#nMIlU

Jedyna rzecz w życiu, której żałuję, to małżeństwo. Osiągnąłem i dalej osiągam w życiu to czego chciałem - ciężka praca, odwaga i pozytywne podejście w każdym przedsięwzięciu. Próbowałem tego także w małżeństwie, ale poddaję się. Po 10 latach życia z moją żoną nie widzę szans na szczęście w tym związku, a co za tym idzie szczęścia w życiu.

Jestem człowiekiem, który nie wycofuje się ze złożonej przysięgi, więc nie odejdę od żony, ale czuję, że utknąłem w czymś strasznym. Może nie potrafię żyć w długim związku, może się nie dobraliśmy, a może trafiłem na beznadziejną kobietę. Jak by nie było, nie mogę pogodzić się z tą porażką. Wszyscy patrząc na to co osiągnąłem, na to co robię, myślą, że wygrałem życie, a ja codziennie usypiając modlę się o śmierć we śnie, żebym już nie musiał żyć z tym człowiekiem obok mnie.

Oczywiście rano wstaję i znowu do pracy, uśmiech na twarz i skupiam się na tym, co mnie cieszy. Ale w głębi duszy nie czuję się szczęśliwy. Pewnie uważacie, że jestem głupi, że tkwię w tym związku, ale zrywając przysięgę nie byłbym w swoich oczach mężczyzną, tylko śmieciem.
Ellesans Odpowiedz

Małżeństwo to nie przysięga, tylko oświadczenie woli, tłumoku. A kościelne to ślubowanie. Ale każdy śpi, jak sobie pościeli.

Feniks06

A czym się różni ślubowanie od przysięgi?

Anonimowane

Nie różni się. Zgodnie z SJP ślubować znaczy składać przysięgę.

Krystia911

Ellesans sprawdz zanim odpowiesz, czy czasem glupot nie piszesz tlumoku.

Ellesans

Oświadczenie woli to nie przysięga debilu. Czytaj zanim się odezwiesz.

GoMiNam Odpowiedz

A rozmawiałeś z małżonką? Piszesz ogólnikowo, więc ciężko stwierdzić, co jest nie tak w Waszej relacji.
Może zamiast narzekać, to się ogarnij - pisząc kolokwialnie i pogadaj o wszystkim. Jak się boisz, że niczego nie powiesz, połowy zapomnisz, to sobie spisz na kartce, co jest nie tak.
Jak rozmowa nie pomoże, to może psycholog i wspólna terapia małżeńska?
Chyba, że zwyczajnie Wasza chemia, Wasza relacja się wypaliła?

NiePieknaINieMloda

Zgadzam się z Twoim komentarzem.

Od siebie dodam jeszcze, że warto zastanowić się, czemu się wypaliła ta relacja. Jesteście ze sobą 10 lat. Chyba to nie tak, że od poczatku związku się tylko mijacie.

Nie podoba mi się ten wpis "może trafiłem na beznadziejną kobietę"
Jeżeli uważasz, że nie potrafisz żyć w długim związku, tzn że sam nie jesteś taki idealny.

Chodzi mi o to, że czasami ludzie przestają doceniać swoich partnerów, właśnie przez rutynę. I czasami po rozstaniu zauważają, że jednak nie było tak źle, a ta druga strona dawała z siebie więcej tylko, że nie zauważaliśmy tego bo nam było źle.

Czasami szczęściu musimy pomóc. Mniej lub bardziej. To nie tak, że przyjdzie Amor i nas strzeli tak, że do końca życia będą tylko tulaski i spijanie sobie z dzióbków. Ludzie zapominają, że pomimo x lat w związku o tą drugą połowę trzeba się starać.

Przypomnij sobie jaki byłeś na poczatku związku, jeszcze przed ślubem,kto wie, może to przypomni jej jaka Ona była?

