#o3BCV
Na przyklad:
- Pokroić na małe czy duże kawałki?
- Najpierw przekrój na pół, potem jeszcze raz...
Albo:
*jakaś gra mmorpg*
- Ty, gdzie te smoki były?
- Żeby zabić smoka musisz zabrać ze sobą...
Albo:
- Wystarczy ci na zakupy czy dołożyć?
- Wzięłam ogórki jeszcze, pomidory...
I nie mam na myśli osób starszych, tylko zdrowych, młodych ludzi. Nie wiem jak to wytłumaczyć ale jakakolwiek rozmowa jest z niektórymi ciężka.
Generalnie się zgadzam, ale np.:
"- Pokroić na małe czy duże kawałki?
- Najpierw przekrój na pół, potem jeszcze raz..." jak dla mnie jest OK. Łatwiej komuś powiedzieć "Przekrój pomidora na pół, a potem jeszcze raz.", bo wtedy to jest konkretna informacja. Gdybym powiedziała 3 różnym osobom "Pokrój pomidora na duże kawałki.", to jestem na 100% pewna, że każda z tych osób pokroiłaby go inaczej, a przy takim opisie jaki przytaczasz, sprawa jest jasna.
@gitarzystka twój opis ma sens, w momencie, w którym faktycznie mowa o pomidorze, ale dajmy na to taką pierś z kurczaka, czy jakiś kawał mięsa i teoria się sypie, bo mają one dość nieregularne rozmiary
Mnie to denerwuje w sklepach z elektroniką. Pytam jasno np. o laptop z konkretną kartą graficzną, procesorem, czy ma wolne gniazdo na dysk ssd, żeby się zorientować w cenach, a słyszę pytanie "a do czego pani będzie używała tego komputera..." nosz... xD pytam o konkrety proszę pana/pani, nie potrzebuję doradzania.
oooj wiesz oni tak muszą, chcą wybadać, jaki szajs Ci wcisnąć
Laptopa ani sprzętu komputerowego nie kupuje się z hipermarkecie.
Tam można tylko oglądać cenowo jak się prezentują konkretne modele a zakupy robić w sklepie lub salonie komputerowym.
No właśnie orientuję się cenowo, tak jak napisałam :) Różnie bywa, czasami można trafić coś taniej. Aktualnie już kupiłam, ale co się naszukałam ideału po sklepach...
Zresztą, miałam ograniczony budżet (a aspiracje wysokie) i ostateczny zakup to też była śmieszna akcja, bo się napaliłam już na jeden konkretny model po wielu godzinach sprawdzania cen i parametrów. Sprawdzam - mają ostatnią sztukę na wystawie w sklepie niedaleko. No pal licho, będzie zniżka z 4 stówki, zmieszczę się w finansach, a model wystarczający na moje potrzeby. Wchodzę do sklepu, chodzę między laptopami, patrzę - jest. Stoi taki piękny, majestatyczny, ideał. Gapię się, podbija facet z obsługi. Pyta, czego szukam, a ja że tego laptopa dokładnie, widziałam na stronie, że ostatni, biorę! Zapakować. Ile będzie zniżka?
A pan na to, że a tu mamy taki z ssd, będzie szybciej działał a parametry podobne i cena też (już ze zniżką). Ja na to, że ja z ssd nie chcę, bo te montowane fabrycznie są słabe i awaryjne. "No ale ssd to szybki jest, a ten będzie pani mulił". "Proszę pana, ten ma gniazdo m.2 jak ja tam wsadzę dysk ssd porządny to to będzie rakieta". No i się przymknął. Jeszcze się później pyta, czy mają mi zresetować system do fabrycznych, bo to potrwa ze 4 godziny, a widzi, że raczej sobie z tym poradzę. "Panie, ja tutaj formata strzelę na zero, a nie reset do fabrycznych, żeby mi jakieś programy niepotrzebne się walały" No i wręczył mi mojego lapka, zniżka za powystawowy prawie 5 stówek. :D Fajny pan z obsługi jednak był, jak ogarnął, że się znam. Pozdrawiam.
– Pańska główna wada?
– Prawidłowo interpretuję semantykę pytań, ale ignoruję ich istotę.
– Czy mógłby pan podać przykład?
– Mógłbym.
"
- to czy to?
- tak
"
Moja nauczycielka niemieckiego odpowiedziała nam(mi i koleżance) dokładnie w ten sam sposób, gdy zapytałyśmy: ,,Książka,czy ćwiczenie''. Miałyśmy wtedy takie: Aha i XD na raz,ale u tej nauczycielki to akurat częste zjawisko XD
Ja tak często robię, bo już tak mam, że zawsze myślę pięć kroków w przód, i jak ktoś o coś pyta, to w głowie układają mi się kolejne pytania i ewentualne rozwiązania i wybieram taką odpowiedź, która wydaje mi się logiczna i prosta, a zapominam, że nie wszyscy tak robią. Na przykład, chłopak pyta mnie, czy kupić na wieczór białe, czy czerwone wino, a mi w głowie od razu rodzą się pytania, typu "co będziemy jeść na kolację?", "do czego najbardziej pasuje czerwone wino?", "czego dawno nie jedliśmy?" i w końcu odpowiadam coś w rodzaju "kup makaron i mięso, zrobię spaghetti", bo dla mnie to logiczne, że do spaghetti ma kupić czerwone, a przy okazji informuję go, co jeszcze powinien kupić. Nie wiem dlaczego mój mózg tak działa, ale długo nie zdawałam sobie sprawy, że to jest nie jest dla wszystkich takie oczywiste.
Ja nienawidzę, kiedy ktoś mi wcale nie odpowiada, mimo że słyszy pytanie, a kiedy je powtórzę, to się drze, jakby nie wiadomo, co się stało. Np.:
-Wiesz może, gdzie jest najbliższy sklep XYZ?
...
...
...
-Ekhem, wiesz, gdzie jest najbliższy sklep XYZ?
-JEZU, NO NIE WIEM, SKĄD MAM WIEDZIEĆ, PO CO MNIE PYTASZ, JAK NIE WIEM?!
No WTF, jakby nie można było od razu i po ludzku powiedziec "nie wiem".
-Musztarda czy keczup?
-Poproszę
Mnie to najbardziej wkurza jak pytam o coś wykładowce, a odpowiada mi wymijająco.
Np. - Czy egzamin będzie w formie ustnej czy pisemnej?
- Egzamin odbędzie się X dnia z tematu Y
@Lancelota
Powiedz mu, że oblał pytanie odpowiedzią nie na temat, ma szansę poprawić na miejscu, bez latania na poprawki :D
- placi pan karta czy gotowka?
- tak
Jak ja nie znoszę takich sytuacji, jestem już na tyle niekulturalna, że wprost mówię, że chyba nie umieją słuchać ze zrozumieniem, bo moje pytanie dotyczyło czegoś innego...