#hCfHI

Wkurzyłam się dziś... Wśród zwierząt, które mam, są między innymi kury. Jakoś tak wyszło, że wśród kuraków znalazło się w sumie pięć kogutów, które dość mocno męczyły kury i dodatkowo też dwójka słabszych (małe rasy - czubatka polska i sułtanka) mocno obrywały. Pojawił się problem - bo kogutów generalnie nikt nie chce, a kury u mnie mają dożywocie, chyba że się trafi sytuacja, że nie da się inaczej pomóc niż zakończyć jej życie (a i wtedy odbywa się to pod postacią eutanazji, a nie siekierą - po pierwsze - nie ma komu dokonać mordu, po drugie - jak dzieje się nie wiadomo co, to i tak takiej kury lepiej nie spożywać).

Odkąd okazało się, ze kogutów jest pięć, moja matka ględziła o tym, że jednego trzeba by na rosół przerobić. Sęk w tym, że nie było komu wykonać wyroku za pomocą siekiery. Matka truła o tym co chwila, że w końcu "po to są", że "to normalne", że "będzie przepyszny rosół" itp. itd.

Kury codziennie mają ze swojego wybiegu "wychodne", coby mogły poskubać sobie trawy albo innych smakołyków, których na wybiegu nie ma. No i dziś trafił się przy zamykaniu "błąd w obliczeniach" - jeden z kogutów gdzieś się zawieruszył i nie wrócił na wybieg. Gdy się to zauważyło, było już dla niego zbyt późno, bo tkwił w psim pysku. Cóż - zgon typu gwałtownego, wiadomo kiedy, więc i perspektywa rosołu się pojawiła.

Przerobiłam trupa na wersję "jak ze sklepu", pozostało tylko opalić resztki piór. Przyniosłam, poinformowałam matkę o tym, co jeszcze trzeba zrobić - a tu pojawiła się hipokryzja lvl master - "Nie mogę, wczoraj jeszcze go widziałam, jak chodził". A sama kurna kilka miesięcy ględziła o tym, by jednego z kogutów zabić, bo ona chce rosołu z "takiego dobrego kogutka".
radiant Odpowiedz

Właśnie z tym jest problem, że ludzie czasem przyzwyczajają się zbyt bardzo do zwierząt gospodarskich i później ciężko jest zabić takie zwierzę, czy oddać je do rzeźni.

Może dla kogoś to problem - dla nas tak naprawdę niezbyt. Decydując się na posiadanie kur, było wiadomo od samego początku, że będą miały dożywocie. Nie przewidziało się jedynie "pecha", że przy zakupie młodych "bardziej kombinowanych" (czubatka, arukan bezogonowy, sułtanka) trzy z pięciu okazą się samcami - podobnie jak dwójka które u mnie się wykluły...

rutabo

Oddać do rzeźni to nie problem, czy najac fachowca. Gorzej jak trzeba samemu usmiercic zwierze. Odkąd zrobiła sie moda na ekologiczne jajka wielu ludzi na przedmiesciach ma kurniki, ale czasem trzeba kure ubić, kulawa, nie niesie się, albo jest to kogut. Jakie dramaty ludzie przezywaja to bajka. A potem leca do biedry na przecene piersi z kurczaka.

Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.

Caldas

@Postac
Jeżeli ktoś hoduje zwierzęta typowo pod ubój, to trzymanie ich nie ma sensu - nie zarabia, więc lepiej w takiej sytuacji traktować je jak mięso.

budyn4 Odpowiedz

Jakoś miło mi się czytało tą historię. Może dlatego, że bije od niej, że jesteście dobrymi pokojowymi ludźmi. Nie to co pies xD

Pies zachował się po prostu jak pies - trafiła się potencjalna zdobycz, więc "zapolował" - przy czym gnojek jeden nawet tak naprawdę nie miał złych zamiarów (pies całkowicie pozbawiony jakiejkolwiek agresji), sęk w tym, że psiur to roczny wulkan energii, ważący 50kg - więc to co dla niego było zwykłą zabawą - dla 2 kilogramowego kuraka zakonczyło się zgonem. Żeby jeszcze był element tragikomedii - że "coś się stało", zobaczyliśmy w momencie, gdy pies biegał z "czymś" w pysku, zanim założyło się buty i wyszło - pies zdążył położyć kuraka na ziemi i skakał wokół niego "kłaniając się" i trącając go pyskiem - coby kurak podjął ucieczkę.... Gnojek nawet nie zarejestrował, że jego 'nowy kolega" zdążył opuścic ten świat..

