Mam taki problem, że od urodzenia jestem niepełnosprawny, co niestety widać, ale na szczęście nie jeżdżę na wózku. Radzę sobie w miarę samodzielnie. Pracuję i mieszkam sam. Od paru ładnych lat szukam dziewczyny. Każda, którą poznam, mówi mi, że jestem fajny, ale jako przyjaciel. Uważam siebie za fajnego i ogarniętego. Mam znajomych i hobby, nie siedzę zamknięty w domu. Ostatnio na imprezie koleżanki powiedziały mi, że moje kalectwo to problem. I teraz pytanie do Pań: czego boicie się u niepełnosprawnych facetów, że nie dajecie im szans?
Dodaj anonimowe wyznanie
Zależy jaką masz niepełnosprawność. Ja np. nie znam nikogo niepełnosprawnego i mam poczucie, że nie mam pojęcia jak takie osoby funkcjonują. Wiem, że to jest dość indywidualne, ale po prostu nie mam żadnego wyobrażenia, a do tego poczucie że pytania, które mi sie nasuwają, mogą być głupie. Np. jak widzę kogoś na wozku, to nigdy nie wiem czy to sie jakoś przekłada na czynności seksualne - czy to jest niedowład tylko w nogach czy ogólnie poniżej pasa. Nasuwają sie pytania na ile ta osoba jest samodzielna, itd. Jakbym poznała kogoś niepełnosprawnego, to nie byłaby to dla mnie przesłanka, żeby go skreślać, ale czułabym sie pewnie na początku niezręcznie pytając o różne rzeczy czy właśnie nie pytając, żeby nie urazić, ale zastanawiając sie nad nimi. Generalnie myślę, że ten lęk wynika z niewiedzy.
Wiesz, to jest kwestia męskości. Charyzmy. Hartu ducha. Odpowiedzialności. Opiekuńczości. Jeśli mężczyzna ma te cechy a jest niepełnosprawny, nadal jest dla kobiet atrakcyjny. Jeśli mu tego brakuje, przez niepełnosprawność dodatkowo traci punkty.
Popatrz ilu jest kolesi, którzy są zdrowi, w miarę przystojni, samodzielni, a i tak nie mogą znaleźć dziewczyny. Bo nie emanują męskością, tylko mientkim kluskiem. A kobiety wyczuwają kluskowatość na kilometr. Taki kluskowaty koleś jest super kumplem, coś jak gej. Można z nim pogadać od serca, wyżalić się, iść potańczyć. Ale to nie materiał na partnera i ojca dzieci. Bo mientki klusek sam wymaga opieki, i tak naprawdę szuka w kobiecie zastępczej matki, której będzie mógł uwiesić się u cyca.
Podobnie mężczyźni wyczuwają męską babkę. Niby fajna, ładna, wysportowana. Zajebista laska, ale... tylko kumpela. Taka, żeby pójść z nią na piwo, pogadać, nawet przelecieć, bo czemu by nie? Ale to nie jest materiał na dziewczynę, bo brak jej ciepła, delikatności, wdzięku, tej cudownej kobiecości, która jest dla mężczyzn tak pociągająca.
Chcesz mieć powodzenie, to zamiast skupiać się na niepełnosprawności, pracuj nad pewnością siebie, zdecydowaniem, poczuciem sprawczości. Wtedy będziesz emanował tym rodzajem męskości, który od razu mówi kobiecie - przy tym mężczyźnie będę BEZPIECZNA. On o mnie zadba. On zatroszczy się o dom i dzieci.
Dla kobiet poczucie bezpieczeństwa to absolutna podstawa. A to daje tylko mężczyzna o silnym charakterze, który szczerze, głęboko wierzy w siebie.
Klasyczna męskość nigdy nie była dla mnie czymś niezbędnym do stworzenia relacji. Jeśli ktoś ma dobre serce i jest dla mnie atrakcyjny estetycznie, to spoko, mogę go naprawiać, gdy ma jakieś problemy. Oczywiście przy założeniu, że ja też otrzymuję wsparcie i nie jest to całkowite uwieszenie się na mnie. Chociaż to chyba generalnie dotyczy wszystkich relacji, nie tylko tych romantycznych.
Ach to poczucie bezpieczeństwa. Ciekawe czemu jest tyle samotnych matek albo kobiet w toksycznych relacjach, skoro wybierają samych odpowiedzialnych mężczyzn.
Sokoli. Dewitalizacja właśnie udzieliła Ci powyżej odpowiedzi.
Są kobiety, które chętnie będą naprawiały facetów.
Niestety, facet to nie toster, naprawić się go nie da. Co najwyżej, sam może nad sobą pracować. Jeśli kiedykolwiek zechce.
Każda kobieta kiedyś to w końcu zrozumie. Jedna wcześniej, druga niestety później.
Poza tym, na bezrybiu i rak ryba.
Rozejrzyj się chłopie i popatrz tak uczciwie, ilu w naszym społeczeństwie jest męskich, silnych, pewnych siebie, opanowanych, dojrzałych emocjonalnie i sprawczych facetów.
I ilu z tej puli jest wolnych.
U mnie to nie jest chętnie. Nie mam jakichś misjonarskich zapędów, ale uważam, że jeśli ktoś jest w porządku i nie odrzuca mnie z wyglądu, można dać mu szansę. Każdy ma prawo mieć problemy i dopóki nie czuję się nimi przytłoczona, ktoś się stara i pracuje nad sobą, relacja między nami jest możliwa. Nie tylko kobiety mają prawo do wrażliwości. Nie potrzebuję testosteronowego byka, żeby czuć się bezpieczna i sprawcza.
dewitalizacja
Miedzy dojrzałym emocjonalnie, męskim mężczyzną a testosteronowym bykiem są lata świetlne różnicy. Testosteronowy byk o dojrzałości nawet nie słyszał, bo póki co zajmuje się bezskuteczną walką z własnymi kompleksami, ładując się hormonami (kurcze, coś ostatnio ciągle mi się rymuje).
