#A1nss
Mam nadzieję, że taka skarga jakoś przyspieszy mój remont, bo nie widzę innego jej sensu ;)
PS U mnie nie było nikogo z sąsiadów, tylko od razu do zarządu polecieli.
U nas w blolu jak sąsiedzi robią remont, to wywieszają kartkę na tablicy ogłoszeń, czego można się mniej więcej spodziewać. Bardzo ułatwiło mi to życie przy pierwszym dziecku, które bało się wszelkich hałasów. Wiedziałam, kiedy pojechać do mamusi. Polecam wszystkim mieszkańcom bloków, informacja dla sąsiadów nic nie kosztuje, a jest doceniana.
Nie mogą. Jeśli nic im nie uszkadzasz w mieszkaniach ani nie blokujesz drogi dojścia do nich to między 6 a 22 możesz ten remont robić. Oczywiście nie powinno się tego ciągnąć do 22 ale to już nie przepisy tylko dobre obyczaje.
#1UUbL
Tego dnia akurat klasa mojego brata miała mieć sprawdzian z matematyki. Jako że to były zdalne, to wiadomo, łatwo ściągać, więc dlaczego by nie skorzystać?
Ktoś wpadł na pomysł, żeby napisać na brainly (taka strona z pomocą na zadania domowe) pytania ze sprawdzianu, na co reszta przystała.
Pozakładali jakieś konta z dziwnymi nazwami i wstawili pytania. Ku ich uciesze, po kilkunastu minutach ktoś odpisał na większość pytań i dał odpowiedzi, więc zadowoleni przepisali je i wysłali sprawdzian.
Co się okazało? Nauczyciel przewidział to i to on dał odpowiedzi (z konta, z którego nikt by się nie domyślił, że to był on), które były błędne. Prawie cała klasa dostała jedynki i na następny raz odechciało im się takich sztuczek :D
Chcieli wydymać Freda, to Fred wydymał ich
Brawa dla nauczyciela.
#SpmIc
Między przedziałami w pociągach regio są ciężkie, suwane drzwi, często z okienkiem. Idąc, musiałem otwierać drzwi i zamykać je za sobą. Powtórzyłem tę czynność kilka razy – mój mózg zdążył się w pewnym stopniu zaprogramować, dlatego kolejne drzwi, które były otwarte, okazały się dla mnie problemem. Zamiast po prostu przejść zamknąłem je, zderzyłem się z nimi (otrzeźwiałem), otworzyłem i dopiero poszedłem dalej. Reakcja obserwujących to pasażerów była bezcenna...
#0G31k
Wracam do domu z weekendu w Chałupach, ok. godziny 12 w nocy w niedzielę. W tamtym czasie mieszkałam u babci przyjaciółki, która do wejścia do domu miała schodki w górę, z dwóch stron otoczone krzakami. Zawsze przed wejściem na te schody w nocy zapalałam sobie latarkę w telefonie, żeby upewnić się, że nie ma tam żadnej pajęczyny, bo pająków boję się najbardziej na świecie. No i zapalam latarkę i widzę ogromnego 5-centymetrowego pająka z wielką pajęczyną... Wpadłam w panikę. Starałam się nawet go stamtąd zrzucić, ale strach we mnie wygrał i nawet dwumetrowym patykiem bałam się go dotknąć. Nie chciałam za bardzo dzwonić po znajomych o takie „głupstwo”, więc weszłam do auta cała we łzach i czuję, że jedynym wyjściem będzie nocka w aucie na siedzeniu (całe szczęście miałam ze sobą śpiwór). Na drugi dzień rano wstałam i po pająku i jego pajęczynie nie było śladu... Ufff, co za ulga!
Tego samego dnia pracowałam do późna, wracam z pracy, a pająk znów tam jest! Stwierdziłam, że nie dam się i nie będę znowu spała w aucie. Zadzwoniłam po taksówkę i gdy facet przyjechał powiedziałam mu, że nie chcę, żeby mnie zawoził w żadne miejsce, tylko żeby zabił mi pająka. Zrobił swoje, dałam mu dwie dychy i odjechał. Powiedział, że 20 lat pracuje jako taksówkarz, ale takiej sytuacji jeszcze nigdy nie miał.... No cóż :)
Twoje pierwsze zlecenie morderstwa. Jak się z tym czujesz?
