Niedawno urodził mi się brat i co dzień wieczorem zajmuję się nim, żeby mama mogła odpocząć i mieć chwilę dla siebie. Wczoraj zapytała co robię, że tak szybko usypia. To proste, zwykłe kołysanki… a jego ulubiona to „Floyd Mayweather” od Żabsona…
Dodaj anonimowe wyznanie
To fajnie że pomagasz mamie i budujesz więź z małym braciszkiem
a gdzie wasz ojciec? w koncu to jego dziecko, interesuje sie nim w ogole?
Może chodzi do pracy na drugą/nocną zmiane? Po co te pretensje od razu?
nadal to JEGO dziecko, nie autorki
to sie nazywa parentyzacja
Parentyfikacja, a nie parentyzacja… sama nie wiesz co piszesz.
Poza tym nie wiemy ile czasu sie nim zajmuje i co dokładnie robi. Wysuwanie takich wniosków jest co najmniej dziwne. Poza tym autorowi czy autorce nie przeszkadza ten fakt- przynajmniej nic o tym nie pisze. Wiec skończ z tą roszczeniową postawą.
tak, parentyfikacje mialam na mysli, pisalam komentarz po polnocy- moj blad, masz racje :)
nie wiemy, ile lat ma autor/ka
pomoc przy rodzenstwie jest ok, ale jesli to nastepuje CODZIENNIE, to cos jest nie tak, tym bardziej jesli ojciec dziecka nie moze go uspic choc kilka dni, tylko musi to robic rodzenstwo
tym bardziej, ze matka jest tak zmeczona, ze dziecko samo sie ofiaruje z pomoca- to co ten ojciec robi? poza tym slabo, ze sie nie interesuje zmeczeniem matki dziecka
normalne byloby, jakby to on przejal czesc obowiazkosw- w koncu to tez JEGO dziecko
@bazienka, częściowo się z Tobą zgodzę.
Natomiast te 30-40 lat temu ojcowie (w dużej mierze, oczywiście zdarzali się też i tacy, co się interesowali oraz pomagali, ale byli jednak ułamkiem) mieli gdzieś, że ich żona jest padnięta, nie interesowali się dziećmi. Szli do pracy, wracali i miał czekać na nich obiad, później siadali przez telewizorem z piwem w ręku - nie twierdzę, że wszyscy, ale to była znaczna większość. Kobieta musiała ogarnąć dzieci (niekoniecznie tylko jedno), przygotować obiad dla jaśnie pana, posprzątać, wyprać. A jak była cała gromada dzieciaków to te najstarsze zajmowały się tymi najmłodszymi. I nieważne, że najstarsze miało 8 lat, a najmłodsze 2 tygodnie.
Teraz mężczyźni w większości się angażują. To się chwali oczywiście. Ale nadal są tacy mężczyźni, którzy powielają schemat swoich ojców, dziadków, więc nie interesują się, co się dzieje z matką ich dziecka i nie pomagają przy dziecku.
Pytanie też ile czasu Autor(ka) poświęca na zajmowanie się młodszym bratem to raz, a dwa ile ma lat. Jak dziecko szybko usypia to może być to np. 15 minut, a to, że dziecko śpi u Autora / Autorki w pokoju nie znaczy, że siedzi nad nim cały czas - a jedynie zerka przez ramię podczas oglądania filmu.
Nie rozumiem tego czepiania się, że starsze dziecko zajmuje się młodszym. Kiedyś to było normalne, teraz od razu patologia, a rodzice wyrodni. Ludzie, co się dzieje? Co jest nie tak w opiece nad młodszym rodzeństwem? Wszystkie obowiązki domowe są OK, ale opieka nad dzieckiem to już zło.
ale tu nie chodzi o to, ze rodzenstwo pomaga
tu chodzi o nieobecnosc ojca przy matce dziecka i przy dziecku
to nie rodzenstwo powinno usipiac male, by mama mogla odpoczac i miec chwilke dla siebie, tu zainteresowanie powinien wykazac ojciec tego dziecka
a jakos tego w wyznaniu nie widze
jasne, mozemy dostac tylko fragment tej rzeczywistosci na potrzeby wyznania, ale no slabo to wyglada, jakby ojciec nie interesowal sie zmeczeniem matki, to powinno byc naturalne jednak, nadal to jego dziecko
i nie zyjemy w poprzednim wieku, tylko w roku 2023
O ojcu dziecka nie wiadomo nic. A nadal jest ostracyzm. Starsze dziecko zajmuje się młodszym. Hańba! Ojciec może wtedy pracować, może spędzać czas z matką,może robić milion innych rzeczy - ale pozwala swojemu starszemu dziecku na opiekę nad młodszym. No jak on może? Na pewno leń i nierób, po pracy pije piwo, a w domu nie kiwnie palcem.
Z wyznania o usypianiu dziecka nietypową kołysanką takie wnioski.
W dodatku BARDZO często spotykam się z opinią, że dzieci zajmować się dziećmi nie powinny. Zupełnie tego nie rozumiem i nie popieram, bo taka opieka - jeśli nie jest wymuszona i daleko jej do wykorzystywania starszego rodzeństwa - wzmacnia więź między dziećmi. A i dziecko chce się wykazać, dzieci mają jakąś naturalną skłonność do opieki.
Bazienka weź się już uspokój naprawdę… dziecko się niedawno urodziło i naprawdę potrzebuje dużo uwagi. Mama pewnie wstaje kilka razy w nocy i potrzebuje chwili, żeby np. Po prostu się umyć/wykąpać. Co jest złego w tym, ze dziecko popilnuje go wieczorem? Poza tym tak się czepiasz tego ojca jakbyś sama miała ze swoim problemy.
A może po prostu autor/ka sama chce pomóc mamie?
Tak, parentyfikacja to nie jest nic dobrego, ale jeśli starsze dziecko CHCE pomóc, to ma do tego prawo. Nie szukajcie problemów tam, gdzie nie wiadomo czy w ogóle są. Nic nie wiemy o tej rodzinie tak naprawdę, a wyznanie dotyczy niecodziennej kołysanki.
Wyrośnie na przygłupa od tego.
Kląć tam Żabson wiele nie klnie, byleby pierwszymi słowami brata nie było "przyzwyczaiłem się do swagu".
Jako autorka posta, chciałabym dodać ze nikt mnie nie zmusza do opieki nad bratem. Niedługo będę pełnoletnia więc nie widzę w tym problemu żeby z nim wieczorem posiedzieć. Zresztą, sama się oferuje bo lubię z nim siedzieć.
Czy mój ojciec interesuje się dzieckiem - tak. Jednakże nie nazwałabym go dobrym ojcem, bo wciąż jakby był „nieobecny”, dlatego staram się dać rodzeństwu to czego im brakuje.
Czy wyrośnie na przygłupa od tego - nie.
Nie słucha tego non stop i nie sądzę żeby jedyną piosenka z setek mu śpiewanych była właśnie ta jedna.
Do tego naprawdę nie spodziewałam się takiej gównoburzy po poście o kołysance…
Dobrze że nie "Hera Koka Hash LSD"