#me2Lh

Jestem sztucznie miła dla swoich teściów i nie widzę szansy żeby to zmienić.
Kiedy mój mąż przedstawił mnie rodzicom niespecjalnie się mną przejęli. Starałam się być miła, wyczuć o czym chcą pogadać ale oni wręcz... Ignorowali mnie. Jakiś czas później dowiedziałam się dlaczego.
Tęsknili za byłą mojego męża i potrafili nawiązywać do tego w zwykłej rozmowie. Ot, zażartować o specyficznym kolorze włosów. Mojemu mężowi powiedzieli wręcz wprost że ma do niej wrócić, że ja jestem patologią bo jestem z rodziny wielodzietnej i pracuję na siebie na studiach.
Mąż w takich momentach natychmiast zaczynał się pakować i wracaliśmy do siebie (muszę mu oddać że twardo stał po mojej stronie).

Rodzice wiedzieli, że była zdradzała mojego męża ale wprost twierdzili że to jego wina i druga TAKA kobieta mu się nie trafi.
To były takie małe złośliwości, wiedziałam że są jednak ważni dla męża i on cierpi z tego powodu.

Można powiedzieć że uspokoili się dopiero po 3 latach kiedy wzięliśmy ślub, mieszkamy daleko i żyjemy własnym życiem. Nagle im się odmieniło, chcą kontaktu, pojechać razem na wakacje, widzę, że relacje męża z nimi się poprawiły i cieszę się z tego bo wiem jak było mu żal, on sam jednak nie lubi ich odwiedzać i nie czuje się tam dobrze.

Widzę, że starają się być mili też dla mnie, ale ja nie jestem w stanie zdobyć się na cokolwiek więcej niż rozmowa o pogodzie i grzeczne potakiwanie.

Wiem że kochają mojego męża na swój sposób, wiem że on ich na swój sposób też, ale nie zamierzam się starać w tej relacji. Przyjadę posiedzę, pogadam o pogodzie i póki co nie widzę szansy nazywać ich "mamą i tatą", nie przejdzie mi to przez gardło.

Zaczęłam wręcz czuć swego rodzaju władze w tej relacji. Bo oni mają średni wpływ na to kiedy przyjedziemy i na ile zostaniemy. Nie bronię mężowi odwiedzić ich samemu ale beze mnie nie chce tam jechać. Nie wytrzymam tam dłużej niż dwa dni, ja męża nie naciskam żeby odwiedzać częściej, on nie widzi potrzeby. Gdyby mieli ze mną dobre relacje od początku bylibyśmy tam częściej. Sama bym zadzwoniła zapytała co tam, ale tego nie robię, ignoruje ich wręcz. Mam pewnego rodzaju satysfakcję której się wstydzę, że to ja tu teraz mam do powiedzenia więcej. Dla męża zawsze będą rodzicami ale kiedy już będziemy mieć dzieci będę miała wpływ na ich relacje z dziadkami (Nie zamierzam przekazywać tego dzieciom, chcę żeby miały fajne wspomnienia).

Wiem że mogą odbierać mnie jakbym ich nie lubiła, ale... Skoro oni potrzebowali 3 lat i naszego ślubu żeby przestać odwalać to ja też zamierzam dać sobie tyle czasu ile potrzebuję. Wstydzę się trochę tego, wiem że zaczęli się starać ale nie zamierzam się zmieniać.
PeggyBrown2022 Odpowiedz

Autorko, masz prawo do negatywnych emocji względem nich. Ja, choć staram się być dobrą i dla większości ludzi autentycznie jestem, wykazuję też wielką pamiętliwość, jak koń. Rodzice męża nie byli ani przyjaźni, ani w porządku, ani taktowni, gdy pokazywali Ci, jak bardzo tęsknią za byłą swojego syna. Gdyby to mnie dotyczyło, nie wiem, czy kiedykolwiek potrafiłabym się zachowywać jakoś bardzo miło, co najwyżej neutralnie. Jeśli wierzą w to, że jesteś do nich nastawiona pozytywnie, to trochę tak, jak gdybyś nagradzała ich złe zachowanie (zwrot wzięty od youtubera, który ma ponad 60 lat, Alex Barszczewski). Co do mówienia do teściów "mamo" i "tato", to zupełnie nie rozumiem tego zwyczaju. Rodziców ma się jednych. Nawet w czasach przed rozwodami, można było mieć w ciągu życia więcej niż jedną parę teściów (gdy wdowcy brali kolejny ślub) i co, jeśli mąż umarł, a została teściowa, wdowa wzięła kolejny ślub, to mówiła "mamo" do tej poprzedniej i obecnej? Pewnie tak. Jak dla mnie, ten zwyczaj to przeżytek. Albo "pan/pani", albo po imieniu, albo bezosobowo. Znam trzydziestolatków, którzy na luzie mówią do teściów "pan/pani". Mąż chyba nie musi Cię do nich ciągać. Może spróbuj ograniczyć kontakty, jeśli się da. Szkoda energii życiowej na kogoś, kogo się nie lubi, a na czyje towarzystwo nie jest się skazaną.

Eee25 Odpowiedz

Rozumiem Cię doskonale. Miałam bardzo podobna sytuacje. Kontakt z rodzina męża, mam znikomy. W tym roku raz przelotnie widziałam teścia. Mąż czasami odwiedzi ich, ale bardzo rzadko. To samo jego rodzeństwo. 🤷‍♀️Gdyby byli dla mmie ok, mieliby syna i brata na codzień w swoim życiu, a tak, my mamy swoje życie, a oni swoje.

anka89100 Odpowiedz

Jest takie powiedzenie "Jak Bóg Kubie, tak Kuba Bogu". Skoro oni są wobec Ciebie jacy są, odpłacaj tym samym. Męża masz świetnego, że nie pozwala swoim rodzicom na złe traktowanie Ciebie.
Moja babcia nigdy nie lubiła mojego taty, bo uważała, że jest wredny, chamski, niemiły wobec mojej mamy, ale wszystko znała z opowieści, które mama opowiadała, a tak naprawdę był wobec mamy normalny. Dopiero przed śmiercią uzmysłowiła sobie, że mój tata był wobec niej lepszy niż własny syn czy wnukowie.

CentralnyMan Odpowiedz

Nie masz obowiązku ich lubić, zwłaszcza że sami są sobie winni

Spodniewkwiatki Odpowiedz

Teściowa nie matka synowa nie córka. I tyle, strasznie przejmujesz się w sumie obcą osoba

Vito857 Odpowiedz

Z jednej strony - trochę to piaskownicą wieje, ta zemsta. Z drugiej - dobrze cię rozumiem, ci ludzie tobą pomiatali przez tyle czasu, a teraz nagle im się odmieniło, więc niech nie oczekują, że ty będziesz zachwycona, że raczyli cię zaakceptować.

Dodaj anonimowe wyznanie