#looDG
Praca ta polegała na przeliczaniu kopert z gotówką, która miała trafić później do banków. Z perspektywy czasu stwierdzam, że nie było to najgorsze zajęcie - niestety atmosfera panująca w firmie sprawiła, że po 4 miesiącach zdecydowałam się odejść. Oto niektóre z sytuacji, z którymi się spotkałam:
1. Pierwszy raz liczyłam drobne. Gdy skończyłam, nie byłam do końca pewna, gdzie je odłożyć. Zapytałam o to kierowniczkę - zignorowała mnie, więc zapytałam jeszcze raz. Wtedy inna współpracownica zaczęła (dosłownie) się na mnie wydzierać, że „to przecież logiczne, że na stół kierownika, zacznij w końcu coś ogarniać!” (pracowałam tam wtedy niecały tydzień).
2. Gdy liczyłam dużą ilość kopert, natrafiłam na kopertę z euro. Zapytałam się kierowniczki, co mam w takim przypadku zrobić, bo do tej pory liczyłam tylko PLN. Kazała mi zakleić tą kopertę i zostawić ją na sam koniec. Kilka dni później, gdy na zmianie był inny kierownik, znów spotkała mnie ta sytuacja, więc tak jak mnie nauczono - zakleiłam kopertę z euro i zostawiłam na sam koniec. Akurat jedna pracownica skończyła liczyć swoje koperty, więc wzięła kilka ode mnie. Po chwili podeszła do mojego stanowiska i podniesionym głosem zaczęła mnie wypytywać, dlaczego zakleiłam jedną kopertę. Wytłumaczyłam, że jest to koperta z euro i wcześniej inna kierowniczka kazała mi zaklejać takie koperty, gdy przez przypadek na nie trafię. Wtedy kierownik zaczął mnie ochrzaniać przy całym zespole, że gdy on jest na zmianie, to ma być wszystko tak, jak on karze i zaklejanie kopert jest niedopuszczalne.
3. Obtarły mnie buty, więc przykleiłam sobie na kostkę mały plaster. Poszłam do kuchni zjeść śniadanie, i gdy wychodziłam, plaster musiał mi się odkleić (wcześniej już go poprawiałam) i spadł na podłogę. Gdy wróciłam na swoje stanowisko, pracownica z innego działu przyszła do mnie, i w obecności osób z mojego zespołu zaczęła mówić, że jestem obrzydliwa, bo w kuchni specjalnie zdarłam sobie plaster i rzuciłam go na podłogę.
4. Podczas wpisywania danych w komputerze, pomyliłam się i wpisałam o 100zł mniej, niż miałam w kopercie. Zapytałam współpracownicy, co zrobić - powiedziała, że jeśli to pomyłka, to wystarczy poinformować kierownika. Kilka dni później zaproszono mnie do biura i okazało się, że jeśli pomyliłam dane - to muszę zapłacić tyle, ile wynosi różnica od faktycznej ilości gotówki. W ten sposób odciągnięto mi od wypłaty 100zł.
Takich sytuacji było o wiele więcej, ale przez limit znaków nie mogę ich niestety opisać. Zgłaszałam je do dyrektora działu, lecz niestety nie przynosiło to żadnych efektów. Całe szczęście, po zwolnieniu się dość szybko znalazłam pracę, gdzie dobrze się czułam i poznałam świetnych ludzi :)
W firmie, gdzie kiedyś pracowałem, ktoś z mojego konta wystawił dokument kasowy na kilkanaście tys. zł. Owszem mój błąd, że kończąc pracę zapomniałem się wylogować. Tych pieniędzy nigdy nie było, a takiego dokumentu kasowego nie da się wystawić przypadkiem, tyle że później to ja musiałem się tłumaczyć przed dyrekcją, udowadniać, że o godzinie wystawienia tego dokumentu nie było mnie już w pracy i ogólnie nie mam nic wspólnego z tą sprawą.
A potem się zdziwili, że odchodzę.
Jak się zakończyła sprawa?
@Lokietek
Kazano mi (bo oczywiście sprawca się nie znalazł) podpisać oświadczenie, że ww. dokument został wystawiony omyłkowo. Odszedłem z tej firmy jakiś czas później, zresztą wytrzymałem tam niecałe 4 miesiące.
