#fIplQ
Gdy chodziłam do szkoły podstawowej, zazwyczaj nie spotykałam się z żadnymi docinkami związanymi właśnie z owymi plamami. Rówieśnicy nie zwracali na to większej uwagi. Nawet jak znalazł się ktoś, kto próbował się z tego śmiać, szybko był gaszony przez swoich kolegów. Dzieciaki rozumiały czym jest bielactwo i że to nie powód do śmiechu. No właśnie, szkoda, że to rozumiały tylko dzieci.
Dorośli byli znacznie gorsi. Większość zachowywała się przesadnie. Ciągłe pilnowanie, czy przypadkiem ten konkretny plac zabaw nie znajduje się w pełnym słońcu było codziennością. Praktycznie zawsze było to strasznie wyolbrzymione i bez powodu uniemożliwiło mi zabawę z innymi dziećmi.
Jednak była jedna mistrzyni. Była mamą jednej koleżanki z mojej klasy. Ta kobieta wymyśliła sobie, że, uwaga... "bielactwo to rzadki rodzaj ospy, którą jej kochana córeczka może się zarazić". Oczywiście moje tłumaczenie, jak i moich rodziców i nauczycieli, że to choroba wrodzona, nic nie dawało. Ta kobieta zakazywała swojej córce się ze mną bawić, spotykać, rozmawiać itp. Gdy trafiałam na nią na ulicy, nie mogłam się nawet z nią przywitać, bo zaraz byłam atakowana. Na wywiadówkach kłóciła się z nauczycielkami, że jej córka musi siedzieć jak najdalej ode mnie. Tylko po to, by po pewnym czasie przepisać swoją córkę do innej szkoły, by ta nie mogła się przypadkiem zarazić. Mam tylko pytanie.
Jak i dlaczego?
"Madki" były jak widać od dawna.
Dziś się nad zastanawiałem jak nazwać takich ojców z pieluszkowym zapaleniem mózgu. Na pewno jest takich mniej niż Madek. Ale jakieś propozycje?
@bobylon89 może łociec?
Z wieloma chorobami na które rodzice reagowali podobnie się spotkałam. Atopowe zapalenie skóry jeszcze rozumiem, nie rozumiem za to jak według tamtych madek dziecko miało zarazić się echolalią xD
Ja akurat rozumiem. Dla mnie to coś w stylu jąkania. Gdy za długo przebywam z kimś kto się jaka sama zaczynam to robic
AZS nie jest zaraźliwe. Z tego co wiem łuszczyca też nie. Tylko przez masę osób jest mylone z grzybicą.
Łuszczyca też nie jest. Chorobą autoimmunologiczną się nie zarazisz.
Ja nie mogę przebywać z osobami, które mają tiki nerwowe, bo wtedy sam zaczynam je mieć i boję się, że pomyślą, że ich przedrzezniam.
Przecież wiem że nie jest zaraźliwe, po prostu jeszcze rozumiem że ktoś niedoedukowany może tak pomyśleć.
Narke3 nie niedoedukowany, a po prostu nie obeznany w temacie
Idealne potwierdzenie, tego że dzieci rodzą się bez żadnych uprzedzeń. Niestety cześć z nich obserwując zachowania dorosłych, z wiekiem zapomina co to tolerancja.
Zadziwia mnie to, jak niektórzy dorośli są głupi i zacofani. Też kilka razy miałam styczność z dzieciakami, które były mądrzejsze, bystrzejsze i przede wszystkim bardziej kulturalne niż ich własni rodzice. Podziwiam takie dzieci za to, że mimo debilizmu i zacofania swoich rodziców potrafią być mądrzejsze od nich.
Ech... Ignorancja i pewność siebie zrodzona z niewiedzy.
Też mam bielactwo, piątka!
Mój mąż ma łuszczyce i niestety w pracy miał podobnego "kolegę", który ostrzegał innych przed zarażeniem się. Dobrze, że reszta miała jako takie pojęcie co to jest i że to siedzi w genach
We współczesnym świecie, magiczna wiedza o chorobach, jest zamknięta w wielkich sejfach i tylko nieliczni mogą z niej korzystać.
Czy to tak trudno zapytać rodziców chorego dziecka, czy nawet lekarza? (zakładając, że były to jeszcze czasy bez internetu)
No nie zrozumiem, jak mistrzyni, mogła nie sprawdzić co to jest, szczególnie że tak bardzo się bała tego?
Bo miała IQ ponizej 50. :)
Akurat to niemożliwe, bo do 68-70 jest upośledzenie umysłowe, niżej to by nie umiała mówić, pisać, chodzić tez raczej nie
@Aliccjaa jesteś tą, która zawsze tłumaczy czemu żarty nie mają sensu? XD
Jak rozumiem bielactwo to "zwykła" choroba skóry? Coś jak albinosi? Jeżeli tak, to ta kobieta wykazała kompletny brak wiedzy i szacunku wobec drugiego człowieka
Nie bardzo rozumiem Twój komentarz. Po pierwsze, sprawdzenie czym jest bielactwo, zajmuje kilka sekund. Po drugie, w jakim przypadku uważałabyś takie zachowanie za usprawiedliwione?