Mamy rok 2012, zima. Jestem w samym środku burzliwego okresu gimnazjum. Piątek, koniec lekcji. Kulturalnie schodzę sobie schodkami do wyjścia ze szkoły i czuje jak ktoś idący za mną kopie z każdym krokiem kolanem w mój plecak. Pamiętałam, że schodził za mną kolega z klasy, który już sobie tego dnia wystarczająco mocno nagrabił.
No to szybki zamach, obrót i piękny płaski na policzek. Jakież było moje zdziwienie gdy zamiast kolegi ujrzałam za sobą mojego listonosza - niestety już z odcinkiem mojej ręki na policzku. Od tamtej pory za każdym razem gdy odbieram od niego przesyłki pyta się czy będę go dziś bić :)
Dodaj anonimowe wyznanie
O mój Boże, to było pięć lat temu, a jeszcze pamiętam to zainteresowanie końcem świata, ale ten czas szybko mija
Jest luty, wiec niewiele ponad cztery, gwoli scislosci 😉
Ale żartowanie i rozmawianie o końcu świata trwało nie tylko w grudniu.
W sumie racja. Na dlugo przed koncem swiata byla o nim mowa. A jaka wtedy byla ladna pogoda, sloneczna.
Pamietam ze pisałam wtedy sprawdzian z geografii xd
Ja sprawdzian z historii :)
Ja też pisałam jakiś sprawdzian. Czyli dla uczniów to był pewien prozaiczny koniec świata xD
Już więcej nie będzie kopał nikogo w plecak. ;)
Czekaj... Dlaczego twój listonosz był w twojej szkole?
Bo szkoła też dostaje listy?
Tylko, że najczęściej przyjmuje się je na dole. I po co biedną dziewczyne kopał?
Mi zanoszą do sekretariatu na 1 piętrze. No chyba ją szturchał dlatego, że ja znał i żeby się odwróciła, logiczne.
No właśnie nie do końca, mógł coś powiedzieć? Na przykład "Dzień dobry "? Ale może ja jakaś dziwna jestem ;)
Czemu listonosz kopał Twój plecak?
Biedna, wiedziałam, że czas oczekiwania na dodanie wyznania jest tutaj okropnie długi, ale żeby od 2012!?! :)
Juju, ten 2012 zawsze w mojej głowie i też byłam wtedy w gimnazjum.
Moze bylo ciasno i po prostu nie mial miejsca...