#nvioZ

Zacznę od tego, że mam typowo ścisły umysł, a nigdy nie miałem pamięci do twarzy, szczególnie osób, które widziałem raz. Z tego dziwnego bądź co bądź upośledzenia wynikło wiele zabawnych sytuacji. Jedna z nich jest szczytem żenady.

Dostałem kiedyś królika w prezencie, mały, puszysty i niesamowicie słodki, dostał więc na imię Terminator. Byłem wtedy w liceum, więc mieszkałem jeszcze z rodzicami i o ile dla nich Terminator nie był problemem, o tyle dla mojego amstaffa i owszem. Maryja (imię stąd, że jak pierwszy raz wzięliśmy psa do babci, to jej reakcja była następująca: Boże, ale ma ryja!) wpatrywała się w królika cały czas tak, jakby chciała mu powiedzieć, że jego dni są policzone. Nie chciałem, żeby doszło do konfrontacji, więc stwierdziłem, że królika "wydam".

Daliśmy ogłoszenie, że oddamy za darmo z klatką, łóżeczkami, jedzeniem, no full wypas i wypisaliśmy wszystkie jego wady: gryzie kable, zostawia swoje czarne bobki wszędzie itd. [Do tych, co nie mieli królika: króliczy stolec jest o tyle nieszkodliwy, że wygląda jak większe ziarnko pieprzu i jest bardzo suchy, tak więc można zbierać go odkurzaczem, taka dygresja].

OK, tego samego dnia telefon, jakaś parka chce króla! Przyszli, wzięli, załatwione. Z kolesiem wywiązała mi się krótka gadka, po której stwierdziliśmy, że jesteśmy na tym samym poziomie tzw. debilizmu i że musimy kiedyś może wyskoczyć na jakieś bezalkoholowe. Odwiozłem ich do domu z tym całym siuwaksem i zapomniałem o sprawie.

Dwa dni później powiedziałem entropii dosyć - ogarniam nieład artystyczny w pokoju. Sprzątam i nagle zauważyłem pod biurkiem króliczy stolec. I w tym momencie wpadł mi pomysł do durnego łba, na coś w stylu prowokacja/prank, chu* wie co. Stwierdziłem, że podejdę do kolesia od królika i zaniosę mu znalezisko w (uwaga, debil) pudełku po zegarku, na poduszeczce jak diament.

Nie wiem, co jest ze mną nie tak, bardzo dużo się wtedy uczyłem, więc potrzebowałem ujścia dla pary z mózgu. W każdym razie podjechałem do gościa pod drzwi i pukam... Koleś otwiera, a ja wchodzę z pudełkiem i uśmiechem idioty.
- Siemanko, mam dla ciebie prezent.

Koleś stoi w drzwiach i patrzy się na mnie, a ja kontynuuję otwierając pudełko.
- Oto ostatnie g**** Terminatora.
Koleś przerażony, jakaś babka wygląda z pokoju, a ja zorientowałem się, że to nie on i pierwszy raz widzę typa na oczy. Nr na drzwiach 17, a miało być 15.

A ja stoję z kupą królika w pudełku, przed jakimś obcym typem.
Dragomir Odpowiedz

Nie chciałbym być obelżywy, ale czy ty jesteś normalny?

Vemonis

To już jest nas trzech.

AjHejdDisGejm Odpowiedz

Sam miałem nieraz żenujące pomysły, ale żeby zanosić gościowi bobka w pudełku? xD

Vemonis Odpowiedz

Ale jest kupa więc wyznanie zaliczone.

Eureenergie Odpowiedz

A co ma ścisły umysł do pamięci twarzy?

Waniliowabeza Odpowiedz

Bobek Terminatora... ;)

TylkoNaChwilke Odpowiedz

Łącze się w bólu z brakiem pamięci do twarzy... co chwile ktoś się ze mną wita, a ja uśmiecham się radośnie i zastanawiam skąd człowieka znam.

A wyznanie szczerze mnie rozbawiło.

Awruki Odpowiedz

To niezłe pomysły. Dobrze ze nie postanowiłeś mu przynieść swojego stolca złożonego w pudełku.

Dodaj anonimowe wyznanie