#Y61Yn

Mój dziadek powiedział dziś coś bardzo mądrego. Akurat wiozłem go do lekarza, gdy po raz drugi w przeciągu kilku minut zatrzymało nas czerwone światło. Wściekłem się, a wtedy dziadek powiedział: „Zawsze narzekasz na czerwone światło, ale nigdy nie cieszysz się z zielonego”.
Nie powiem, dał mi do myślenia.
elbatory Odpowiedz

Ja tam się zawsze cieszę z zielonego, szczególnie jak mi się tak ułoży, że mam same zielone w drodze do pracy. Na czerwone się wściekam jak jestem gdzieś spóźniona. Ale nie widzę w tym nic mądrego.

ravageuse Odpowiedz

Po dluzszej podrozy samochodem, kierowca zaparkowal, wylaczyl silnik, odetchnal i stwierdzil patrzac na mnie: No i patrz, po raz kolejny udalo sie przezyc.

Zobacz więcej komentarzy (5)

#HM90d

Jestem samotną 23-latką. W akcie desperacji postanowiłam wybrać się na randkę w ciemno z chłopakiem poznanym w Internecie. Wystroiłam się jak jeszcze nigdy w życiu i poszłam do restauracji.
Czekałam na niego prawie godzinę, jednak on nie przyszedł. Poczułam się brzydka. Myślałam sobie: „Pewnie zobaczył mnie z daleka, wystraszył się i uciekł”. Opuściłam lokal ze spuszczoną głową.
Gdy szłam chodnikiem, mijała mnie kobieta z kilkuletnią córką. Gdy były już za moimi plecami, usłyszałam, jak dziewczynka pyta: „Mamusiu, czy to był Kopciuszek?”.

Nawet nie wiecie, jak było mi miło. Może i wystawił mnie facet, ale do końca dnia pamiętałam tylko słowa tej dziewczynki.
bestard Odpowiedz

Jak ja bym zobaczył z daleka, czekającą dziewczynę, przebraną za kopciuszka też bym zrezygnował

Odpowiedzi (11)
Krucypapucy Odpowiedz

Ale przed transformacją czy po? 👗 🤔

Odpowiedzi (2)
Zobacz więcej komentarzy (2)

#OtrsE

Wpadam do sklepu motoryzacyjnego, mówiąc:
– Potrzebuję żarówkę światła STOP z tyłu, do mercedesa citana.
– Dobrze, że z tyłu. Te z przodu nam się już skończyły.

Dawno nie było mi tak głupio :(
JagaZla Odpowiedz

A ja się zastanawiałam czemu ci głupio.
Teraz mi tez jest głupio ;(

Odpowiedzi (1)
ingselentall Odpowiedz

Moim zdaniem buractwo ze strony personelu sklepu. Dla Klienta trzeba być wyrozumiałym, serdecznym i pomocnym. Żadna to sztuka naśmiewać się z tego, że ktoś nie zna się na detalach eletryki samochodowej. Na pewno Ty znasz z tysiąc rzeczy o których nie ma pojęcia głupi sklepikarz motoryzacyjny.

Odpowiedzi (2)
Zobacz więcej komentarzy (11)

#gpAHv

Nazywam się Janina, w skrócie Jasia. Pewnego dnia przyszłam do szkoły po nieprzespanej nocy, nieuczesana, niepomalowana i w jeszcze w losowych ubraniach. Miałam wtedy indywidualne konsultacje z pewnym nauczycielem, podczas których do sali weszła sekretarka z herbatką, mówiąc: „Jasiu, przyniosłam dla ciebie herbatę”. Nauczyciel poprosił, żeby ją zostawiła na stoliku, po czym pani sobie poszła. Ja byłam bardzo zdziwiona, ale pomyślałam, że po prostu aż tak źle wyglądam z powodu nieprzespanej nocy. Skoro pani sekretarka się postarała, postanowiłam, że nie chcę, żeby zrobiło jej się smutno. Wzięłam więc tę herbatę, wypiłam jeden łyk i zauważyłam zdziwione spojrzenie mojego nauczyciela. W tym momencie zaczęłam się trochę martwić moim zmęczonym wyglądem, obiecując sobie, że już nigdy nie będę spać tak krótko. Wzięłam kolejny łyk. I usłyszałam zdziwiony głos mojego nauczyciela: „Dlaczego pijesz moją herbatę?”.
Tak, nauczyciel miał na imię Jan...
ElenaS1992 Odpowiedz

Och, zdarza się. :D Pozwolił ci chociaż dokończyć herbatę?;D

Stylova Odpowiedz

Dlatego właśnie warto wiedzieć jak się nazywają swoi nauczyciele :D

Zobacz więcej komentarzy (4)

#MKAKl

O obsesyjnym sprzątaniu.