Czekam niecierpliwie na wyznanie pająka.
#bXdA1
Zajmuję się dzieckiem całodobowo.
Prowadzę dom całodobowo.
Pracuję w międzyczasie, najczęściej kiedy dziecko i mąż śpią.
Zarabiam już więcej niż mąż, który normalnie wychodzi na minimum 8h do firmy, przy czym moją pracę on traktuje jak jakąś nieważną dodatkową rozrywkę, ja mogę sobie popracować kiedy wszystko w domu jest ogarnięte, oni nakarmieni, wyprane i wyprasowane itd.
Chodzę przemęczona, nie myślę, zaczynam zawalać jakieś drobne rzeczy, z którymi nie potrafię sobie poradzić sama, potrzebuję pomocy męża, który nigdy nie ma czasu.
Mąż przychodzi z pracy zmęczony na gotowy obiad, po obiedzie drzemka, po drzemce kawa i telewizor, oczywiście małym zajmuję się ja żeby mógł odpocząć. Idzie spać wcześniej niż synek. Ja na siebie każdego grosza żałuję, chodzę w porwanych butach, ale dla nich jest wszystko.
Ja wiem, że teraz to "madkom" się w du*** poprzewracało, ale nie wszystkim. Mam wiecznie mnóstwo pracy i powoli już przestaję dawać radę. Fizyczne przemęczenie bierze górę nad moimi chęciami.
Nie żalę się, że mąż zły, chyba musiałam z siebie to wyrzucić i przeczytać, zobaczyć jak to wygląda z punktu widzenia odbiorcy. Trzymajcie za mnie kciuki.
To do cholery zrób coś z tym! Od dziś wszystko na pół. Rachunki na pół, opłaty na pół, za zakupy na was i dziecko na pół. Reszta zostaje dla ciebie, kup sobie nowe buty. Po co mu gotujesz? Masz pistolet do głowy przyłożony? Po co mu pierzesz i prasujesz? Rób tylko swoje pranie, przecież on tez ma ręce! Pracujesz zdalnie? Jak wraca z pracy bierzesz laptopa i wychodzisz do kawiarni. Zostaw go z dzieckiem. To ty mu na to pozwalasz a on korzysta.
Nie prasuj, nie karm męża, bo to nie dziecko. Pracujesz czyli obowiązki powinny być 50/50. Zadbaj o siebie, nikt nie zwróci ci zdrowia, gdy odbije się na tobie przemęczenie i brak snu. Kup sobie to czego potrzdbujesz, bo jesteś ważna i zapracowałaś na to.
#BO1QZ
Przyszły do mnie sąsiadki z bloku z pretensjami, że słucham w mieszkaniu muzyki (nie że jakoś głośno, tylko że w ogóle), bo one są w ciąży i wymagają ciszy nocnej zarówno w nocy, jak i w dzień.
He, he, he... Zabawne, że jak kilka razy w czasie ciszy nocnej zdarzyło się, że mój były mnie maltretował, a ja krzyczałam „Ratunku! Pomocy!”, to nikt nie słyszał.
Moja sąsiadka całe dnie drze mordę na dzieci, w nocy rozmawia po waleńsku że swoim kochankiem, a do mnie przyszła z pretensjami, jak słuchałam świeżo kupionego w biedronce winyla "The exploited".Bo ona nie toleruje takich wrzasków... Zamknęłam drzwi bez słowa.
Podwójne standardy, podwójnymi standardami, ale jak można być tak samolubnym. Co z tego, że są w ciąży? To nie oznacza, że wszyscy mają im nadskakiwać i rezygnować ze swojego życia. Nie można ograniczać kogoś innego, kosztem samego siebie. To one powinny zrozumieć, że nie żyją na pustyni, tylko w bloku, gdzie każdy chce żyć po swojemu i mieć spokój. Zwłaszcza, że nie ma ciszy nocnej.