Ekoniks

Nie musisz bronić psa, budyn4 napisał to żartobliwie.

ohlala

@Ekoniks

Autorka jednak dobrze robi, bo zaraz ktoś by jej zarzucił, że trzyma agresywnego psa przy delikatnych zwierzętach ;)

Ekoniks

E tam, pies to pies, ma instynkt. Jakby to był kot nikt, by nawrt nie pomyślał, że jest agresywny, tylko hihi kotek zgłodniał.

ad13 Odpowiedz

Fajnie napisane, dobrze się czytało i sens ma.

rutabo Odpowiedz

Problem koguciego szowinizmu jest powszechnie znany. Gwalty na biednych kurach odbywaja sie nawet kilka razy dziennie. Do tego ludzie podbieraja kurom owoce ich pracy czyli jajka, stawiając sie w roli kapitalistycznych wyzyskiwaczy.

A tak powaznie koguta mozna wykastrować za 25 zł. Kiedys robiły to gospodynie a teraz musisz iść do weta. Tylko musi być w odpowiednim wieku. Traci wtedy ochote na amory, a jego mieso staje sie delikatne.

Dustfromcoffe Odpowiedz

Ty masz tak w sumie z czymś co życia nie zmienia. A mnie tak babka i matka trują z ważnym życiowymi sprawami. Gdy nie zrobię jak one chcą obrażają się na miesiąc, a jak zrobię jak chcą ponoszę niewspółmierne konsekwencje tych pomysłów.
Także wiesz nie jest źle XD

MissBennet Odpowiedz

Zastanawia mnie ta eutanazja. Jak się ją przeprowadza? Poważnie pytam.

tak jak u każdego innego gatunku - jeden zastrzyk narkoza - taka jak do operacji (domięśniowo), a gdy zwierzę zaśnie - drugi, który jest po prostu przedawkowaniem narkozy (substancja, która aktualnie jest używana tylko do eutanazji - jako narkoza miało zbyt wiele skutków ubocznych i pare dodatkowych wad, jak np, droga podania - ze względu na skład tylko dożylnie. Używane do zakończenia życia, są jednak dodatkowe opcje - dootrzewnowo i dosercowo) - co prowadzi do zatrzymania krążenia. U ptaków najczęściej podaje się to dootrzewnowo, ze względu na to, ze pod piórami lokalizacja odpowiedniej żyły jest po prostu koszmarnie ciężka, a nawet gdy się ją znajdzie - to pióra dodatkowo przeszkadzają we wkłuciu się. Przy tej drodze podania, jest też kwestia, że ewentualnie rezygnuje się z pierwszego zastrzyku - zanim wchłonie się na tyle, by zabić, najpierw zadziała własnie jak narkoza. Przy dożylnym podaniu z kolei granica uśnięcia do zgonu jest zbyt krótka (chyba, ze podanie będzie bardzo powolne) Jesli zas chodzi o dosercowe (stosowane, gdy nie ma szans na wkłucie się w żadną żyłę, a stan zwierzecia jest na tyle fatalny, ze dootrzewnowo moze nie zadzialac jak powinno - np. przy wodobrzuszu, czy skrajnym odwodnieniu), uprzednie podanie narkozy jest absolutnie niezbedne - inaczej byłoby to koszmarnie bolesne. W każdym razie - w praktyce zwierzę umiera będąc całkowicie pozbawione jakiegokolwiek odczuwania bólu, czy świadomości - z pewnością, że tak właśnie jest i do czego doprowadza się równiez bezboleśnie (przy dekapitacji, czy skręceniu karku tej gwarancji nie ma)

MissBennet

Szacun. Poważnie. Dzięki!

JMoriartyy

Miło przeczytać wyznanie kogoś inteligentnego.

Vito857 Odpowiedz

No cóż, większość hodowców właśnie po to ma kury i koguty na taki "dobry rosołek".

ks2508 Odpowiedz

Też mam stadko kur i nadwyżki oddaję osobom z grup "kurzych" na fb. Jest większe prawdopodobieństwo, że trafi się na pasjonata i kogoś kto faktycznie przeznaczy je np. do dalszego rozmnażania a nie na rosół.

ks2508

@ks2508 Kurki mam głównie na jajka, ale lubię po prostu jak takie ładne ozdoby chodzą po podwórku :) U mnie wszystkie mają dożywocie.

Dodaj anonimowe wyznanie