#huFzA
Mój kochany tatuś, obserwując całą akcję zagadał do mnie "Wiesz, że jak wsypiesz jej trochę cukru, to ona go zje, a później jak ją wypuścisz, to po godzinie wróci do słoika po więcej cukru?". Udomowiona mucha, która będzie wracała do mnie po cukier? Brzmi zajebiście! Nakręciłam się jak nie wiem, wsypałam przez szparę trochę cukru i faktycznie. Mucha człapie i wsysa cukier tą swoją gąbeczką. Zadowolona idę na balkon, otwieram wieczko i z radością patrzę na odlatującą muchę.
Czekałam godzinę, dwie, zerkałam też i po trzeciej godzinie. Mucha nie wróciła, a tatuś powiedział mi, że musiała mieć wypadek. Przez lata w to wierzyłam.
Złapała ją inna dziewczynka i gówno jej dała, to do niej latała potem...
Najlepsze, co tutaj czytałem w tym kwartale. :D
Ja zawsze łapałem muchy, kładłem je na pajęczynie i patrzyłem jak pająk się do nich dobiera.
Muchy nie odbijają się od szyb z "umiłowaniem" . Raczej nie lubią walić w przeszkodę.
oj tam oj tam, ojcu się z mrówką pomyliło :D