#Z2JRc
Teraz chcę zdementować wszystkie plotki dotyczące pobierania szpiku: przede wszystkim NIE MA IGŁY W KRĘGOSŁUP. Nie ma, nie było i nie będzie. Szpik pobiera się w 70% z krwi. Pozostałe przypadki to pobranie z talerza kości biodrowej (z tych dołeczków na plecach) w pełnej narkozie. Po co pobierać szpik z małych kosteczek kręgosłupa, jak można z wielkiej kości talerza biodrowego.
Ja oddawałem z krwi. Jedną ręką krew wypływa, przechodzi przez separator, drugą wraca. 4 godziny na fotelu, to wszystko!
Po oddaniu dostałem telefon: "Dziękujemy, pana biorca to 16-letni chłopak z Polski". Więcej informacji dostać nie mogłem. Po 2 latach dawca i biorca mogą się spotkać, jeśli obaj wyrażą chęć. Rok temu minęły te dwa lata. Bardzo chciałem poznać mojego bliźniaka. Dostałem jednak list, że chłopak zmarł. Nie mogli mi powiedzieć kiedy, jak i dlaczego. Nie udało się go uratować, jednak dałem mu przynajmniej rok z rodziną i z tego się bardzo cieszę. Zachęcam każdego do ŚWIADOMEJ rejestracji, bo można zrobić dużo dobrego.
Żałuję tylko, że nie mogłem poznać chociaż jego imienia.
Skoro i tak zmarł, to chyba jednak nie uratowałeś mu życia, tylko je odrobinę przedłużyłeś 🤔
To jak ktoś prawie wpadł pod samochód ale go odepchnąłeś i nic mu się nie stało to nie uratowałeś mu życia? Tylko przedłużyłes na kilkanaście lat?
Zastanawiam się, czy na pewno jest to adekwatne porównanie 🤨
ad13 czekałam na ten komentarz 😂
Inni - to nie jest adekwatne porównanie. W Twoim przykładzie ktoś umrze w sposób niepowiązany z pierwszym przypadkiem - bo pod "ten" samochód nie wpadnie.
W przypadku drugim umarł na tę samą chorobę. W ogóle nie wyzdrowiał tylko poczuł się lepiej.
Anonimowane - dzięki, właśnie o to chodzi 🙂
No ale jakby wpadł pod samochód drugi raz, a nawet drugi raz pod ten sam to co? :)
Tak tylko gdybam.
To mialby potwornego pecha.
Albo kierowca go nie lubil.
Ja jestem zarejestrowana odkąd skończyłam 18lat.
Mój brat miał okazję pomóc, niedługo po tym dostał list z informacją, że Pani, której oddał szpik zmarła. Nie ma w tym jego winy, zważywszy na wiek pacjentki i inne choroby ale mimo wszystko podłamał się po tej informacji. Nie informują na co ktoś zmarł i mimo, że to była całkiem obca osoba z innego kraju, to wiadomość ta była dla niego trudna. Pamiętam, że wraz z informacją o jej śmierci, fundacja zaproponowała pomoc, gdyby potrzebował opieki psychologa- myślę, że nie bez powodu to proponują.
Mimo to, dalej uważam, że warto się zarejestrować i w razie potrzeby pomóc.
Rozumiem że możesz chcieć go poznać. Ale co by Ci dało samo imię?
Imie sprawia, ze czlowiek (idea) staje sie konkretna osoba. Niejako nadaje twarz. Przestaje byc kims blizej nieokreslonym, a zaczyna byc np. Dragomirem. Staje sie (mentalnie) namacalny.
Tyle że w praktyce wychodzi na to samo.
No i koleś sobie myśli teraz: "chciałem uratować chlopaka, ale w sumie to się nie udało, tylko rok dłużej pocierpiał na tym świecie. Nie widziałem go nigdy na oczy".
A jakby poznał jego imię, to by sobie pomyślał: "chciałem uratować (dajmy na to) takiego Radka, ale w sumie to się nie udało, tylko rok dłużej pocierpiał na ym świecie. Nie widziałem go nigdy na oczy".
No i jaka tu różnica?
Mnie też nie robiłoby to różnicy, żadnej.
Jest tu różnica, bo imię stwarza pewnego rodzaju więź, nawet jeśli nigdy się nie spotkali. "Chłopak" brzmi bardzo "randomowo", codziennie na ulicy widzimy wielu chłopaków. Ten nie był dla autora tylko statystyką
Mnie nie robi różnicy, czy jakiś chłopak, czy jakiś Jasiek, lub inny Stefan, bo i Jaśków, i Stefanów jest od groma, więc zupełnie niczego to o tej osobie nie mówi 🙄
Tak, też polecam, byle nie DKMS :) jest dużo polskich organizacji non profit, które są bardziej rzetelne, nie biorą kasy za swoje "usługi" itp. O wiodącej fundacji dużo się nasłuchałam na onkologii.
Tak z ciekawości, co jest nie tak z DKMS?
Opowiesz coś więcej o DKMS?
Podpinam się pod pytanie.
Też jestem ciekawa. No i jaka jest alternatywa? Nie wiem jak teraz ale swego czasu parę lat próbowałam się załapać jako dawca szpiku, bo nie było jeszcze możliwości badania korespondencyjnego tylko były "akcje" organizowane od czasu do czasu. Strasznie mnie wkurzało, że wydawano kasy na reklamy w telewizji, zachęcające do rejestracji, ale gdzie się pytałam o to jak mam się zarejestrować to słyszałam, że nie mają pieniędzy na badania i trzeba czekać na następną akcję.
Chyba się nie dowiemy.
Ja też się zarejestrowałam!!
Ja nie czuję potrzeby czegoś z siebie komuś oddawać, bo nie wiem do kogo by trafiło, może do kogoś, kto moim zdaniem by na to wcale nie zasługiwał, albo wręcz powinien zejść z tego świata, dla dobra innych?
Może miałabym nawet z tego tytułu powód do rozkmin i dylematów, na szczęście jednak i tak nie kwalifikuję się jako dawca (nigdy nie osiągam magicznej wagi 50kg, nie jestem też osobą w pełni zdrową), więc tak czy inaczej - nie.
Co za szkodliwe podejście :/ Nie wiem skąd pomysł, że jest się osobą kompetentną do oceniania, czy ktoś powinien "zejść z tego świata" czy zasługuje na życie.
Cóż, można to sprowadzić do tego, że nie każdemu miałabym ochotę pomagać. Zabijać (póki co) nie planuję, choć w pewnych sytuacjach ochota by się znalazła 😵😏