I tak, każdy ma prawo mieć problemy. Ale póki te problemy są naprawdę poważne, najlepiej, by pracował nad nimi sam. Inaczej kończy się to wzajemnym zadawaniem sobie ran (o, znowu rym).
A męski mężczyzna to PRZEDE WSZYSTKIM wrażliwy mężczyzna. To mężczyzna, który jest dojrzały emocjonalnie na tyle, by nie wypierać się i nie wstydzić swojego żeńskiego aspektu. Który ma empatię, który potrafi dostrzegać piękno świata, który szanuje siebie i innych ludzi, który potrafi wesprzeć i pomóc w razie potrzeby.
Niedojrzały emocjonalnie dzieciak zaś jest w stałym poczuciu braku, on chce tylko zakleić swoje dziury cudzym kosztem. I odegrać się na swojej mamusi. A że nie może tego zrobić, szuka sobie matki zastępczej, do grania z nią w chore gry frustracji i zależności.
Taki emocjonalny chłopaczek (nawet gdy ma 60 lat) nigdy nie da kobiecie prawdziwego wsparcia. Nigdy nie stanie na wysokości zadania. On cały składa się z wymówek i użalania nad sobą. A jeśli kobieta naprawdę będzie potrzebowała jego pomocy, zajdzie w ciążę, poważnie zachoruje - on natychmiast da nogę. A potem będzie pisał ckliwe wypociny o tym, jak to się starał, ale nie dał rady. I setki kobiet będą go pocieszać i głaskać po główce, bo to taki dobry człowiek...
A to tak, taki delikwent byłby tylko kulą u nogi. Kiedyś zainteresował się mną gość z borderline, więc wiem coś o tych grach frustracji i zależności (oczywiście z mojej strony nie było zauroczenia, bo czym?).
Czaroit - komentarz dewitalizacji zrozumiałem raczej w stylu - ,,facet nie musi być jakimś super ideałem, może mieć wady, swoje problemy, to normalne."
Poza tym, nie bardzo rozumiem. Skoro facet ma pracę, jest samodzielny, potrafi zadbać o siebie, posiada ku temu niezbędne umiejętności, to w jakim sensie jest wtedy miękkim kluskiem?
Moim zdaniem jednak uogólniasz i czy to mężczyźni czy kobiety, mogą odrzucać lub wybierać sobie partnerów z bardzo różnych względów a nie na podstawie aury męskości czy kobiecości.
@Sokoli, „ Skoro facet ma pracę, jest samodzielny, potrafi zadbać o siebie, posiada ku temu niezbędne umiejętności, to w jakim sensie jest wtedy miękkim kluskiem?”
To nie jest wyznacznik męskości tylko elementarne umiejętności, taka podstawa każdego dorosłego człowieka. Większość kobiet też się potrafi sama utrzymać i to nie czyni jej przez to męską. U kobiet poszukiwany jest wdzięk, urok, ciepło. U mężczyzn pewność siebie, siła, stabilność emocjonalna. U kobiet akceptuje się emocjonalne rozchwianie, przesadną empatię, czasem nawet lekka naiwność. U mężczyzn akceptuję się brak wrażliwości, lekkie grubiaństwo, brak intuicji względem opieki nad dzieckiem.
Niby jesteśmy równi, nikt nikogo nie powinien wykorzystywać, ale trochę się różnimy, uzupełniamy. Więc czego innego w sobie poszukujemy. Najsmutniejsze jest to, że z wiekiem mamy gorsze doświadczenia i nasze wymagania zaczynają brzmieć „żeby nie był taki/taka jak mój były/byla”. Np żeby nie robił syfu, żeby mnie doceniała, zeby nie ciągnęła hajsu bez pohamowania, żeby nie robił ze mnie służącej :(
MaryL2
Odpowiedź w punkt, nie mam już nic do dodania Sokolemu. Dziękuję. :)
W pierwszej kolejności masz być męski, a nie fajny.
cokolwiek to znaczy...
Ja ci spróbuję odpowiedzieć. Piszesz, że jesteś fajny, ogarnięty, masz znajomych i hobby. To super w kontekście posiadania męża w przyszłości. Ale zanim zacznie się mieć męża trzeba kogoś przyciągnąć, musisz być dla kogoś atrakcyjny. Czy naprawdę myślisz, że jakaś dziewczyna będzie chciała z Tobą iść na randkę dlatego, że grasz w tenisa/ malujesz figurki? Czy Ty się w ten sposób zakochujesz w dziewczynach, że widzisz, że jest ogarnięta, sama się utrzymuje i robi na szydełku?
Mi się spodobał kiedyś chłopak z porażeniem mózgowym (wolno i sztywno chodził). Zawsze miał ściętą brodę u barbera, ładnie pachniał, fajnie był ubrany, rozśmieszał mnie, i, co najważniejsze, kiedyś mnie obronił przed innym typem przy całej grupie. Był uroczy i charyzmatyczny. Nie mówię, że nie zauważyłam niepełnosprawności, ale i tak był atrakcyjny. Jeśli Ty też nie masz dużej niepełnosprawności, to myślę, że jesteś podobnie odbierany jak zdrowa osoba, najpierw przez pryzmat atrakcyjności, a potem dopiero zainteresowań i ogarnięcia życiowego.