Misiamisiaa Odpowiedz

Trafiłeś na beznadziejna kobietę? Ty nie trafiłeś tylko sam ją wybrałeś, więc może pora wziąć los w swoje ręce a nie się użalać

budyn4 Odpowiedz

Ciekawe co takiego czyni ją tak strasznym człowiekiem. I że nie da się z tym poradzić, rozwiązać problemu.
Że decydujesz się właśnie zostać męczennikiem

Jakisktos111111

Też mnie zastanawia dlaczego kłamstwo i ucieczka jest rozwiązaniem. A może warto spróbować szczerości...

blawatek Odpowiedz

Co to znaczy "trafiłem na beznadziejną kobietę"? Wylosowali Ci ją? Zostałeś zmuszony do zawarcia zaaranżowanego małżeństwa?

Ok, źle wybrałeś i niezależnie od przyczyn tego złego wyboru, nadal masz szansę, możliwość i prawo zadbać o siebie. Bycie mężczyzną (a także kobietą i generalnie szerzej: godnym człowiekiem), to branie odpowiedzialności za swoje życie, a nie tępe kontynuowanie czegoś toksycznego, bo 10 lat temu powiedziałem: mój kubeczek, naplute. To jest dopiero dziecinada. I jeszcze dorabianie do tego patosu.

Zadaj sobie pytanie, czy 10 lat temu wybrałeś fajną, wspierającą, życzliwą Ci kobietę, tylko coś między Wami się wypaliło i zmieniło. Jeśli tak, to może jest dla Was szansa w terapii dla par. A jeśli doświadczasz relacji z kobietą tak okropną, że aż nie chcesz żyć, to weź odpowiedzialność za własne życie i skończ tę relację. Skoro masz taki problem z rozwodem, to stawiaj jasne granice: co jest dla Ciebie ok, a czego sobie kategorycznie nie życzysz. I jak ona ma z tym problem, to niech sama odejdzie.

Wyżalasz się po Internetach, zamiast działać, co podobno potrafisz robić w innych obszarach życia. Świetnie, zatem masz te zasoby - działaj tak, jakbyś działał z partnerem biznesowym, który kiedyś wydawał się super, a teraz rujnuje Ci firmę. Też tępo patrzyłbyś jak doprowadza Twoją pracę życia do ruiny, bo 10 lat wcześniej podaliście sobie rękę i obiecaliście prowadzić biznes razem?

Furiat19 Odpowiedz

Czuję to samo mężu drogi. Jak ci źle weź rozwód. po co się męczyć?

Tilia2 Odpowiedz

Może terapia rodzinna? I więcej prawdziwej szczerości w związku, choć to bywa bolesne.

MaryL Odpowiedz

Jestem taki niesamowity, odważny, tyle osiągnąłem, wszyscy mi zazdroszczą! Tylko moja żona jakaś taka nieudana, a przecież miała być moim kolejnym wielkim sukcesem. Ale cóż, niech zna łaskę pana, po 10 latach pozwolę jej zostać przy mnie. Pozostanę cichym cierpiącym bohaterem, od czasu do czasu opowiadając znajomym i obcym ludziom w internecie o tym, jakim jest miernym człowiekiem.

TakaOna100 Odpowiedz

Nie wycofuje się z przysięgi? No to się mecz do końca życia w imię zasad. I ja tez męcz i oszukuj, na pewno będzie ci wdzięczna. Pieprzony egoista

monzStanu Odpowiedz

podziwiam Cię! mało jest osób chcących dochować obietnicy, dużo osób ucieka już przy pierwszych trudnościach i dla wielu osób 'i nie opuszczę Cię aż do śmierci' oznacza, póki będziesz piękna/przystojny/nie znajde kogoś lepszego/ będziesz zarabiał/ nie roztyjesz się.
chcesz wyzwania? dość hardkorowe ale bardzo skuteczne. wiele miesięcy temu spotykałem się z pewną niewiastą i zacząłem 54 dniową nowennę za mnie i za nią, rezultat: zmieniłem postrzeganie do mnie i do niej okazało się, że oboje zakładaliśmy maski, czy tam plasterki na nasze zranienia. Po/podczas odkryłem ją na nowo, uwierz z jej wadami wydawała mi się dużo bardziej atrakcyjna niż wcześniej:)
jeśli chcesz zaryzykuj, może się okaże, że po drodze w rutynie życia zgubiliście namiętność, męskość, kobiecość i będziecie mogli się odkryć na nowo

Zobacz więcej komentarzy (12)
Dodaj anonimowe wyznanie