#nfsGP

Leczyłam się jakiś czas na depresję, potem było lepiej, wyprowadziłam się od teściów, poszłam na studia, znalazłam pracę i jakoś się to kręciło. Niestety przyszła pandemia, zostałam uziemiona w domu z dzieckiem, przeprowadziłam się znowu i na początku było OK. Nowy dom, wreszcie sami mieszkamy z mężem, ale siedzenie w domu mnie podłamało, nauka zdalna jest totalnie nie dla mnie.

Nie mam motywacji do żadnego działania. Zaczęłam terapię przez telefon, trochę mi pomogło, potem syn poszedł do nowego przedszkola. Ja miałam mnóstwo czasu i nie robię nic. Nie chce mi się sprzątać, uczyć, szukać pracy, ogarniać nowego domu (wciąż go remontujemy, jest sporo do zrobienia). Cały dzień leżę w łóżku, aż koło 14-15 zrywam się z płaczem, żeby chociaż obiad ogarnąć. Od poniedziałku mam iść do nowej pracy i z jednej strony cieszę się z tego, ale z drugiej strony boję się, że wylecę ze studiów (a to już kolejne), bo jestem strasznie do tyłu z wszelkimi zadaniami.

Do tego psycholog mnie skreśliła z listy pacjentów, bo zapomniałam odwołać wizyty. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że jej się też zdarzało odwoływać i przekładać wizyty na ostatnią chwilę, a raz w ogóle nie zadzwoniła bez uprzedzenia. No ale ja nie robiłam o to gównoburzy. Strasznie mnie zabolał jej SMS, jaka to jestem nieodpowiedzialna i nie mam motywacji. Szkoda tylko, że wiedziała, że motywacja to mój główny problem i dlatego chcę się leczyć. Ostatecznie powiedziała mi, żebym zadzwoniła za miesiąc, ale nie wiem, czy to dobry pomysł, bo mam wrażenie, że wcale mi ta terapia nie pomagała.

Czuję, że doszłam do ściany i nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Dodam tylko, że teksty w stylu weź się w garść nie pomagają ani trochę i raczej nie jesteście mi w stanie dowalić bardziej niż ja dowalam sobie.
Sciezka Odpowiedz

Dupa, nie psycholog. Profesjonalistka by się z Tobą umówiła na wizytę/rozmowę i spokojnie wytłumaczyła, dlaczego musicie zakończyć współpracę. Piszesz natomiast, że już wcześniej leczyłaś się na depresję, więc gdzie leki i psychiatra? Sama widzisz, że rozmawianiem przez telefon sobie nie pomożesz.

anonimowaautorka343

Jezu, dzięki za te słowa, bo już sama nie wiedziałam, czy ona ma rację czy ja. Gryzłam się tym strasznie. Niby w kolejnym tam smsie napisała, że ma ciężki czas i za szybko zareagowała i żebym się odezwała w styczniu, ale ja już czuję, że nie chcę z nią kontynuowaćć współpracy. Jakoś czuję się przez nią oceniana. No leczyłam się tak z 4-5 lat temu, potem powoli odstawiłam leki i przperowadziłam się. Teraz pierwsza moja rozmowa była z psychiatrą, dopiero potem rozmawiałam z psychologiem, ale powiedziałam, że nie chcę leków. Nikt mnie jakoś do nich nie namawiał, więc uważam, że nie są mi potrzebne. Ogólnie nie wspominam najlepiej lekoterapii, uważam, że jedyne co leki mi dawały to takie wygłuszenie. Byłam lekko przyćmiona, mniej się bałam, ale tak ogólnie wszystkie doznania, emocje były trochę słabsze.

Sciezka

Jesteśmy tylko ludźmi, ale jakby mnie terapeutka zbeształa przez smsa, a potem tłumaczyła to ciężkim okresem w życiu to na pewno poszukałabym nowej. Ostatecznie szukałaś u niej pomocy, bo to TY masz ciężki okres w życiu ;) Jeśli nie chcesz brać leków, to tym bardziej potrzebujesz wsparcia z górnej półki. Z uwagi na porę roku możesz jeszcze zażywać witaminę D w wysokich dawkach, jej niedobór skutkuje obniżeniem nastroju i takim ogólnym rozmemłaniem. A nuż pomoże :)

anonimowaautorka343

@Sciezka dzięki, twój komentarz naprawdę mi pomógł, wygadałam się i jakoś trochę mi lepiej :D.

