#ePIqK
Co w tym anonimowego?
Otóż moja współlokatorka dostawała szewskiej pasji na widok poplamionych blatów i podłogi. Nic jej tak nie potrafiło rozsierdzić jak plama z błota na parkiecie czy rozlane mleko na blacie. Wpadała wtedy w szał i sprzątała całe pomieszczenie, nieważne, czy to był jej tydzień czy nie (zazwyczaj słusznie dochodziła do wniosku, że nie jest naszą sprzątaczka i nie sprzątała w nasze tygodnie dyżuru).
Kiedy więc miałam zapierdziel na uczelni i nie miałam czasu/siły na sprzątanie w czasie mojego tygodnia, niby przypadkiem wychodziłam z mokrymi rękami z łazienki, żeby nachlapać w korytarzu, czy rozlewałam kleistą substancję na blacie. Tym sposobem moja biedna współlokatorka sprzątała za mnie i w moim tygodniu.
Oczywiście zwalam winę za brud na drugiego współlokatora, razem z nią psiocząc na jego niechlujność.
Nikt nie wie, że to ja z premedytacją maziałam dżemem po stole. Nikt.
Ja wiem.
Ja też
@YenneferzVengerbergu Szanuję za nick.
Od kiedy normalne dbanie o czystość to obsesja? Z twojego wyznania wynika tylko tyle, że jesteś brudasem, skoro niepotrzebny syf ci w ogóle nie przeszkadza. A znajoma po prostu nie wyobraża sobie żyć w jakimś chlewie, bo jest schludna, a to bardzo dobra cecha. Współczuję jej, że musi mieszkać z kimś, kto ma gdzieś komfort życia innych osób.
@Angora musiała mieszkać*, miał gdzieś*
Na szczęście to historia w czasie przeszłym, przeoczyłam.
Wcale się jej nie dziwie, też bym nie chciała żyć w chlewie. Mogłoby być jej sprzątanie uciążliwe, gdyby się was czepiała za kurz na półce, ale zostawianie błota na podłodze czy rozlanego mleka na blacie to przegięcie i strzelam, że nie ona była pedantką tylko wy flejami. Ona zwyczajnie w świecie potrafiła po sobie sprzątać. Wykorzystywanie jej było bardzo wredne, skoro umówiliście się, że każdy ma swój tydzień sprzątania to sorry, ale z umów trzeba się wywiązywać.
Dokładnie, popieram.
Co takiego czasochłonnego i męczącego jest we wzięciu do ręki ścierki i starciu blatu, na który rozlała się jakaś ciecz? Twoja współlokatorka może i miała obsesję na punkcie sprzątania, ale za to z Ciebie musiała być niezła syfiara, skoro nie chciało Ci się przetrzeć brudnego blatu szmatą.
Czasami mężczyźni są zajęci ratowaniem świata. Dobrze jest wtedy, jak księżniczka przetrze blaty, zrobi kanapeczki i otworzy piwo. Ale fakt, autorka powinna czyścić za sobą, bo kiedyś w związku kto będzie za nią sprzątać, jak teraz się nie nauczy?
Autorka chyba miała na myśli to, że dzięki tej plamce na blacie współlokatorka sprzątała gruntownie całą kuchnię poza swoim dużurem.
dużur, nie dużur - kobieta winna sprzątać. Nieładnie że zwalała to na współlokatorkę.
@majer "dużur" xD
Majer - prawdziwy mężczyzna nie boi się niczego, nawet mopa czy szmaty. A ci, którzy się boją - no cóż, mroki średniowiecza i męskie pizdy. Ty jesteś mrokiem średniowiecza czy pizdą?;)
@Merizy - ja tylko odpowiadałem Fiołkowi.
@Arszenik - dla ciebie mogę być nawet twoją jesienią średniowiecza ;)
Współczuję twoim współlokatorom. Nie dość, że mieszkali z syfiarą, która nie umie po sobie posprzątać, to jeszcze do tego była to kłamliwa syfiara, bo ze swojego znajomego zrobiła syfiarza, któy rzekomo po sobie nie sprząta.
z jednej strony robisz, źle ale...
ja bym chyba nie wytrzymała, gdybym miała taką współlokatorkę - pedantkę. Zdarza się, że nie zdążysz posprzątać, bo zaśpisz, albo jesteś tak zmęczona, że odkładasz to na jutro. Nie mówię, że fajnie jest żyć w chlewie, ale czasami po prostu się nie chce.
gdyby mi ktoś robił awantury, bo zapomniałam zetrzeć mleka z blatu, to na dłuższą metę bym nie wytrzymała.
PS. poza tym uważam, że ma coś z głową - to że mleko się rozleje w kuchni, to nie znaczy, że całe mieszkanie trzeba sprzątać
No tak, bo przecież starcie okruchów z blatu po sobie jest takie czasochłonne. Nienawidzę wymówek pt. „bo się śpieszyłam”. Rozumiem - ktoś worka ze śmieciami nie wyniósł, bo leciał na tramwaj, ale starcie blatu to nie obsesja.
A ja nie rozumiem jak można się spieszyć i wygospodarować czas na wypicie kawy, a nie można na jedno machnięcie ścierką po blacie.
Szacuneczek za nikt a nie żodyn. Jak już bydziecie godać to yno jak eście som hanysami.
Ja, mosz recht.
Ja gdy gotuję sprzątam jednocześnie kuchnie. Jedzonko gotuje się/piecze/smaży, a ja w tym czasie myję naczynia, wycieram, chowam. Przetrę blaty, podłogę i półki. Tak czy siak musiałabym to zrobić po, bo bałaganię podczas gotowania. Nazwiesz mnie i swoją współlokatorkę pedantką czy może Ty jesteś zwykłą fleją? Bo mleko wycierasz gdy się rozleje, podłogę gdy nachlapiesz, naczynia zanim jedzenie zaschnie. Jak Ci odpowiada życie w brudzie to zamieszkaj sama, ale gdy mieszkasz z kimś, to zachowaj jakieś podstawowe zasady czystości i kultury.
Ojej, faktycznie, ciężko wygospodarować 30 minut na ogarnięcie kuchni i łazienki. Sesja jest nieprzewidywalna i nie można się z kimś zamienić w grafiku sprzątania. Po co ścierać błoto, wcale nie wyschnie i piasek nie rozniesie się po całym mieszkaniu. Przecież to tak nie działa. Mmm, przygotowywanie sobie posiłku na oblepionym, zalanym blacie. Najlepiej w towarzystwie spleśniałych owoców współlokatorów, bo to +10 do apetytu.
Oj, niedobra.