#dcdv9

Cuda się zdarzają.

Jakiś czas temu jechałem w ulewie do pracy. Niestety, aby się do niej dostać trzeba przejechać przez niebezpieczny zakręt w pobliżu małego miasta (wypadki zdarzają się tam dość często, zwykle 2-3 razy do roku w tym samym miejscu), a więc jak się pewnie domyślacie, ja również doświadczyłem tegoż nieprzyjemnego "incydentu". Wyjeżdżając z zakrętu wpadłem w poślizg, nie zdążyłem zapanować nad kierownicą i auto zawirowało po całej drodze, przejechało przez krawężnik, po czym uderzyło w stojący naprzeciwko samochód (zaparkowany na chodniku i pusty - całe szczęście). Nie jechałem rozpędzony jak wariat do 150km/h, lecz w miarę przepisowo, max 5-10 km/h więcej niż należy (chociaż jak widać to i tak już za dużo, teraz to wiem).

Ludzie wybiegli z domów i przyglądali się temu, co się stało. Rozmyślali jak to się mogło wydarzyć, analizowali i krytykowali. Kierowca zaparkowanego samochodu również martwił się tylko swoim samochodem i wzywaniem policji. I wiecie co boli najbardziej? Że dopiero po 25 minutach od zajścia, jakaś dziewczynka wyszła z domu i podeszła do mnie z troską, pytając, czy wszystko ze mną w porządku. Nikt wcześniej nawet nie raczył zapytać, czy nie kręci mi się w głowie, czy nie potrzebuję usiąść albo czy nie wezwać karetki.

Nic poważnego się nie stało, żyję i jedyna dolegliwość to ta, że od czasu do czasu boli mnie kręgosłup, ale wszystkie kończyny są sprawne.

Do dzisiaj nie przypomniałem sobie całego zdarzenia (od momentu wpadnięcia w poślizg do wyjścia z samochodu) i nie wiem ile to trwało, sam wyszedłem z auta; nie wiem jakim sposobem auto znalazło się w tej, a nie innej pozycji, uderzając od strony pasażera (jechałem sam). Ale tutaj pozostawiam pytanie - jakim cudem przeżyłem?
Samochód do kasacji - rozwalona cała PRAWA strona maski, PRAWY bok i tył, łącznie z zawieszeniem, ale gdyby nie to drugie auto, pewnie przywaliłbym stroną kierowcy w stojący obok słup albo i gorzej.
Muszę mieć naprawdę dobrego Anioła Stróża.

PS Dziękuję Ci dziecko, że wtedy do mnie podeszłaś, przywróciłaś mi wiarę w ludzi,
SzaraDama Odpowiedz

Może będę jędzą, ale należy dostosować prędkość do warunków panujących na drodze i zamiast jechać 5-10 powyżej oznaczonej prędkości, powinieneś jechać 5-10 poniżej, skoro była ulewa.

Jeżeli jest to niebezpieczny zakręt, to tymbardziej powinno się zwolnić... Nie uczą już takich rzeczy?

Dobrze, że Ci się nie jest stało, ale mam nadzieję, że TO cię nauczy, że nie trzeba jechać 150 na godzinę, aby mieć wypadek...

Drill

@SzaraDama A mnie wkurzają teksty "trzeba było". Nic to nie da po fakcie. A sam autor już wie jakby teraz postąpił.

PaniPanda

Drill, i tak i nie. Szkoda, że autor musiał tego doświadczyć na własnej skórze. Jeśli się jedzie ryzykując, trzeba się liczyć z ewentualnymi konsekwencjami swoich czynów - jednak w tym wypadku nie trzeba wiele myśleć, aby wiedzieć co się stanie i można łatwo to przewidzieć

ohlala

@Drill
A tutaj właśnie to się przyda. Wiesz, czemu? Bo nic w wyznaniu nie wskazuje na to, że autor poczuwa się do winy. On tylko rozczula się nad sobą i wydaje mu się, że nie zrobił nic złego, nie wyciągnął żadnych wniosków poza tym, że ma dobrego Anioła Stróża.

