Mam jedno dziecię, w sumie duże (10 lat), ale pracuję zawodowo, czas pracy często wybiegający poza pełen etat, dodatkowo praca zmianowa (czyt. w weekendy gniję w pracy). Mąż pracuje za granicą, siedzi tam miesiąc, wraca na tydzień. Wszelkie obowiązki szkolne, domowe i pozostałe są na mojej głowie, tak że mój harmonogram dnia wygląda mniej więcej tak: wstaję o 4.30 do pracy, szykuję śniadanie dla syna, nastawiam mu budzik to szkoły, na 6.00 pędzę do pracy. Pracę kończę czasem po 8, czasem po 10 godzinach (praca w handlu). Wracając robię zakupy, wpadam do domu, robię obiad, odrabiamy lekcje z synem, sprzątam, piorę, zazwyczaj siadam, a raczej padam zmęczona o 20.00. Kilka razy w tygodniu po pracy wożę syna na zajęcia karate i zajęcia dla dyslektyków, wówczas usiądę dopiero o 21-22. Ale mój mąż twierdził, że nic nie robię... Tak więc któregoś dnia gdy wrócił na tydzień do domu, oznajmiłam mu, że muszę pilnie wyjechać do mojej kuzynki, bo jest bardzo chora (oczywiście odbiegało to od prawdy). Plan był chytry, wiedziałam dobrze, że syn ma pełno sprawdzianów i natłok nauki oraz zajęć dodatkowych.
Po tygodniu mojej nieobecności zostałam dom w pełnej ruinie, syna z kilkoma dwójami i trójami ze sprawdzianów, kilkoma uwagami w dzienniku o braku przygotowania do lekcji i męża w rozsypce emocjonalnej.
Powiem tylko, że warto było :D Dla utrwalenia wiedzy, którą mój mąż posiadł, planuję kiedyś kolejny wyjazd, może teraz na dłużej?!
Dodaj anonimowe wyznanie
Możesz też się trochę odciążyć i nauczyć dziesieciolatka samodzielnego nastawiania budzika i przygotowywania śniadań ;)
Moje doswiadczenie z dziecmi podpowiada - budzik nastawiony na pol godziny pozniej, sniadanie nie zrobione :P
Dziecko chyba w końcu jakoś to ogarnie metodą prób i błędów. Dla autorki każda godzina snu jest cenna przy takim trybie zycia ^^
ja polecam moją szkolną metodę - robiłam kanapki wieczorem i na noc do lodówki. A rano można dłużej pospać :)
Jak parę razy będzie głodny w szkole, to się nauczy :p
Czarnawersalka nie bylaby tego az taka pewna - probowali ze mna tego numeru.... obecnie mam prawie 30 lat i dalej nie jadam sniadan ;). Tak sie przyzwyczailam do tego, ze nie umiem tego nawyku zmienic
To prawda, to nie jest już przecież kilkulatek, którego trzeba obudzić, ubrać i zrobić śniadanie. W tym wieku należy nauczyć się samodzielności.
W jakims stopniu popieram Alicję ^ w jakims tez autorke glownego komentarza. Mam 15 lat i moi rodzice tak odzwyczaili sie, ze kanapki rano przygotowuje sobie sam a moja siostra ma zawsze gotowe (10 lat). Dziecko powinno uczyc sie samodzielnosci, ale z umiarem bo u mnie przerodzilo sie to w bezwzgledne przygotowywanie kolacji dla każdego codziennie;)
Alicja akurat naciśnięcie 3 guzików w telefonie, ew na zegarku, nie przekracza zdolności 10-latka. A te 10 sekund nijak nie przeszkodzą mu w nauce, której w 4 klasie nie jest tragicznie dużo (a przynajmniej nie było jak ja byłam).
Moja mama przez całe dzieciństwo robiła mi kanapki, skończyło się na połowie gimnazjum gdzie przestałam jadać śniadania i pierwszym posiłkiem były pączki w szkole po pierwszej lekcji ;) Niezbyt zdrowy tryb życia ale cóż, do dziś mi zostało, do pracy wstaję 2 godziny przed wyjściem a potrafię się nakarmić dopiero, jak w niej jestem.
są różni rodzice, moja mama nastawia 16stolatce budzik plus śniadanko i mamusia ściela łóżko :)
Przyda się i tobie i jemu.
