#gNRtZ

Niedawno opublikowałam tu historię o mojej matce, do której nie dociera, że wkrótce biorę ślub. Oto dalsza część.

W dniu ślubu nic do niej nie docierało. Nie poszła ani na mszę, ani na wesele (oficjalnie dopadła ją ciężka grypa). Za to w nocy wydzwaniała do mnie, a jako że nie odbierałam, to zasypała mnie SMS-ami: że jak ja śmiem mieszkać z chłopakiem bez ślubu, że mam natychmiast wracać do domu, bo mnie wyklnie. Od tamtego czasu się do mnie nie odzywa, za to rozpowiedziała w pracy, że ma wyrodną córkę. Skąd o tym wiem? Pracuje z nią kobieta, którą z czystym sumieniem mogę nazwać przyszywaną ciocią, bardziej nawet prawdziwą od tych, z którymi mnie łączy pokrewieństwo. Zadzwoniła do mnie z pytaniem, o co chodzi, bo przecież wybawiła się na moim weselu, żartowała, że już się rozwiodłam i to chłopak, nie mąż? Mogłam tylko wzruszyć ramionami.

Po powrocie z tygodnia miodowego ojciec przyszedł do nas na ciasto, matka zaproszenie oczywiście olała. Opowiedział nam historię tak bardzo absurdalną, że gdyby nie fakt, że mówi to jeden z najbardziej zaufanych osób na świecie, bym nie uwierzyła. Gdy byłam mała i jeździłam jeszcze w głębokim wózku, zostałam porwana. Matka wyszła ze mną na spacer, spotkała koleżankę, zaczęły rozmawiać. Wózek nieszczęśliwie ustawiła tak, że jego bryłę widziała, ale zawartości już nie. W pewnym momencie minął ją mężczyzna, a ona poczuła szarpnięcie wózka. Okazało się, że po prostu wyjął mnie z niego i oddalał się szybkim krokiem. Na szczęście nie uciekł za daleko - koleżanka zadzwoniła momentalnie na policję, podała jego opis (na tyle, na ile to było możliwe od tyłu), matka zaczęła go gonić i krzyczeć, że to porywacz, ma moje dziecko! Nie uciekł za daleko, bo chociaż wsiadł do samochodu, to jakiś niesamowicie odważny mężczyzna zastąpił mu drogę (że się nie bał, że go rozjedzie!), ktoś inny wyciągnął porywacza i mnie. Nic mi się nie stało, z racji wieku nie pamiętam tego zdarzenia.

Od tego czasu matce odbija, gdy wyjeżdżam gdzieś na dłużej. Ojciec mówił, że panicznie się bała tego, że znów mnie ktoś porwie, że coś mi się stanie. Teraz rozumiem jej paniczne, codzienne telefony, czy na pewno wszystko OK. Z upływem lat przeszło to w ogólny strach przed moją niezależnością, bo obawiała się, że nie dała rady mnie chronić - nie docierało do niej, że to naturalna kolej rzeczy. Na terapię nie dała się namówić, bo przecież to normalne, że mamusia boi się o swoją małą dziewczynkę.

Zupełnie nie wiemy, co robić. Mamy nadzieję, że nie będzie próbowała uszkodzić mojego męża, bo to przecież on mnie "zabrał". Do psychiatry raczej też się nie pozwoli zabrać. Mamy nadzieję, że jej przejdzie, chociaż to mało prawdopodobne.
Fantagiro Odpowiedz

Cieszę się, że Twoja Mama nie zrobiła sceny na weselu ani nie zniszczyła Ci sukienki. Mam nadzieję, że przyjdzie taki moment i pokazuje się gotowa by poszukać pomocy psychologa albo psychiatry. Póki co życzę Ci dużo cierpliwości i szczęścia na nowej drodze życia.

tramwajowe Odpowiedz

Jeśli poważnie myślicie o jej leczeniu, to w niektórych miastach są ośrodki interwencji kryzysowej. Można zamówić psychologa do domu. To nie lekarz, ale może miałby na mamę większy wpływ niż Wy.

Jawiem1210 Odpowiedz

Grubo. A ja ostatnio tak a propos porwania, widziałam taką scenkę: madka w sklepie, a wózek stoi zaparkowany przy schodach do tego sklepu, a w wózku bobas. Nic tylko sobie wziąć i uciec.