Sciezka

A to cieszę się bardzo i szczęścia życzę :)

nictozeniema

Autorko,

lekarz może szanować Twoje granice i jak powiedziałaś, że nie chcesz leków to jaki jest sens żeby Cię namawiał jeśli widać, że jesteś zdecydowana i zdeterminowana żeby ich nie brać? Lekarz też człowiek i mógł Twoje zachowanie zinterpretować, że Ty leków nie weźmiesz pod żadnym pozorem więc nie wchodził w temat. A Twoje oczekiwanie może być takie, że jeśli potrzebujesz to lekarz ma Ci to wytłumaczyć jak mimo, że na wstępie zaznaczasz, że nie chcesz takiej formy terapii.

Co do terapeutki: to żadna z Was nie jest fair: ani terapeutka która się na Tobie wyżyła ani Ty notorycznie odwołująca wizyty. Terapeutka ma prawo też odwołać wizytę - jest też człowiekiem i nawet jej się może zdarzyć, że coś nagłego się przydarzy i się nie zjawi, ale wtedy zdecydowanie powinna się wytłumaczyć (np trudno z wyprzedzeniem poinformować o wypadku).

Natomiast jeśli wiesz, że jesteś chora i potrzebujesz terapii dlaczego na nią nie chodzisz i ciągle odwołujesz wizyty? Prawdą jest, że nie masz motywacji. Kwestia samego zapisania się na terapię nie rozwiąże Twoich problemów. Musisz też na nią uczęszczać i pracować. Bez tego się nic nie zmieni!

A co do formy zakończenia współpracy z terapeutką - nie powinna się na Tobie wyżywać, ale jeśli notorycznie nie chodzisz i odwołujesz wizyty to blokujesz terminy dla innych pacjentów i blokujesz tej osobie zarobki. Co się dziwić, że ktoś jest sfrustrowany sytuacją. Może terapeutka chciała rozwiązać kontrakt terapeutyczny porządnie na spotkaniu ale jak się nie raczysz na nim pojawić to jak ma z Tobą przedyskutować sytuację? Też bym nie trzymała w kalendarzu miejsca dla kogoś, kto nie ma zamiaru się pojawić i pracować. Takie oszukiwanie się, że jednak się pojawisz kiedyś nic Ci nie przyniesie. Z tego co piszesz: nie chcesz realnie pracować nad problemem i szukać usprawiedliwienia dla siebie i swojego zachowania.

Podsumowując: Może wróć do lekarza i wypróbuj lek, który Ci da więcej sił żebyś mogła uczestniczyć w terapii.

Solange

@nictozeniema niegdzie nie powiedziano, że autorka notorycznie odwołuje wizyty, ale że zapomniała odwołać jedną. O psycholog pisze, że odwoływała i przekładała na ostatnią chwilę i również raz zapomniała odwołać. Raczej zrozumiałam to tak, że coś autorce wypadło i musiała odwołać (o czym zapomniała), a nie, że nie chodzi czy notorycznie odwołuje.

anonimowaautorka343

Dobra, to parę szczegółów, żeby uściślić fakty. Wizyty były w ramach teleporady. Ogólnie trwało to od kwietnia do grudnia z tym, że ja raz na wiosnę i raz w grudniu zapomniałam i nie odebrałam telefonu. Ona raz nie zadzwoniła bez uprzedzenia. Ja odwołałam może 2-3 razy wizytę, ona tak coś około 5 razy, zdarzało się jej też przekładać godziny, albo zadzwonić wcześniej. Ja nie wybielam siebie, wiem, że jestem nieogarnięta. Ale to właśnie jest mój największy problem. Dlatego się leczę. Co do lekarza to miałam 1 teleporadę z psychiatrą. Zapytała o to czy chcę leki, powiedziałam, że nie i dała mi skierowanie do psychologa. Więcej wizyt nie było (oczywiście mówię o obecnym leczeniu). Psycholog o lekach nic nie mówiła. Poprzednia psycholog, do której chodziłam mnie właśnie przez jakiś czas namawiała na leki, dlatego uznałam, że jeśli nikt nie mówi nic o lekach to znaczy, że nie są mi potrzebne. Ogólnie w historii nie miałam zamiaru jakoś specjalnie najeżdżać na psycholog, po prostu mi się ulało i wyrzuciłam wszystkie żale. Miałam poczucie, że zostałam potraktowana niesprawiedliwie.