#kUO5q
Będąc na studiach, ledwie wiązałem koniec z końcem. I to niestety nie przez imprezy, alkohol itp., a przez zwykłą biedę. Po opłaceniu mieszkania i abonamentu na telefon na cały miesiąc zostawało mi 100-150 zł. Oczywiście nie da się za tyle przeżyć w mieście, więc od poniedziałku do piątku uczelnia, a w weekend praca.
Moje znoszone do granic przyzwoitości buty były już dziurawe. W pewien weekend nie miałem żadnej fuchy, więc stwierdziłem, że pójdę na basen uczelni, który miałem za darmo, a gdzie chodziłem tylko brać prysznic, żeby zaoszczędzić na rachunku za wodę. Będąc w szatni, zobaczyłem na podłodze praktycznie nowe buty Nike, praktycznie takie same jak moje. Ukradłem je. Po prostu założyłem i zostawiłem swoje w ich miejsce. Chodziłem w nich do końca studiów, często myśląc o tym, czy tamten chłopak miał choć trochę lepiej i utrata używanych butów nie była dla niego wielkim ciosem. Czy żałuję? Trochę tak, to jednak kradzież, a z drugiej strony wiem, że kupno butów w tamtym życiu było abstrakcją.
Buty na wyprzedażach kosztują 25 zł, ale ty musiałeś mieć Nike. Nie ma na to usprawiedliwienia.
Ale czyja to wina? Nie jego. Jesteś zwykłym złodziejem. Mogłeś kupić tanie buty z hurtowni, ale chciałeś nowe najeczki.
#tONYh
Moja babcia to osiemdziesięcioletnia poczciwa kobieta, która nie dość, że nieufna, to jeszcze podejrzliwa, a przy tym bardzo mądrze podchodzi do tego typu spraw. Od wielu, wielu lat ma jednego operatora telefonu stacjonarnego oraz dostawcę prądu i gazu. I gdy ktoś dzwoni z ofertą, odkłada słuchawkę. Ma najniższy abonament na czas nieokreślony, więc po co jej nowe umowy. Gdy jej proponują kredyty, mówi, że jeśli potrzebują, to ona im pożyczy „miłego dnia”. Gdy ktoś obcy puka do drzwi z firankami i patelniami, mówi, że posag już ma. Ostatnio gdy przyszedł domokrążca i nieustępliwie chciał pokazać dywany, babcia powiedziała, że zaraz mu sprzeda, ale swoje noże. Sąsiadka to słyszała i zrobił się hit bloku.
Mimo tej hardości babcia postanowiła ostatnio, że potrzebuje mieć telefon komórkowy, bo gdy pójdzie na cmentarz czy na ploteczki lub targ, a coś się stanie, musi mieć z nami kontakt. Udałam się więc z nią do salonu sieci komórkowej. Babcia twardo, że ma być najtaniej. Po 30 minutach usiłowania namówienia babci na SmartDom, facet słysząc jej stwierdzenie, że na WiFi to ona może co najmniej skarpety powiesić... poddał się.
Żyj, babciu, 100 lat!
A moja babcia ma w domu net, telewizor z kamerką i skajpajem, i non stop wydzwania do dzieci, wnuków i prawnuków.
I jest na tyle obeznana, że wie że fakt iż się idzie ulicą nie przeszkadza w odebraniu rozmowy ze skypa.
Rocznik 1925...
Oj, ja życzyłabym twojej babci więcej niż stu lat. Taka babcia to prawdziwy skarb ;)
#HcXFB
Pozdrawiam jedną z moich ulubionych nauczycielek xD
To był taki kawał z serii o Jasiu. Ten sam motyw.
No nie przemyślała. 😅
Ale jak to? Bóg nie śpiewa w kościele?
Ja przeżyłam zawód, kiedy dowiedziałam się, że gołąbków babcia nie robi z gołębi.