#ZYKjL

Matka od dziecka na mnie krzyczała, wyładowywała swoją frustrację. Doszło do tego, że jej własny brat powiedział jej, że nie zasługuje na mnie, na to żeby w ogóle mieć dziecko. W późnej podstawówce zaczęły się dodatkowo wyzwiska, a w gimnazjum czy liceum potrafiła dać mi w twarz, jeśli nie spodobało jej się to, co powiedziałam. Kazanie mi "zamknąć mordy i robić co każe" czy nazwanie mnie totalną debilką i to niedorozwiniętą było normą. Jak kiedyś nie chciałam pójść się myć (akurat robiłam zadanie i chciałam je dokończyć, a niestety okazało się trudne i zamiast 7 min zajęło mi 30), to zaciągnęła mnie do łazienki za włosy i zamknęła mówiąc, że nie wypuści, dopóki się nie umyję. Czasem po tych akcjach przychodziła mnie przytulić i mówiła, że nie chce być złą matką, że wcale nie myśli tak jak mówi, ale po 2 tygodniach przerwy wszystko wracało do normy i znowu byłam nazywana idiotką albo dostawałam w twarz.
Już od lat nie umiem powiedzieć takich prostych słów jak "kocham cię, mamo". Po prostu czuję, że to nie byłoby prawdziwe, nie byłoby takie jak powinno.

Dzisiaj dowiedziałam się, że dosyć dobrze zdałam maturę. Przyszła, rzuciła się przede mną na kolana i zaczęła błagać o wybaczenie i mówić, że mnie kocha, że wie, że to ona jest głupia i nienormalna, a nie ja. Mówiła o tym, że zachowywała się tak, bo widziała jak szybko przerastam ją inteligencją i czuła się po prostu głupia. Chciała jako matka być dla mnie wzorem, chciała być mądrzejsza, chciała, żebym nie miała jej za idiotkę. Mówiła, że wszystko co mówiła tak naprawdę było o niej, bo nie potrafiła poradzić sobie z tym, że jej dziecko, mimo że o tyle młodsze, jest bardziej inteligentne. Opowiadała jak jej koleżanki zawsze chwalą mnie w pracy, jaka jestem zdolna, grzeczna i kochana. Taka miła i pomocna, a ona tego nie doceniała. Przez cały ten czas błagała o wybaczenie i wiem, że czekała aż powiem, że ją kocham i wybaczam.

Nie mogłam, nie powiedziałam nic. Nie wiem co mam zrobić, boję się niedługo znowu wszystko wróci do poprzedniego stanu.

Dla osób, które na pewno zapytają gdzie w tym ojciec: za granicą, kiedy rozmawiał z dorosłą kobietą oraz z dziewczynką, a potem nastolatką, oczywiste było, że wierzył swojej żonie, która przecież jest dorosła. Myślał, że wszystkie te awantury to moja wina (nastoletni bunt czy coś).
Martynozaur Odpowiedz

Ona jest chora psychicznie, nie wierz w jej słowa

2TuttiFrutti2

Jakbym słuchała to dawno by mi psychika siadła.

FoxyLadie

Jeśli pójdzie na terapię i faktycznie będzie starała się to naprawić nawet mimo 'niechęci' ze strony córki, to warto dać jej szansę. Nie po to, żeby jej było lepiej, ale autorce.

Była jaka była, wiele matek jest złych, ale to tak ważna osoba dla dziecka (co widać po wyznaniach), że nie da się zwykle ot tak odpuścić.

Lunathiel

Otóż to, jeśli to trwało latami i ona nie wykazała żadnej wyraźnej chęci poprawy (obiecywanie się nie liczy...) to po prostu jej nie wierz. Co innego jeśli zabierze się za to na poważnie i pójdzie na terapię żeby szczerze z kimś przewałkować to jaką jest podłą osobą.
Też się przez lata nasłuchałam od matki jaka to jestem okropna, skończyło się depresją z paroma "dodatkami" i chyba dożywotnim brakiem zaufania. A to i tak była wersja light w porównaniu do tego co tu czytam. Nie daj sobie dalej niszczyć życia, pls. Ja jak zdawałam matury to jeszcze byłam młoda i głupia, więc też myślałam że jej przejdzie. Ale nie, nic nie "przechodzi" od tak, samo z siebie. Toksyczne osoby trzeba kierować do specjalistów. Tyle.

