupia.
Przydałaby się rozmowa.
Ale o czym? Wychowawcza pogadanka mamusi o tym, że brudas ma zacząć sprzątać wokół siebie? I przede wszystkim ma to robić sam z siebie, a nie czekać aż mu ktoś wyda polecenie? Takie rzeczy można tłumaczyć dziecku, ale nie dorosłemu mężczyźnie. No chyba że jest upośledzony, to wtedy ok.
Nigdy na to nie wpadnie a nawet jak wpadnie, to palcem nie ruszy bo mu wygodnie.
Dorosłe życie tak wygląda. I o ile facet nie posiada umiejętności czytania ci w myślach, to nie, nie wpadnie na to sam, żeby cię odciążyć. Z jego strony problemu nie ma, bo widzi ze wszystko robisz sama, nie prosisz o pomoc, wiec uznaje ze jest ok.
Odciążyć? To taki sam obowiązek dla niego jak i dla niej. Skąd to zje*ane przekonanie, że sprzątanie itd to obowiązek kobiety, a facet może co najwyżej pomóc, o ile oczywiście ona rozłoży przed nim czerwony dywan.
Mózg kobiety i mężczyzny różni się. Facet szukając masła, otworzy lodówkę i nie znajdzie. A kobieta otworzy lodówkę i jednym spojrzeniem ogarnie co gdzie jest i co się kończy. Albo trafienie do miejsca sprzed wielu lat: facet zapamięta ogólną topografię, coś co sie nie zmienia przez wiele lat; a kobieta zapamieta że za różowym parasolem skręcić w lewo. Stąd kobiety częściej błądzą. Kobiety są wielozadaniowe a faceci nie ogarniają tyle rzeczy jednocześnie. Także ciągle przypominanie nie ma sensu bo i tak nie zapamiętają. Trzeba wyluzować, nie robić awantur i umawiać się: ja idę ogarniać łazienkę a ty zrób to i tamto. Serio działa.