#nH5lJ
W firmie, w której pracowałem, zjawiła się dziewczyna. Młoda, ładna i zawsze w miniówce, więc razem z kumplami zgodnie stwierdziliśmy, że pewnie przespała się z szefem.
Potem jakoś tak wyszło, że dowiedziałem się, że jest feministką. Wyśmiewałem to. Bo o jaką równość może chodzić ładnej lasce? Przecież ładne laski mogą mieć wszystko!
I pewnego dnia, gdy inni zajadali się drugim śniadaniem, my poszliśmy zapalić i ta oto pusta, głupiutka, ale śliczna feministka zdjęła marynarkę, odkrywając koszulę z logo Marvela. Oczywiście byłem sceptycznie nastawiony. Ale zadałem jej kilka pytań licząc na to, że będę mógł się pośmiać z jej braku wiedzy. Odpowiedziała dobrze na wszystkie. Później rozmawialiśmy o wszystkim i każda jej wypowiedź szokowała.
Potem rozmowy stały się taką naszą tradycją, a ja z czasem, trochę nieświadomie, zacząłem ją obserwować i po raz pierwszy widziałem te wszystkie problemy, o których mówiły kobiety.
Widziałem, jak inni faceci zagłuszają ją, wykorzystują momenty, w których zacinała się na zasadzie "zbyt dużo mówię, muszę odetchnąć" i wszystko ustawiali tak, by wyszło na to, że to oni są tu królami, a ona jest głupią babą i kompletnie nic nie wie, a kiedy ona robiła to samo, to nagle były fochy, że im przerywa. Ci sami faceci często przestawiali ją zamiast zwyczajnie przeprosić, gdy np. stanęła tak, że nie mogli przejść i naruszali jej przestrzeń cielesną, chociaż nie było to konieczne. I każdemu wydawało się, że jest tym szarmanckim i wspaniałym, tymczasem dla dziewczyny oni byli takimi wujkami Januszami, przy których nie czuła się za dobrze.
Potem nadeszła sytuacja rodem tych z memów - trzeba było wnieść lodówkę. Dziewczyna poprosiła o pomoc mnie i kilku innych przypakowanych facetów. Przyszli. Dwie godziny popisywali się swoją siłą, próbowali z nią flitować, kłócili się ze sobą, a ostatecznie lodówkę wnosiła tylko z moją pomocą, bo panowie stwierdzili, że zmęczyli się. Czym? Nie mam pojęcia.
Później było milion innych sytuacji, a do mnie ostatecznie dotarło, że to, co ludzie często nazywają byciem "prawdziwym facetem" to zwykłe bycie wiecznym, obleśnym dzieckiem i że czas z tego wyrosnąć.
Nie zamierzam się jej oświadczać (ona ma dziewczynę, a ja jestem zakochany w innej), ale cieszę się, że ją poznałem.
Bogu dzięki żeś zmądrzał. Oby takich jak ty było więcej.
wergil codziennie widzę takie sytuacje, więc nie. Nie brzmi mi sztucznie. Zresztą - nawet pod tym wyznaniem widać już pierwszych chamów i prostaków.
No oczywiście, że brzmi sztucznie. Ale trzeba przyznać, że wiedział/wiedziała, co napisać, żeby się wstrzelić w nurt. Czujny obserwator 😏
wergil, to jest kompilacja korespondujących ze stereotypami spostrzeżeń autora z dłuższego czasu, nic dziwnego, że brzmi jak przegląd wszystkiego, co można powiedzieć na ten temat.
Jestem feministką, lubię miniówki i ubóstwiam Marvela, nie uważam się też za brzydką, jedynie tylko lesbijką nie jestem. Pewnie dałabym też radę wnieść lodówkę. Znaczy co, jestem zbyt stereotypowa i nie istnieję?