Anda

Ja nawet psa tak nie zostawiałam, co dopiero dziecko

Kari11

@Jawiem1210 Może na to liczyła

OkBoomer Odpowiedz

Może sama zapisz się do psychologa by dał ci parę porad jak zachowywać się wobec matki by czuła się dobrze?

bazienka

tylko tu matka ma ewidentny problem, nie autorka
i biedny w tym wszystkim ojciec, rozdarty miedzy fiksujaca zona a corka

CH4T4M44RI

Ale pomoc bliskich jest ważna. Najpierw autorka dowie się jak rozmawiać z matką i może jak ją namówić na terapię... Każdy sposób jest dobry, bo przez problem matki, problem mają jej bliscy.

zurawinka Odpowiedz

Matka ustawiła wózek tak, że go widziała, czyli tak jakby był w jakiejś odległości, a potem poczuła szarpnięcie? Wtf? Nawet jeśli siedziała przy wózku a jedynie odwróciła go tyłem do siebie, to chyba widać było że podszedł facet i wyciągał dziecko z wózka (to nie trwa sekundy), jeśli matka nie widziała bo stała chociażby tyłem, to była jeszcze koleżanka... No i tekst o tym, że koleżanka matki momentalnie zadzwoniła na policję - zakładam, że masz nieco więcej niż 20 lat, a komórka 20 lat temu to raczej był rarytas dla nielicznych niż standard (ja swoją pierwszą komórkę dostałam 16 lat temu i pamiętam, że nie były one jeszcze zbyt popularne). Czy tylko mnie coś w tym wyznaniu się kupy nie trzyma?

diq1

A jak ciebie ktoś mija, to go obserwujesz?
Zarejestrowała fakt, że idzie jakiś facet, ale może obie tak były zagadane, że nie zwróciły uwagi, że się zatrzymał.
Raczej się nie spodziewasz, że ktoś ci dziecko z wózka wyciągnie i nie lustrujesz otoczenia. Idzie ktoś to niech idzie.
I zobacz sobie, jak duże budy miały wózki 20 lat temu i jednocześnie jakie były płytkie. Nie mówiąc już o tym, że o pasach nikt nie słyszał, złapał dzieciaka ze wszystkimi piernatami schowany za budą i w nogi.

DzieckoRosemarry Odpowiedz

To babsko powinno się leczyć.

wmw Odpowiedz

Ooo, cz kałamarz na to wyznanie! Sami możecie pójść do psychiatry i opowiedzieć o mamie. Może Wam podpowie co robić.

bazienka Odpowiedz

czekalam na kontynuacje, dziekuje
a matke poslac na terapie, niech ojciec tego dopilnuje, innej rady nie ma, poza odcieciem sie

diq1

Jak?
Musiałby ją ubezwłasnowolnić.
Posłać jej nie może, może jedynie przekonać do leczenia.

bazienka

wiem, ale moze moglby jakos na nia wplynac? moze jego bardziej poslucha?
autorka wyprowadzila sie i moze sie odciac w najgorszym wypadku,a on zostanie i bedzie musial znosic wybryki i jeczenie zony

Vampire7 Odpowiedz

A chciałam najpierw napisać, że Twoja mama ma jakaś chorobę psychiczną i może się wcale dużo nie mylę? Powinna pójść po pomoc, a Ty powinnaś może z nią porozmawiać na spokojnie? Jakbyś z nią usiadła i powiedziała, że wiesz o porwaniu? Że rozumiesz dlaczego ona się martwi, ale że nic Ci już nie grozi? Sama mam dzieci i jakby ktoś mi próbował dziecko porwać to chyba bym tez oszalała, to musi być straszne. Sama myśl, że Twoje dziecko zostało porwane i nie wiesz co się z nim dzieje, jest po prostu dramatyczna. Twoja mama chyba ma jakaś nieprzepracowaną traumę?

parohot Odpowiedz

wow tylko uwazjcie na siebie bo problem dlugo nie leczone w przypadku mamy moga odbis cie nie najlepiej na was

Zobacz więcej komentarzy (3)
Dodaj anonimowe wyznanie