#o9aE9
1. Pięć lat temu pracowałam za granicą. Akurat przyszedł czas powrotu do domu, więc zawiadomiłam rodziców. Zażartowałam jeszcze, że z facetem, z którym mam wracać, dziwnie się rozmawia i jakby coś było nie w porządku, to będą musieli po mnie gdzieś podjechać, choćby na drugi koniec Polski.
Na drugi dzień podczas jazdy okazało się, że gość jeździ tam i z powrotem ponad 800 km, żeby tylko kasy nazbierać, a samochód już ledwo zipie. W trasie na autostradzie zepsuła się chłodnica. Rodzice musieli po mnie podjechać 200 km.
2. Dwa lata temu zawoziłam mamę do lekarza. Jechałam samochodem rodziców, który wymagał ciągłych napraw, ale tata bardzo się upierał, że go nie chce sprzedać. Na bardzo niebezpiecznym skrzyżowaniu mama rzuciła: „Ostatnio w tym miejscu facet prawie we mnie wjechał z lewej strony”. Na co ja półżartem: „Wiesz, może gdyby ci tak lekko trzasnął, tata w końcu by się zdecydował na nowe auto...”. Mama stwierdziła, że wątpi i rozmowa się skończyła. Wysadziłam ją pod przychodnią i pojechałam załatwiać swoje sprawy. Nie dojechałam, po kilku kilometrach młody chłopak wjechał we mnie z lewej strony. Urwało pół maski, silnik w strzępach. Nie było czego zbierać. Mniej więcej pół metra zdecydowało o moim życiu. Tak, tata zdecydował się na nowy samochód.
3. W zeszłym tygodniu późnym wieczorem przeglądałam stare zdjęcia. Na jednym z nich zauważyłam toaletę wyrwaną ze ściany w akademiku, gdzie kiedyś mieszkałam. Przypomniała mi się historia, jak do tego doszło i zaczęłam się śmiać ze znajomymi z tej sytuacji. Na koniec stwierdziłam, że całe szczęście, że to w akademiku, bo był na miejscu pan, który raz-dwa wszystko wymienił i sama to nie wiedziałabym, co z tym wszystkim począć. Budzę się rano w swoim mieszkaniu, pęcherz naciska, ale chce mi się spać. Ustawiam drzemkę. „Jeszcze minutka”. Nagle HUK! Wyskakuję i biegnę zlokalizować hałas. Wchodzę do łazienki, a tam w miejscu gdzie przed chwilą stała toaleta, leży 50-litrowy bojler, a milion kawałków porcelany, które kiedyś (zanim stały się puzzlami dla zaawansowanych) były muszlą, rozsypane po całej łazience.
Ja się pytam, co jest grane?
Też się dziwię. Urwało tylko przód samochodu a ojciec naprawiać nie chciał.
Bywa i tak, że ten żarcik wcale nie musi żartem być ✨
Raz w życiu, dawno temu, zdarzyło mi się wjechać komuś w kufer. Bus, więc jemu ledwie rejestrację wygięło, natomiast moja ukochana Micra Nissan, niezastąpiona w mieście, spłakała się płynami, przód obraz nędzy i rozpaczy. Policja, laweta itd.
Rodzinnie uzgodniliśmy, że remont będzie droższy od wartości rzeczywistej - sprzedajemy na części.
A gościu przyszedł, popatrzył i mówi "Po mieście dla żony ideales. Biorę."
Tyle że miał własny warsztat, więc nieco inne rozliczenie. A że Polak potrafi... 🤗
Niby tak ale jeśli żona mechanika powtórzy Twój błąd, to do płynów mineralno syntetycznych mogą dojść również fizjologiczne. Przód będzie miał wyraźnie mniejszą wytrzymałość i konsekwencji można mieć silnik na padołku.
Wprawdzie mikry ale zawsze.
@upadlygzyms
Mam nadzieję, że nowy właściciel zadbał o prawidłowy remont auta (a tym samym, o życie swojej żony).
@Frog: Wersja alternatywna przemyśleń mechanika na temat życia jego żony.
Poznał inną kobietę z którą chętniej wolałby żyć niż z obecną. Dla prawdziwie wierzącego katolika afera na boku ani rozwód nie są naturalnie opcjami. Wszystko tylko po ślubie. A tu nagle trafia mu się autko z powyginanymi podłużnicami, które można wyklepać / pospawać dokładnie tak, jak zwykle robi ulepy dla obcych klientów. Teraz wystarczy tylko nie zmieniać z własnej inicjatywy opon przed zimą. Dla uspokojenia sumienia przypominać jednak żonie aby przyjechała po to do warsztatu, co ona oczywiście ignorować będzie. Gdy zima znowu zaskoczy drogowców, problem rozwiąże się sam i za rok będzie miał w łóżku nową wybrankę swego serca.
@upadlygzyms
Dobrze, że (z różnych powodów) już nie prowadzę samochodu - Twoja opowieść zasiała we mnie swoiste ziarno zwątpienia 🤔
Przeczytaj jeszcze raz punkt 2, no może jeszcze z dwa razy
Uważaj o czym marzysz :)
Szczęście w nieszczęściu.