Moja mama sprząta. Całe życie sprząta, a w jej domu musi być idealnie. Mieszka w piętrowym domu, a przez dzieci właściwie prawie nie pracowała zawodowo. Jednym z koszmarów mojego dzieciństwa jest wydzierająca się matka – że w domu jest brudno, że jej dzieci to brudasy, że jej porażką życiową jest nienauczenie dzieci porządku. Tylko że nauka sprzątania polegała na: „Idź, nic nie umiesz, ja to zrobię”.

Problem jest bardziej złożony – mąż alkoholik i dyktator, więc to była jej forma odreagowania na dzieciach. Oczywiście teraz nic nie pamięta, według niej była wspaniałą matką (ojciec też ma takie mniemanie osobie).

Dzieci wyprowadzone, rodzice po 70. i co teraz robi moja matka? Sprząta. Rzadko kto ich odwiedza, mama po kilku operacjach kręgosłupa, ale całe dnie na kolanach sprząta. iRobot nie odkurza dobrze, mop niedokładnie, tylko jej praca własnymi rękami jest tą słuszną. Pewnie to już zmiany w głowie i za późno na terapię. Ja już po terapii.
Najlepsze, że my, dzieci, mamy wszyscy syf w domu i koszmarny uraz do sprzątania. Zmuszam się do podstawowych porządków.
Sciezka Odpowiedz

Plottwist jest taki, że ona faktycznie dalej sprząta, myślałam, że odpuści, jak tylko nie będzie miała widowni. A niech se lata ze ścierą, ale Ty, jeśli dalej masz syf w domu, to może poszukaj nowej terapeutki.

Odpowiedzi (1)
bazienka Odpowiedz

moja mama 60+ nadal codziennie odkurza, a babcia 80+ co 3 tygodnie myje okna z praniem firan
kobiety same sobie to robia, a potem narzekaja, ze wszystko musza robic same
i jeszcze te teksty, ze "po tobie zawsze trzeba poprawiac", "sama zrobie to lepiej" i z dzieci wyrastaja kaleki, ktore mierza sie z podstawowymi obowiazkami dopiero na studiach albo wchodzac w zwiazek oczekuja, ze druga osoba bedzie to robic za nich

Zobacz więcej komentarzy (6)

#TYGT9

Ostatnie moje wspomnienie szczęśliwych rodziców pochodzi ze wczesnego dzieciństwa i jest bardzo mgliste. Moi rodzice byli i są dla siebie tak zimni, że teraz prawidłowe relacje w szczęśliwych związkach wydają mi się czymś dziwnym, nie z tego świata, wręcz niewłaściwe. Ciągle pretensje, odbieranie każdej wypowiedzi jako atak, lekceważenie się nawzajem, napięcie przy każdej, nawet najbardziej błahej rozmowie. O kompletnym braku jakiejkolwiek czułości dla siebie nawzajem już nie wspominam. Równie dobrze mogliby krzyczeć „chcemy się rozwieść”. 
Taka atmosfera zakorzenia w dziecku skrzywienie na LATA, albo i na całe życie. Nic mi nie przyjdzie z tego, że teoretycznie wiem, na czym powinien być oparty szczęśliwy związek, skoro przez ponad 20 lat oglądałam jego przeciwieństwo. Jeśli coś psuje się do tego stopnia, że wyjścia już nie ma, to lepiej się rozejść i być szczęśliwym z kimś innym, niż męczyć się latami i do tego krzywdzić własne dzieci. Myślenie w stylu „nie kochamy się, nie układa się nam, ale dla dobra dzieci będziemy razem” wcale nie jest dla dobra dzieci. Wręcz przeciwnie, wyrządza im krzywdę. One to wszystko widzą, czują i biorą z tego wzorzec!
Sciezka Odpowiedz

Zgadzam się, moi rodzicie rozwiedli się, kiedy miałam jakieś 3 lata i to było najlepsze, co mogli zrobić. Pamiętam, że kiedy byli razem w jednym pokoju, to bardzo sie bałam i jak najszybciej chciałam ich rozdzielić. Ludziom sie wydaje, że dzieci takich rzeczy nie rozumieją, a prawda jest taka, że dziecko wyczuwa atmosfere i reaguje na ton głosu.