Nonkonformistyczna Odpowiedz

Jestem z rodziny nauczycielskiej.

Moja matka jest jak żywcem wyjęta z tego wyznania, dokładnie w jakiś 80%: Prócz niektórych w.w. zachowań, moja matka biła mnie butami po głowie, raz dusiła pod szkołą, normalnością dla niej było dawanie mi w twarz i wyzywanie mnie.
Ojciec popychał mnie na szafki, szarpał za włosy. Wyzywał.
Obydwoje - zmuszali do kąpieli co tydzień (wolę myć się na tzw. full, codziennie, dla mnie nie było to normalne). Grozili mi. Wyładowywali na mnie stres. Nazywali debilem. Nikim.
Zabraniali wielokrotnie dostępu do lodówki. Często izolowali od tego, co rówieśnicy robili sobie swobodnie (np. w wieku 14lat, mogłam być godzinę na czyiś urodzinach, jeśli byłam dłużej, lądowałam na kanapie i szarpano mną, przy darciu mordy - jak to mawiam po chamsku, ale dosadnie).
Nie dość, że doszło do tego po latach orżnięcie mnie na jakieś 130tys pln, to zabroniono mi uczestnictwa w pogrzebie dziadków i do tej pory wmawia mi się, że dziadkowie mnie sobie nie życzyli. Owszem, moja babka biła mnie zeszytem, albo w twarz, jeśli nie umiałam rozwiązać zadań matematycznych. Również, wyzywała mnie od debili.
Takie zachowania... Wpływają na człowieka. Utrudniają mu wszystko. Start w życiu i godny komfort bytowania.
Na studiach - podczas pierwszego roku studiowania - dostawałam po 100pln na jedzenie. Mimo średniej powyżej 4.50 nie przysługiwało mi żadne stypendium.

Mam 26 lat. Pracowałam w 17 różnych miejscach pracy. Jestem na zerze, zupełnym minimum w tej chwili. Zaczynam magisterkę. Krok po kroku staram się odbić od zera. Moi szanowni rodzice nadal pomiatają mną.

Osobami, które nazywam prawdziwą rodziną, są moi wieloletni przyjaciele - ratowali mnie przed krewnymi, pomagali realizować pasje, być sobą, nie tracić woli walki i ambicji.

Niestety: Masz toksyczną krewną. Najlepiej jest się odciąć. Odseparować. Wyjedź jak najdalej na studia.

Nonkonformistyczna

Niestety komentarze są za krótkie, więc dopowiadam to co trzeba:

1. Matka ma obowiązek prawny z twoim ojcem, aby do 26 roku życia utrzymywać ciebie na studiach. Wykorzystaj to + dodatkowo pracuj na pół etatu w trakcie studiów.

2. Jeśli masz super wyniki, celuj w studiowanie na UW. Wybieraj ambitną uczelnię, prestiżową, dobrą pod względem kierunków. Nie odmawiaj sobie.

3. Długo zajmie ci nauka "dotyku" czy poczucia naturalności w kontakcie z innymi. Sama, długo nie byłam w stanie się przytulać. Ponadto od dziecka byłam specyficzna i mam pewne "zdolności", które niestety nie ułatwiają mi życia. Stąd, pracując sama ze sobą, wychodzę nadal z tego, co robiła mi rodzina.

4. Wielokrotnie próbowałam dzwonić na niebieską linię, mówić znajomym matki o tym co się dzieje, lub rówieśnikom. NIKT MI NIE POMÓGŁ.

5. Wspomnianych przyjaciół poznałam, gdy miałam 16 lat. Oni mnie jako jedyni ratowali od "piekiełka".

6. Odkładaj pieniądze. Rób tak, że połowę wypłaty wydajesz, połowę wsadzasz na konto oszczędnościowe. Musisz się zabezpieczyć, żeby nie musieć wracać do domu rodzinnego, lub prosić ich o pomoc.

7. Nie daj sobie więcej wmówić, że jesteś nikim. Od tej pory, to są obcy dla ciebie ludzie - a ty powinnaś żyć, przede wszystkim DLA SIEBIE.