Ale nie rozumiem, o co masz pretensje? Nie wylogowałeś się, wiec w systemie była informacja, że to ty wystawiłeś ten dokument. Nie pociągnęli cię przecież do żadnej odpowiedzialności, tylko oczekiwali wyjaśnień. Jakiej reakcji byś oczekiwał? "to nie ja" "a to spoko, przepraszamy"
Mógł oczekiwać, że ktoś przeprowadzi dochodzenie i ustali kto korzystał z komputera o godzinie, o której został wystawiony dokument.
Nie uważasz, że to obwinianie ofiary?
No to przeprowadzili dochodzenie zaczynając od ostatniej osoby, która korzystała z tego kompa. Jakie obwinianie, jakiej ofiary? Jak kurier zapomni dostarczyć ci paczki, albo spawacz zapomni osłonić swoje miejsca pracy i naświetli ci oczy to też będziesz taki wyrozumiały? Każdy ma jakieś obowiązki w pracy i oczekuje się od niego minimum odpowiedzialności. A wylogowanie się ze swojego konta to nie są jakieś oczekiwania ponad normę.
w mojej firmie nie tylko musiałbyś się tłumaczyć z dokumentu, ale przede wszystkim z tego, że się nie wylogowałeś z konta i dostałbyś za to upomnienie, jeśli i nie dyscyplinarkę. nie wiem, na czym twoja praca polegała, ale u mnie takie niewylogowanie się, mogłoby skutkować tym, że ktoś niepowołany może uzyskać dostęp do ważnych i prywatnych maili, danych na temat firmy i klientów, poufnych informacji. wiem, że kiedyś jeden koleś nie zablokował konta i ktoś inny, dla jaj, wysłał z jego konta maile do różnych ludzi typu "hej, chciałem wam tylko powiedzieć, że jestem gejem". wylecieli obaj.
*więc i tak uważam, że cię łagodnie potraktowali.
@bananowezycie
Tak - ktoś mógł by poszukać sprawcę i wyciągnąć konsekwencje.
@nibylung
Cieszę się że tam nie pracuję.
A do komputera nikt nie powołany nie miał dostępu - tylko pracownicy. Pracownik przejmujący zmianę miał obowiązek zalogować się na swoje konto, więc musiał i tak mnie wylogować. Zresztą z każdego innego konta każdy miał dostęp do tych samych danych. Maili osobnych nie mieliśmy, a cała różnica między kontami polegała właściwie tylko na tym, kto widnieje na fakturach, raportach itd.
w moim biurze są ludzie z różnych działów i różnych stanowisk, dlatego zablokowanie komputera za każdym razem, gdy się od niego odchodzi, jest bardzo ważne.
Z tego co piszesz atmosfera w pracy była do dupy. Jednak nic z tego co pisałaś nie kwalifikuje się jako mobbing.
Jaki tam mobbing, to normalny o(3,14)erdol.
Ale, że co? Pomyliłaś się w liczeniu albo we wprowadzaniu danych do kompa i wygenerowalas im więcej w systemie niż było gotówki więc z powietrza dostali dodatkową nieopodatkowaną kasę? Trzeba było wpisywać mniejsze kwoty i nadmiar brać sobie jako premia w takim razie
Właśnie wpisałam mniej, więc w systemie było mniej gotówki, niż faktycznie jej mieliśmy. Dopisać danych już nie mogłam, a tego „nadmiaru” nikt nie mógł sobie zabrać, bo to były pieniądze klienta ;) I w takich sytuacjach wlepiano kary. Koleżanka z księgowości raz źle zaksięgowała, zamiast końcówki np 5 groszy wpisała 6 i dostała 30zł kary :P
Masakra, zwłaszcza 3., jakaś nienormalna laska. Wydaje mi się, że tak się zachowują ludzie, którzy mają jakieś silne kompleksy. Nie lubię takich "szeryfek" . :/
A co do zwracania tych 100 zł - to jest w ogóle legalne? Nam kiedyś szef próbował odliczyc od przepracowanych godzin czas, kiedy nie było klientów i stałyśmy za ladą nic nie robiąc (wyjątkowo, zwykle był naprawdę zapierdziel, że 8h nie było czasu siku zrobić). Fajnie to sobie wymyślił, miał kogoś na miejscu, w razie gdyby klient przyszedł, ale nie zwrócił nam uwagi od razu, żeby w razie co mieć argument, żeby nie zapłacić. Tylko ja zaprotestowałam.