JodiPicoult

@ohlalala "chociaz jak widac to i tak juz za duzo, teraz to wiem" - jak widac autor jednak cos zrozumial

Andegawen

Drill,
Może zamiast pisać kocopoły zastanów się co by było gdyby jednak uderzył w człowieka zamiast w samochód? Zrobił to z własnej winy, a nadal narzeka na innych ludzi. Autor to skończony buc i dupek.

ohlala

@JodiPicoult

Tak szczerze, to ta część zabrzmiała jak dupokrytka, bo cała reszta wskazuje jednak na coś innego.

ohlala Odpowiedz

A wiesz, dlaczego nikt się Tobą nie zainteresował? Bo nie byłeś w tej sytuacji ofiarą. Jasne, teoretycznie mimo wszystko powinni, natomiast dla nich byłeś sprawcą sytuacji, więc i współczucie mniejsze. A że się ruszałeś itd. to nie bali się, że umrzesz przed przyjazdem policji (co jest oczywiście błędnym rozumowaniem).
5-10 km ponad limit w sytuacji, gdy pada deszcz, widoczność jest gorsza, a drogi śliskie to głupota. Masz więcej szczęścia niż rozumu i mam nadzieję, że ta sytuacja nauczyła Cię, jak się jeździ w takiej pogodzie.

Przynajmniej Odpowiedz

No i nie dziw się, że w wielu miejscach są potem bezsensowne ograniczenia prędkości - drogowcy zakładają, że kierowcy będą jechać 10-20 km szybciej i będzie ok.

Redhairdontcare Odpowiedz

Wcale się nie dziwię, że ludzie się tobą nie zmartwili skoro sam się prosiłeś o wypadek. Nie wiem jak szybko trzeba jechać, żeby skasować auto. Sama kiedyś wpadłam w poślizg wyjeżdżając z ronda i zatrzymałam się zaraz na krzaczkach przy drodze, nawet ich mocno nie naruszyłam. Też bym się bardziej martwiła o swoje auto niż jakiegoś idiote, który tak wszedł w zakręt, że skasował 2 auta

rogulek12 Odpowiedz

niestety, ale wiele osób doświadcza znieczulicy na własnej skórze. Dzisiaj prędzej ludzie wyciągną telefon żeby nagrać niż podejść i spytać czy coś się stało. smutne, ale prawdziwe.

Econiks

Tak, faktycznie źli ludzie, bo typ który z własnej winy rozwalił zaparkowany samochód wyszedł z niego o własnych siłach, bez widocznych urazów. A skoro autor czekał 25 min aż ktoś się nim łaskawie zainteresuje, to równie dobrze mógł, wezwać karetkę czy coś, sam sobie, skoro normalnie funkcjonował.

Dragomir

@Econix, chyba nie miałeś nigdy wypadku. Jest się wtedy w takim szoku że można biegnąc sprint, a ból przychodzi kilka godzin później, kiedy opada poziom adrenaliny.

Econiks

To mógł pobiec sprintem na sor lub zadzwonić po karetkę.

militarisch Odpowiedz

Wiesz dlaczego nie podeszli? Bo jesteś dorosłym człowiekiem, w dodatku sprawcą wypadku i odpowiadasz sam za siebie. Nikt nie miał takiego obowiązku, a ta cała "wiara w ludzkość", jaką opisujesz, to naiwność - nasze instynkty to martwienie się o samego siebie i o naszą grupę, więc nie ma czego wymagać. Wróć na ziemię.

KorniszonyMojejZony Odpowiedz

Nie cud, tylko tzw "death seat": kierowca tuż przed kolizją instynktownie stara się chonić siebie, dlatego często uderzenie idzie na prawą stronę samochodu (i ew. pasażera z przodu, stąd nazwa).
A co do reszty: jeśli w czasie ulewy jechałeš 5-10 powyżej ograniczenia na ostrym zakręcie, zniszczyłeś komuś auto i przejechałeś chodnik stwarzając zagrożenie dla pieszych to ciesz się, że ludzie tylko stali i patrzyli, a nie postanowili Cię zaspawać w aucie żebyś tam wykitował.

Risha Odpowiedz

Dostałeś drugą szansę. Obyś teraz zaczął rozważniej jeździć.

Andegawen

Lepiej, żeby w ogóle nie jeździł

AleksanderV Odpowiedz

Jakbyś się tam nie rozjebał, to też może komuś by wróciła wiara w ludzi.

Orava Odpowiedz

Mój były spowodował kiedyś wypadek, gdy z nim jechałam. Gdy tylko samochód się zatrzymał, to jak z procy wyskoczył z auta, by sprawdzić, czy osobom w drugim aucie nic się nie stało, by sprawdzić jakie są szkody i zadzwonił na policję. Dopiero po tym wszystkim przyszedł łaskawie zapytać, czy ze mną wszystko w porządku.

ohlala

Jakby Ci to powiedzieć... Facet był w szoku. Kolejność reakcji może wątpliwa, ale zareagował dobrze. Poza tym skoro byłaś z nim w aucie to raczej widział, że nic wielkiego Ci się nie stało, czego nie mógł powiedzieć o ludziach z drugiego auta. Oczekiwanie, że osoby biorące udział w wypadku będą zaraz po nim zachowywać się w 100% logicznie jest śmieszne.

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie