#l0B6C
Niecałe dwa lata temu rozstałam się z facetem. Bardzo go kochałam, dziś myśle, że za bardzo. Mimo tego, że mnie zdradził, to zrywając z nim, czułam się tak, jakbym wyrywała sobie serce. Jeszcze kilka miesięcy później wyłam nocami w poduchę. Długo byłam sama, poszłam na psychoterapię, korzystałam też z mniej konwencjonalnych metod poradzenia sobie z problemami. I chyba to wszystko przyniosło zbyt duży skutek.
Co prawda odzyskałam wewnętrzny spokój, ale nie potrafię poczuć czegokolwiek do innego człowieka. O byłym już nie myśle, widziałam go nawet raz, nic nie drgnęło, więc to nie to, że jeszcze go kocham.
Ogólnie mam swoje pasje, które sprawiają mi radość, więc to też nie problem z tym, że w ogóle nie odczuwam przyjemności. Jestem całkiem ładną kobietą, mam duże powodzenie. Przez ostatnie killa miesięcy byłam na kilkudziesięciu randkach... i nic. W większości to byli bardzo wartościowi, inteligentni mężczyźni, a z mojej strony nic nie drgnęło. Ostatnio zaczęłam z jednym z nich spotykać się na luzie, bo mam też potrzeby. No i nadal nic. To znaczy seks jest przyjemny, rozmawia się super, ale jakby ten facet rozpłynął się w powietrzu lub zniknął, to w ogóle by mnie to nie obeszło. Nic, zero emocji, zero przywiązania.
Nie wiem, czy to się kiedyś zmieni. Chciałabym, bo miłość to piękne uczucie, ale no nie potrafię.