Powodzenia.

bazienka

o jakze ja cie rozumiem
mnie bili pasem po plecach , bo bylam niejadkiem
kazali jesc na kiblu
robili lewatywe na sile bez lubrykantu, bo mialam zaparcia
jak nie mialam zegarka i spoznilam sie z powrotem do domu, bylam ciagnieta za noge, czepiajac sie wszystkiego, do pokoju, w ktorym mialam byc bita
dostawalam za granie w gume w domu jak padal desz chociaz poczatkowo sie zgadzali- kleczalam na kolanach i blagalam, zeby mnie nie bili
moj stary jest takim furiatem, ze jesli mu sie cos nie podobalo w rozmowie, to wypadal z pokoju, w ktorym niby spal i napierdalal jak leci
kiedys moj brat wstydzil sie czytac glosno czytanki- napierdalali go, a ja chowalam sie w budzie psa zatykajac uszy z calej sily
ja dostalam za to, ze poweidzialamm mamie, z epomoge jej zaraz bo wlasnie film sie konczy- stary wypadl z sypialni i zaczal mnie nawalac piescia w glowe, do krw, a potem wywalil na dwor w azurowym sweterku ( byla zima, mroz), gdzie siedzialam kilka godzin tamujac krew lodem
pobil mnie, bo nie chcialam isc do kosciola chora, majac 38 stopni goraczki. kociol byl w sasiedniej wsi, 2 km w jedna strone butem po poboczu lub oblodzonym chodniku. stary jest antyklerykalem, tak dla smaczku
jak mialam 10 lat powiedzial na imprezie, wziawszy mnie na srodek, ze najchetniej oddalby mnie do domu dziecka a tak ma zasrany obowiazek wychowywania m nie
pote bylo 10 lat upokorzen, jestem idiotka, nie asluguje na milosc, nikt mnie nigdy nie zechce, do niczego w zyciu nie dojde itp.
jest gnoj jeden rasista, anstysemita, homofobem i w ogole wszystko na nie- urzadzla pogadanki ak akutrat w tv bylo cos kontrowersyjnego a ja sie dawalam w te rozmowy wciagac. najlepiej szlo mu przy ludziach
jak tylko ogarnal, ze komus cos obiecalam, robil wszystko, bym nie mogla obietnicy spelnic "bo przeciez mozna sie rozmyslic", do dzis mam pierdolca na temat obietnic
wogole pokorzenia najleipej publiczne

bazienka

zdradzal mame, znalazlam kiedys jako alergiczka, szukajac chusteczek, prezerwatywy w samochodzie, napoczete- moja mama jest uczulona na latex
zarabial z 20 lat temu 4, potem z 6 tysiakow, duzo nawet dzis a co dopiero 20 lat temu. a ja nie jeszdzilam na wycieczki klasowe, ciuchy mialam z lumpa, potrafilismy tydzien ejsc kluski, do dzis nie wiem, gdzie tak kasa szla
mame traktowal jak sluzaca, potrafil rozbic miske w kuchmi przyjsc o pokoju rozsiasc sie w fotelu i stwierdzic ze chyba cos sie potluklo
codziennie mialam mowione, ze jestem do niczego, jestem babochlopem ( jako nastolatka mialam faze galnow, koszulek i koszul), nikomu sie nie zpodobam, skoncze na ulicy

przy tym w podstawowce zawsze srednia powyzej 5 pomimo 4 z wf, na koiec 8 klasy dostalam nagrode pieniezna wojta za najlepiej napisany test kompetencji
na studiach po tym jak mialam 4,7 a stypendium bylo od 4,72 przesta sie uczyc wszystkigo, bo dostrzeglam bezsens

nigdy nie uslyszalam ze mnei kocha, a przynajmniej tego nie pamietam ( opdobno za gowniary bylam coreczka tatusia, taaaa) nigdy nie powiedzial, ze jest ze mnie dumy
mama siedizla z nim w tym wszystkim, chociaz miala tez swoje odpaly, keidys zaczela grozic mi nozem z tekkstem wyjdz bo cie zabije
nadal z nim jest
a teraz oczywiscie to wszystko "sobie wymyslilam", bo "robie z siebie ofiare" , przesadzam i histeryzuje. i to ja sie powinnam z nim pogodzic