Frog Odpowiedz

"Taka atmosfera zakorzenia w dziecku skrzywienie na LATA, albo i na całe życie."

Na całe życie.
Ale to od nas, skrzywionych, a raczej skrzywdzonych (przez osoby, które powinny nas kochać, a nie zabijać mentalnie i emocjonalnie) zależy, czy (i kiedy) nauczymy się neutralizować tę część naszego życia.

Zawsze jest to orka na ugorze. Zawsze trzeba być przygotowanym na to, że w totalnie zaskakującym momencie jakaś sytuacja wskrzesi demony z dawnych lat. Umieć (lub uczyć się z pomocą różnych metod terapeutycznych) unikać ekstremalnych reakcji swojego wnętrza.

Wszystkim pokiereszowanym przez własnych rodziców z całego serca życzę wiele mocy w układaniu sobie normalnego, spokojnego i pełnego miłości życia.

Zobacz więcej komentarzy (2)

#XNiCz

Kiedyś (12-13 lat na świecie) sam sobie kupiłem prezent, zapakowałem go i przytachałem do domu. Z dumą pokazałem go mamie – nie uwierzyła, że to od ojca... Rozwiedli się tydzień wcześniej, a ja chciałem na swój dziecinny sposób wszystko naprawić.
Sylilia Odpowiedz

Ja robiłam małe kopertki z różnymi napisami w środku. Pisałam na przykład "kocham cię córeczko" " jesteś dla mnie najważniejsza" " jestem z ciebie dumny" i podpisywałam je "tata"... nieważne, że się nawet do mnie nie przyznawał przed kolegami (słyszałam jak się wyparł, że jestem jego dzieckiem)... matka mnie wyśmiewała, ale ja się upierałam, że "to od taty!" Jaka głupia byłam... Minęło 20 lat od rozwodu rodziców, a ojciec nadal ma mnie tak głęboko w d..., że mu gardłem wyłazi...

Odpowiedzi (1)
Notmyproblem Odpowiedz

To ogromnie przykre :c

Zobacz więcej komentarzy (2)

#bBKY3

Wziąłem miesięczne zwolnienie (L4) w okresie, gdy brakuje największej liczby pracowników w mojej firmie (sezon chorobowy, zwolnień na dzieci, a z drugiej strony zwiększone tempo pracy). Nie jest mi przykro ani trochę, mimo że uwielbiam swoją pracę. Jeszcze dwa lata temu byłem szczęśliwy, idąc do pracy, bo jest to moja pasja. A dziś? Boli mnie głowa na samą myśl o tym miejscu.
Warunki pogorszyły się wręcz dramatycznie, premie zabierane masowo, brak podwyżek mimo obietnic, parcie na nadgodziny, kręcenie nosem i „mszczenie się” za próbę wyegzekwowania praw pracownika (nawet tak bezczelnych, jak przerwa na posiłek przy 11-godzinnej zmianie...). Nie są to tylko moje odczucia, wielu pracowników narzeka na to, że czują się coraz gorzej w tej firmie. Najgorsze, że nie pracuję w jakimś Januszexie na końcu świata, a w naprawdę dużej, polskiej firmie w wielkim mieście.
Dziś napisał do mnie kolega, że kierownik narzekał dziś między innymi na mnie, że doskonale znamy sytuację w firmie i jakie są braki, a mimo to zostawiamy ich na lodzie.

Zostawię ich jeszcze bardziej po zwolnieniu, gdy przyniosę wypowiedzenie. Tylko złość mnie bierze na myśl, jak szybko moja pasja poszła się kochać...
JoseLuisDiez Odpowiedz

Poszukaj pracy u konkurencji - będziesz mógł realizować swoją pasję w być może lepszej firmie.

nevada36 Odpowiedz

Jeżeli w pracy jest źle, to trzeba odejść. Rozmowy z szefostwem też zwykle nic nie dają, nie ma co kopać się z koniem.

Zobacz więcej komentarzy (5)
Dodaj anonimowe wyznanie