Myślę, że jeśli chodzi o szkołe dziecka to robisz mu krzywde. Jeżeli już teraz uczysz go, że nauka jest ważna tylko wtedy kiedy mu o tym przypomnisz to chłopak może mieć potem cieżko. Za każda zlą ocene będzie obwiniał Ciebie bo mu nie powiedziałaś czego ma się nauczyć. I nie chodzi mi o to, że będzie głupi czy coś takiego. Po prostu nauczysz go takiego stylu życia, że po co samemu coś zrobić jak mama jest zawsze obok na każde zawołanie.
Mam w rodzinie własnie taki przypadek i uwierz, że takie cackanie się z dzieckiem nie jest niczym dobrym.
Wydaje mi się, że powinnaś mniej niańczyć i męża i syna. Męża po terapii szokowej może warto zaangażować w normalne obowiązki na czas, kiedy przyjeżdża? Przecież musi umieć prać, sprzątać, itp. skoro jakoś sobie radzi bez Ciebie za granicą. A dziesięciolatek może sam się szykować do szkoły i ogarniać sobie lekcje, przychodząc po pomoc z konkretnymi sprawami, nie że trzeba mu wszystko przypilnować. Tak jest łatwiej i lepiej dla dziecka też, bo jeżeli samo nie będzie brało za nic odpowiedzialności, to nigdy nie będzie samodzielne.
Dokładnie. Nie musi też od razu gwałtownie odcinać wszystkiego.
Niech syn najpierw nastawi budzik, niech zacznie jej pomagać przy kanapkach. Niech go zaprowadzi na zajęcia, a potem do przystanku lub połowy drogi.
Można krok po kroku zmierzać w stronę samodzielności dziecka.
Dla porównania mój brat ma 10 lat i potrafi zrobić sobie kanapki, wstać samemu.
Daj trochę wolną rękę synowi. Ja mimo tego wieku sama robiłam sobie śniadanie, często i rodzicom, budzik nastawiałam sama i podczas nauki tez nikt mi za plecami nie ślęczał. Na zajęcia chodziłam sama a mialam ich dużo. Jedyna rzecz, ze gdzieś dalej wlasnie odwozil mnie tata, autobusami nigdy sama nie jeździłam i do pewnego czasu byłam totalną sierotą co do biletów, rozkładów itp. Dopiero od niedawna zaczęłam korzystać z tych usług i szczerze żałuję, ze wczesniej rodzice mi na to samej nie pozwalali, bo teraz bym uniknęła różnych głupich sytuacji.
Może i warto, ale szkoda mi waszego małżeństwa.. On nie docenia co robisz ani nie pomaga. Rozumiem, praca i zarobki, ale z tego wynikało, że 0 wsparcia masz od męża.
Sama sobie jesteś winna. Niańczysz dużego chłopaka jakby był dwoma trzylatkami.
Moja rada: naucz dziecko Ci pomagać. Już jest na tyle duży (od kilku lat), żeby mieć swoje obowiązki. Nie mówię, że ma cały tydzień sprzątać, ale niech pomoże pozmywać, czy odkurzyć. Dla niego to też odskocznia od szkoły i przede wszystkim nauka samodzielności.
Tylko mi nikt nigdy nie robił śniadania xd ?
Ja będąc na studiach czyt. Teraz. Moja mama nadal nie potrfi odciąć części pępowiny i budzi mnie i robo mi śniadania..
Ja w domu nigdy nie jadłam śniadania, a do szkoły dostawałam kanapki tylko w pierwszej klasie, potem rodzice przerzucili się na 2zł ;) Za do tej pory, a też już studiuje, mama mnie budzi, jeśli ma akurat na rano do pracy. Tylko ja jestem jej za to bardzo wdzięczna, bo jestem mistrzem w wyłączaniu budzika przez sen :D
Też odrabiałam sama. Do rodziców, starszego rodzeństwa, czy innych pomocy naukowych zwracałam się dopiero, gdy coś naprawdę mi nie szło
I bardzo dobrze zrobilas!