nie odzywam sie do gnoja od wyprowadzki kolo 20 roku zycia
do mamy ejzdze mniej wiecej raz na rok, teraz nie bylam ze 2 lata, a ten skurwysyn coz, nadal probuje mi wbijac szpileczki, juz nie tego kalibru co wczesniej ale nadal uszczypliwosci typu "no na twoje wesele to pewnie jak bedziesz miala 50 lat nas zaprosisz". mama oczywiscie tlumacyz,z e on nie chcial, nie pomyslal a tak w oglle nie mial nic zlego na mysli i co ja sie czepiam- dlatego tez jezdze tam tak rzadko

bazienka

polecam wyprowadzke i zerwanie wszystkich kontaktow
oraz terapie, bo po tym wszystkim nie mialam ani jednego zdrowego zwiazku...
i to ajk najszybciej kochana, mozesz sie zapisac zaraz po wyjezdzie jak najdalej- poczekasz rok czy 2 i sie ogarniesz, to pomaga, ja na swojea czekam drugi rok niestety...
a i rodzice maja obowiazek dawac ci kase dopoki sie uczysz, wiec jak najbardziej mozesz ich pozwac o alimenty

JESTES PIEKNA
JESTES MADRA
JESTES WARTOSCIOWA
JESTES WAZNA
DASZ SOBIE RADE
JESTES WARTA BY BYC SZCZESLIWA

Nonkonformistyczna

@Lyka i @Bazienka.

Napiszę wam tak:

Teraz np. siedzę w domu rodzinnym - bo nie mam wyjścia - okres przejściowy. Muszę wyjechać za granicę, zarobić fundusze na studia - więc tzw. rekrutacja przez agencję pochłonęła moje fundusze + dokumentacja + zbieranie zaświadczeń.

Najlepsze jest to, że ci ludzie... Są szanowani. Znajomi ich lubią. Uczniowie też. Nikt niczego nie podejrzewa. Próby powiedzenia prawdy = Zbywano mnie i uznawano za kłamcę.

Podejrzewam u swoich Rodziców silne zaburzenia, nawet związane z osobowością i atencją. Nie nazwę tego odpowiednio, ale są to chore osoby na wolności. I spieprzone z charakterów. Wiecie... Kretyńsko się czuję, będąc w domu, gdzie na półkach są nowe płyty CD, jakieś kino domowe full hd (z kolumnami, które sięgają mi do pasa na wysokość), ekspresy 3 kapsułkowe... A wielokrotnie słyszę teksty "słuchaj, my nie mamy na chleb".

Patrząc drogie Panie, na to co mi opisywałyście wyżej - uważam, że powinno się robić testy rodzinom, które starają się o dziecko. Ktoś nienormalny w sensie moralności i metod wychowania - nie powinien mieć dzieci.

@Lyko. W przypadku tej studentki chodzącej po lekarzach, polecam odpuszczenie tematu leków. Sama nigdy nie chodziłam do specjalistów, nie brałam leków - i żyję - bo pracowałam nad sobą, stosowałam metody relaksacyjne, medytowałam, dużo rozmawiałam z bliskimi mi osobami, szukałam tzw. ujścia poprzez naukę lub DIY i inne cuda. Polecam takie rozwiązanie.

@Bazienko. Tutaj przyda ci się całkowita zmiana środowiskowa. Poznawanie ciekawych ludzi na kursach, w bibliotekach, itd. Celem zmiany horyzontów. To ci mocno pomoże. Także pisanie np. prozy lub esejów. Albo inne działania ekspresyjne i pozwalające "wywalić" coś "out".

Zihat

Świetny komentarz, praktyczny i dosadny. Wyznania takie jak te dość często pojawiają się na tej stronie, a Twój komentarz powinien być czymś w rodzaju vademecum postępowania w przypadku trudnych rodziców :P

Nonkonformistyczna

@zihat

Dzisiaj dowiedziałam się, że córka jednego z moich licealnych nauczycieli - jest bita kablem i doświadcza również przemocy psychicznej ze strony ojca.