Nn0 Odpowiedz

Ta Twoja psycholog chyba sama potrzebuje psychologa skoro tak się zachowuje, szukasz pomocy, walczysz o siebie a osoba która ma Ci tej pomocy udzielić dołuje Cie!!! Szukaj innego specjalisty i trzymaj sie cieplutko

tramwajowe Odpowiedz

Terapeuci są różni i radziłbym Ci szukać kogoś przy kim poczujesz sie dobrze.
Praca być może Ci pomoże. Nawet jak na początku będziesz bardzo zmęczona. Bo po takiej przerwie początek może być trudny.

Oli00000 Odpowiedz

Oddalabym wszystko by mieć dziecko, męża i dom który jest w trakcie aranżacji, w ogóle mi cie nie szkoda a z tym biadoleniem zadzwoń do przyjaciółki- A przepraszam pewnie ma cie i twojego stękania dosyc...
współczuję mężowi bo pewnie wszystko na jego głowie bo tobie się dupska nie chce ruszyć, do pracy idzie ale boi się ze studia które ma w dupie zawali haha bzdura

Uzytkownik404

Co za dno 🤦🏻‍♀️
Jak się nie ma nic mądrego do powiedzenia, lepiej milczeć.

JMoriartyy

No jeśli ty byś oddała wszystko to znaczy, że każdy musi tak myśleć, o bogini.

anonimowaautorka343

No tak to niestety jest, że czasami mamy problemy, które innym wydają się śmieszne. No mój mąż ma czasem ze mną ciężko, nie przeczę. Ale wiesz, że w sumie tak samo ja mogłabym powiedzieć - a czemu nie masz dziecka i męża i domu? Pewnie dlatego, że nikt z tobą nie wytrzymuje/wybierasz łobuzów/nie chce Ci się pracować/wybrałaś karierę lub własne przyjemności zamiast rodziny, a teraz żałujesz/*niepotrzebne skreślić. Oczywiście nie znam Cię, więc nie wiem, no ale mamy takie życie na jakie sobie zapracowaliśmy. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że wszystkie moje problemy są moją winą.

anonimowaautorka343

No i ja nie narzekam na męża czy dziecko czy dom. Cieszę się z tego, martwię się raczej tym, że na to wszystko nie zasługuję i że nie jestem dobrą żoną i matką.

anonimowaautorka343 Odpowiedz

Dzięki za wszystkie słowa wsparcia, obecnie trochę ze mną lepiej, potrzebowałam się wyżalić. Powoli jakoś ogarniam studia, zastanawiam się nad nowym terapeutą, tylko wiadomo, to jest trochę trudne tak na nowo się przed kimś otworzyć, na razie sobie radzę. Praca mi trochę pomogła, wyszłam z domu i mam więcej energii, powoli jakoś to idzie. :D

karlitoska

Cieszę się, że lepiej się czujesz :) wiadomo każdy ma swoją perspektywę i własne problemy i nie ma ich co umniejszać, ale myślę, że masz być za co wdzięczna losowi - wspierający mąż, ukochane dziecko i nowy domu. Nie pierwszy raz na tej stronie proponuje zainteresować się również technikami mindfullness. Proste skupianie się na teraźniejszości, dostrzeganie cudowności życia i wdzięczności. Niby nie wiele, a może naprawdę wnieść dużo dobrego do codzienności. Powodzenia! :)

bazienka Odpowiedz

ten psycholog to jakis z kosmosu
normalny dzwoni w kolejnym terminie i pyta co sie takiego stalo, ze nie odebralas telefonu
i na pewno nie wyzwala poczucia winy w pacjencie

Dodaj anonimowe wyznanie