#mjblL
W tym przedszkolu miałam najlepszą przyjaciółkę - Alicję. Bawiłyśmy się tylko ze sobą i z nikim innym w kącie sali obudowanym klockami. I podczas jednej z naszych zabaw bardzo się pokłóciłyśmy.
Kiedy obrażona Alicja odeszła w drugi kąt naszej bazy, stwierdziłam, że nie może jej ujść to na sucho i wymyśliłam zemstę idealną. Rozgniotłam w dłoniach plastelinę i wlepiłam ją we włosy. Z mściwym uśmiechem spojrzałam na Alicję i zaczęłam płakać, jakby obdzierali mnie ze skóry. Pani przedszkolance powiedziałam, że pokłóciłam się z Alicją i ona ze złości wlepiła mi plastelinę we włosy i teraz trzeba będzie je obciąć.
Przedszkolanka zaprowadziła mnie do pani dyrektor, gdzie udało się wyczesać plastelinę z włosów.
Ja dostałam cukierki na pocieszenie, a Alicja czerwony język, który trzeba było nosić na szyi cały dzień - znak najwyższej hańby i reprymendę od przedszkolanki i rodziców.
Dopiero niedawno przyznałam się rodzicom, że to byłam ja, a nie Alicja, z którą i tak pogodziłam się następnego dnia.
Biedna Alicja musiała się czuć straszliwie poszkodowana. :(
no chyba aż tak źle się nie czuła skoro następnego dnia sie pogodziły xd
I upokorzona
Biedna Alicja ;-;
Ta zniewaga krwi wymaga!
Karthus? XD
Myślałam, że włosy trzeba będzie jednak obciąć i okaże się, że odrosły ci ciemniejsze i mocniejsze.
sploniesz w piekle
Aż mi się przypomniała historia, która też wydarzyła się w przedszkolu. Mieliśmy lekcje z lepieniem plasteliny i ja (nadal nie wiem dlaczego) położyłam ją sobie na głowie. Oblepiła mi ona włosy i nie miałam jak się jej pozbyć. Poprosiłam więc koleżankę, żeby mi pomogła. Wpadła na genialny pomysł i wycieła mi nożyczkami część włosów z tą nieszczęsną plasteliną. Później przez długi czas stał mi czub na głowie. A jak wróciłam do domu babcia była zła :((
To ja jestem tą Alicją...