Patrząc na moje doświadczenia + wiedząc co wspomniana młoda kobieta przechodziła/przechodzi... Moje ręce opadają. Możliwe, że nigdy nie spojrzę obiektywnie na zawód nauczyciela = mimo, iż jestem świadoma obecności normalnych i prostodusznych osób w tym zawodzie.

Nie każdy jednak nadaje się na pedagoga - na pewno ani wspomniany teraz "mój były nauczyciel" ani również "moi rodzice".

Jestem załamana. Po prostu - po usłyszeniu historii tej dziewczyny.

Najgorsze nie jest jednak to co jej się dzieje...

NAJGORSZE JEST TO, ŻE CI LUDZIE NIGDY NIE DOSTANĄ WYROKU ZA TAKIE RZECZY. SPOŁECZNOŚĆ MIEJSKA, RODZICE UCZNÓW, LUDZIE OGÓŁEM NAGRADZAJĄ ICH POWAŻANIEM I SYMPATIĄ. RÓWNIEŻ CZEKOLADKAMI NA DZIEŃ NAUCZYCIELA ITD.

I nie mam tu na myśli tylko swoich rodziców.

Bo w przypadku moich: Próbowałam sygnalizować, to co mi robią. Niestety, społeczność miejska albo miała mnie za kłamcę, albo uważała za "czarną owcę".

Więc... Odwdzięczę się tylko w jeden sposób: Nie dam ich do grobu rodzinnego. Nie nie, ich zwłoki - zgodnie z wolą - podobno mają być rozsypane na jakiejś plaży... Wsypię je najprędzej do kanalizacji, czyli tam gdzie ich miejsce. Ale to za XX lat - albowiem teraz, naprawiam swoje życie i buduję sobie lepszą przyszłość - z pomocą przyjaciół.

arbuzek

bazienka - nie chcesz go oglądać? To nie jeździj tam WCALE. Twoja matka jest współuzależniona, więc będzie bronić ojca przez. wybielanie go i przepraszanie za niego. Ona tylko chce, by rodzina się nie rozpadła, nie ważne że kosztem dziecka, które było terroryzowane... Ojciec cię lał, ale matka nie obroniła cię - a to był jej zasrany obowiązek! Ona także zawiniła, i to bardzo!

Nie katuj siebie wizytami w domu rodzinnym, to ci nie pomaga...

Kalina Odpowiedz

Zerwalabym kontakt z matką jak tylko miałabym okazję. Niszczyla cię tyle lat i blagala cię na kolana myśląc, że wszystko jej wybaczysz? Żałosne.

tewu

Tyle, że ludzie naprawdę czasem się zmieniają? Gdybyś to ty zrozumiała, że przez całe lata traktowałaś kogoś podłe to co byś zrobiła?

ohlala

@tewu

Poprosić o przebaczenie można. Ale to nie zmieni przeszłości i nikt nie ma obowiązku wybaczyć. Zresztą, można wybaczyć, ale mimo to nie utrzymywać kontaktu, bo i po co?

arbuzek

tewu - Matka stosuje na niej szantaż emocjonalny - klęka, płacze, prosi o wybaczenie tylko po to, by córeczka nie przeciwstawiła się jej i nadal pozostała w roli ofiary, z którą ona robi co chce. Tymi wszystkimi błaganiami tylko nią manipuluje, by osiągnąć swój cel -> kozioł ofiarny ma pozostać na swoim miejscu, bo jeżeli by się jej sprzeciwił, to matka miała by poważne kłopoty.

Manipulacja i szantaż emocjonalny są trudne do zauważenia, szczególnie w rodzinie, gdzie dzieci są zmuszone wybaczać rodzicom ze strachu.

rassdwa Odpowiedz

Zgadzam się z Martynozaurem. Twoja matka jest chora psychicznie. Ona powinna się leczyć, a tobie nie wolno jej wierzyć.

Shireal Odpowiedz

Mozesz wykorzystac moment i sprobowac przekonac matke, zeby poszla do psychiatry i na terapie.

milA00 Odpowiedz

Psychiczna kobieta. Twój wujek miał rację mówiąc, że nie zasługuje na Ciebie.

DzieckoRosemarry Odpowiedz

Wyprowadź się tak szybko hak możesz. Ona jest niezrownowazona psychicznie.

