#nm2YN
Później miałam "przyjaciela" (dlaczego w cudzysłowie to temat na osobną opowieść), który zapraszał mnie do siebie, a potem po dwóch godzinach zgonił i ja przez kolejne 10 nie miałam co ze sobą robić. Pytacie, dlaczego nie wyszłam? Mieszkał na przedmieściach i często zapraszał mnie do siebie, gdy było ok 20, zasypiał o 22, a ja zwyczajnie bałam się iść sama po nocy ok 10 km do nocnego autobusu, który rzadko jeździł. On nie widział problemu w tym, że zaprasza kogoś do siebie a potem zasypia po dwóch godzinach i zgoni przez kolejne 10 - 12 godzin zostawiając gościa samego.
To samo potrafił zrobić, jak byliśmy na Mazurach - jego rekord to 18 godzin spania i kompletna zlewka na zaproszone osoby. Raz miał mnie zawieźć do szpitala, czekałam cały dzień. Dlaczego tego nie zrobił? Bo kur*a spał. To samo było, jak miał mi pomóc zabrać rzeczy z mieszkania po mojej zmarłej Mamie. Byliśmy umówieni, ale się nie pojawił. Dlaczego? PONIEWAŻ SPAŁ. I nie, nie miał narkolepsji, po prostu był uzależniony od marihuany i swój komfort stawiał ponad wszystkich innych.
Ostatnią kroplą był mój były współlokator. Chrapał tak, że ściany się trzęsły i słyszeli to chyba sąsiedzi trzy piętra w dół i w górę. Przeżyłabym to gdyby spał jak normalny człowiek przez 7 - 8 - 9 godzin, ale on spał kurcze cały dzień. Wstaję - chrapanie, wychodzę do pracy - chrapanie, wracam - chrapanie, kładę się spać - to przeklęte chrapanie. Jak przez chwilę nie spał i usiłowało się z nim pogadać przez jakieś pół godziny, to zaraz mówił: "To ja się jeszcze położę na drzemeczkę". Wywaliłam go już, ale wciąż nienawidzę słowa drzemka, a tym bardziej drzemeczka.
Nienawidzę takich egoistycznych śpiochów, którzy ponad wszystko i wszystkich przekładają własną niekończącą się kimę. Wiem, że sen jest ważny, ale jednak jak ma się dziecko, gościa, albo zobowiązania to można chyba chwilę wytrzymać bez tego snu. Ja też nie lubię wstawać rano do pracy, ale jednak jakoś to robię.
Nienawidzę śpiochów.
Autorka powinna raczej napisać tekst o tym jak bardzo nienawidzi alkoholizmu, narkomanii i patologii w której tkwi, bo to są jej główne problemy. Zwalanie wszystkiego na sen to jakaś dziecinna, irracjonalna reakcja obronna.
No przecież wyznanie właśnie jest o irracjonalnej reakcji obronnej.
Gratuluję wiedzy jak "powinno" wyglądać zaburzenie psychiczne.
Serwatka31, ale przecież autorka ewidentnie nie uważa, że jest zaburzona czy dysfunkcyjna, ona po prostu obraża wszystkich ludzi lubiących spać, więc proponuję Ci swoje głupio-mądre gratulacje zużyć na samą siebie.
Ja kocham spać, mogę bez problemu przespać 18 godzin, a drzemka po pracy to moje wybawienie (szczególnie gdy do pracy wstaję o 5), więc teoretycznie mnie też nienawidzisz.
Z tym, że ja nigdy nie zawalam obowiązków, gdy komuś coś obiecuję, to zawsze dotrzymuję obietnicy, jak zapraszam kogoś do siebie, to nie idę spać. Nie chrapię i nie potrzebuję 4 piw by zasnąć o 18, wystarczy mi zmęczenie i wolny dzień.
Spoko, że wrzucasz mnie do wora z patologią, alkoholikami i chamami, którzy łamią obietnice.
Ja mam tak samo, niezależnie od tego, jak wcześnie się położę, jeżeli następnego dnia mam wolne to nie obudzę się przed 11 za żadne skarby świata, nawet jeżeli ustawię budzik. Nie mam natomiast problemu wstać o 5, żeby iść do pracy, ale kiedy wrócę to na pewno chociaż godzinę muszę się przespać. Autorka nie ma problemu ze śpiącymi ludźmi, tylko z tym, co jej się z nimi kojarzy
tru, chocbym zasnela o 20, to jak rano mam wstac o 5, jestem zombie
sama budze sie o 9-11 jak nie musze nigdzie hasac
kazdy ma inny rytm dnia
a autorka mogla zwyczajnie nie korzystac z zaproszen kogos, kogo zachowanie bylo przewidywalne i ja wkurzalo
powiem szczerze ze ja tez kiedys tak spalam i czulam sie z100 razy gorzej niz teraz jak nie robie sobie drzemek.
A ja kiedyś tak nie spałam i czułam się 1000 razy gorzej niż teraz, gdy robię sobie drzemki :)
Kocham spać, ale nie potrafię tak długo, więc zazdroszczę ci. Fajne rozwiązanie na ciężkie/problematyczne dni- przespać.
Ty masz problem z pijakami i brakowało ci uwagi. Jakiś bezsensownie przekładają to na sen.
Autorce się wydaje, że to wyznanie jest o spaniu, ale jest zdecydowanie o czym innym.
Mam wrażenie, że to nie spanie jest tu największym problemem.
Dlaczego w ogóle dyktujesz ludziom ile mają spać? Masz coś z głową czy coś?
Mała dygresja przy okazji :
Ludzie olewający gości (jeśli Ci przyszli na zaproszenie gospodarza oczywiście) to prostaki, więc nie wrzucaj ich do jednego wora ze "śpiochami".
Nie, nie można wytrzymać. Tez miałam problem ze spaniem, potrafiłam przespać 15-18h dziennie. Ale to problemy z anemia. A Tobie jeśli nie pasuje śpiący przyjaciel, spotykaj się wcześniej. Chrapiących współlokator? Są zatyczki do uszu. Narzekanie jak starej dewoty.
Trochę mi się przysnęło po tym wyznaniu🙈
ale co oczekujesz, z eprzyjaciel bedzie do switu z toba gadal?
Ja nie rozumiem dlaczego ona na coś czekała zamiast sama zasnąć.
O ile rozumiem, że małemu dziecku może brakować uwagi rodzica to reszta sytuacji to dla mnie jakiś absurd. Skoro dobrze znałaś zachowanie kumpla to po co do niego chodziłaś? A to ile śpi twój współlokator to też nie twoja sprawa. Kwestie chrapania można jakoś rozwiązać ale widać, że tobie najbardziej przeszkadzał sam fakt, że śpi.