Nie wiem, czy aż takie skrajne sytuacje mogły mieć faktycznie miejsce, ale doskonale rozumiem tę sytuację z perspektywy tej dziewczyny. Przez pewien czas pracowałam w typowo męskim gronie w typowo "męskiej" branży. Ile musiałam się nawalczyć, żeby w końcu traktowali mnie normalnie, a nie jak małą wątłą osóbkę bez wiedzy na ten temat. Ile się nasłuchałam, że mężczyzna w tym zawodzie to jednak poważniej dla klienta wygląda, a ja generalnie to np powinnam doradzać w sklepie z ciuchami (nie to żebym miała coś do sklepów z ciuchami). Musiałam udowadniać klientom, że jednak mimo mojej płci, mam większą wiedzę na dany temat niż większość moich kolegów i ile razy słyszałam "no wie pani, nie spodziewałem się tego po pani", albo "to koledzy pewnie dopiero zaczynają, że panią o pomoc proszą, hehe" i moje ulubione i najczęstsze jednocześnie: "oj, a to nie ma może jakiegoś pani kolegi, bo wie pani, co facet to facet!"
Cieszy mnie że zauważyłeś problemy kobiet. Jako dwie różne płcie musimy sie szanować.
Cieszy mnie(przecinek) że zauważyłeś problemy kobiet. Jako dwie różne płcie musimy sie szanować.*
Coś o Pani Przecinek - mnie też irytuje - #OPXJe
No kto by się spodziewał, że kobiety w XXI wieku mogą dorównywać a nawet i przewyższać większość "samców Alfa"...
No(przecinek) kto by się spodziewał, że kobiety w XXI wieku mogą dorównywać(przecinek) a nawet i przewyższać większość "samców Alfa"...*
W tym kontekście pierwszy przecinek jest zbędny
@Przecinek zapomniała o jeszcze jednym przecinku między "przewyższać" a "większość" xD
Brawo! Ja już dawno stwierdziłem, że mój własny rodzaj męski jest w większości przepełniony dzieciuchowato-zboczonymi samcami "alfa", którz przekazują wyłącznie dobre geny fizycznie, ale umysłowych nie za bardzo. Jestem feministą chyba, bo uważam, że babka na tronie to dobrobyt w Polskiej koronie.
ale tacy są pożądani. mają wysoki testosteron, są męscy.
To co opisałeś to nie problem feministek, a zwykły brak szacunku i kultury. Nie jestem ani za ani przeciw feministkom, jeśli o to chodzi. Po prostu nie uważam, że coś co występuje wszędzie, nie tylko w stosunku do kobiet, jest uważane za ich problem. Nie zrozumcie mnie źle. Fajnie, że feministki chcą walczyć z takim zachowaniem ale czasem mam wrazenie, że tylko tym psują wizerunek mężczyzn, którzy także są dyskryminowani.
To(przecinek) co opisałeś to nie problem feministek, a zwykły brak szacunku i kultury. Nie jestem ani za(przecinek) ani przeciw feministkom, jeśli o to chodzi. Po prostu nie uważam, że coś(przecinek) co występuje wszędzie, nie tylko w stosunku do kobiet, jest uważane za ich problem. Nie zrozumcie mnie źle. Fajnie, że feministki chcą walczyć z takim zachowaniem(przecinek) ale czasem mam wrazenie, że tylko tym psują wizerunek mężczyzn, którzy także są dyskryminowani.*
Dałam plusa choć tak na prawdę nie potrafię tego skomentowac. Jestem feministka, To wyznanie uświadomiło mi, jak bardzo kobieta i mężczyzna się różnią i ile między nimi podobieństw. Dlatego najważniejszym jest zawsze się szanować. Bez względu na płeć.
Bo widzisz, to była feministka. Kobieta, która zna swoją wartość. Takie szanuję.
Mam problem jedynie o nazistki traktujące facetów jak gówno.
No i właśnie o to chodzi. Chodzi o szacunek do kobiety. Brawo ciesze się że to zrozumiałeś. I mądre kobiety wcale nie patrzeba ile masz w spodniach tylko ile masz w mózgu.
Nie wiadomo czy to sztuczne czy nie ale to niestety prawda do kobiet trzeba mieć szacunek a one wtedy bedą szanować facetów. Bo dla kobiet nie jest ważne ile masz w spodniach tylko ile masz w mózgu. No chyba że nie chodzi o stały związek tylko o sex to działa wtedy w obie strony. Wtedy fajnie że kobieta ma dużo cyci a facet dużego penisą. Ale jeżeli tu nie chodzi tylko o przygode i to jest coś więcej wtedy to całkowicie traci na znaczeniu liczy się wtedy szacunek zaufanie i dobro dumiejętności osoby i inteligencja.
A sorry za błędy. Nie trzeba pisać że gdzieś tam jakiś jest . Jestem amebą umysłową zwaną dyslektykiem.