Suomen Odpowiedz

Uciekaj jak najszybciej możesz, a z matką zerwij kontakt

BlackMirror Odpowiedz

Uciekaj! Ona boi się, że wyjedziesz na studia i ją zostawisz. A tak właśnie powinnaś zrobić, bo takie osoby się nie zmieniają.

Singularity Odpowiedz

Powiem tak, jestescie kur*wsko okrutni.

Mam podobną matke, jest DDA. Sama jestem przewlekle chora od najmlodszych lat, wiec nadopiekunczosc byla na porzadku dziennym.
Matka jest religijna, wymagajaca, chociaz przez pierwsze lata choroby poswiecala wszystko, bylebym miala dobre wyniki. Walczyla o kazdy grosz, ktory dostawala wtedy jako zapomoge pielegnacyjna. Zabrali jej te grosze (bo i tak 80% szlo na leki), bo...mialam za dobre wyniki.
Fakt, ze w gimnazjum troche olala temat, ale dzien w dzien wstawac o 1 i 3 nad ranem, zeby zbadac, martwic sie o kazdy kęs i lyk czegokolwiek... Moj brat ktory zrobil dziecko jeszcze przed skonczeniem szkoly. Siostra ktora ze stresu zazerala sie tabletkami na uspokojenie...potem ja zawalajaca szkole i nowe choroby na tle nerwowym. Mama sama nie spelnila w zyciu tego, co chciala, co planowala.
Tez mnie wyzywala, ponizala, znecala sie wrecz psychicznie. A ja ze wzgledu na nieprzyjemne dolegliwosci nie moge ani studiowac, ani pojsc do pracy, a z leczebiem tez ciezko (dopiero po 2 latach katorgi z organizmem dzisiaj dowiedzialam sie najprawdopobnej przyczyny). W dodatku poklocila sie z moim rodzenstwem, szczerze po wiem, jak rzadko nie z jej winy.

Ona tez jest czlowiekiem. Czasami trzeba przestac byc roszczeniowa gowniara, przygryzc warge i...po prostu jej wybaczyc. Bo sama slyszysz i czasem tez widzisz, ze chce dla ciebie dobrze, ale moze nie ma sily zeby robic to w prawidlowy sposob.
Rozmawialas kiedys z nia o tym, co ona czuj e? Co ona planowala? O co sie martwi?

Singularity

Pt2: Moze tez teskni za mezem/twoim ojcem (nie wnikam jaka jest miedzy nimi sytuacja).
W podobny sposob przejawia sie tez depresja u osob starszych. Poza tym, dopoki zyjesz na jej utrzymaniu, po prostu sie zamknij i troche dostosuj to tego co mowi.
I wiem, wiem jak slowa moga ranic. Ale uwierz nigdy bys nie chciala uslyszec od wlasnej matki, ze "nie ma po co zyc".
Nie musisz brac do siebie jej wyzwisk, ale do cholery jasnej, uzyj chociaz odrobiny empatii, jak nie ona, to ty.

arbuzek

Jej matka stosuje na nią przemoc, a dziecko nie ma obowiązku kochać swoich rodziców! Dziecko nie jest jej nic winne, i tym bardziej ona NIE JEST ODPOWIEDZIALNA za stan psychiczny swojej matki! Tym bardziej ona nie ma obowiązku zajmować się matką, która tylko obiecuje, a nic ze sobą nie robi.

Przepraszanie przez tyle lat nic nie dawało, bo matka i tak terroryzowała swoje dziecko - a to już jest przemoc! Co da wyrozumiałość córki dla matki z trudną przeszłością czy zgorzknieniem, jak matka pomocy nie chce? Gdyby na serio chciała, to szukała by pomocy, a nie napier*dalała córkę przez kolejne lata.

To, co spotkało matkę i dlaczego tak robi, to jest istotne tylko dla matki, i ewentualnie dla terapeuty, jeżeli by chciała się zmienić. ALE NIE CHCE, więc córka nie ma obowiązku wybaczać jej i pomagać jej, a tym bardziej być wdzięczną za zniszczoną psychikę, manipulacje i szantaże.

Zobacz więcej komentarzy (12)
Dodaj anonimowe wyznanie