#osqGp
Miałam akurat wyjść z pracy i oto jest królewna z jakąś sprawa najwyżej wagi czyli widoczna już lwią zmarszczką. Byłam głodna i zmeczona, a jej nie dało się grzecznie spławić więc posunęłam się do zrobienia jej lasera ablacyjnego. Nie było żadnych przeciwwskazań oprócz jednego: sesji fotograficznej na drugi dzień. Zapewniłam ja że wyjdzie tylko delikatny rumien i zrobiłam jej zabieg na wysokich parametrach (ale nie na tyle by zrobić jej krzywde). Bardzo mocno uszkodziłam jej naskórek, a zabieg robiłam bez znieczulenia bo "będą lepsze efekty". Krzywiła się z bolu, a jej skóra kolorem przypominała dorodnego buraczka. Kratka na skórze wyglądała też bajecznie. Całą była usłana brązowymi kropeczkami. Oczywiście, wszystko zeszło w ciągu tygodnia ale jej miny po zabiegu nigdy nie zapomnę.
Już nigdy więcej do mnie nie przyszła.
A wystarczyło po prostu być asertywną i konsekwentnie odmówić zabiegu poza godzinami pracy. Wyszłabyś wcześniej tak jak sobie planowałaś i siostra partnera otrzymałaby komunikat, że kończysz z ulgami wobec niej.
Fajnie masz, zniszczyć komuś wygląd choćby i tylko na tydzień, bo nie umiesz odmówić jak dojrzały, asertywny człowiek.
Chciałam napisać, że nie jesteś złym człowiekiem tylko żałosnym i bez charakteru, ale wszyscy już to zrobili za mnie.
Co się dziewczyny czepiacie? Przecież krzywdy jej nie zrobiła, a odmowa wykonania zabiegu (bo po godzinach i zmęczona) mogłaby mieć skutek w postaci obrażenia się całej rodziny a może nawet i partnera. Ja tam uważam, że dobrze zrobiła.
Mówisz tak, bo nie masz pojęcia o zabiegach laserem i nie masz kręgosłupa moralnego. Ja po laserze dochodziłam do siebie przez miesiąc (a i to nie był koniec, po prostu zaczęłam zupełnie normalnie wyglądać), więc nie chrzań, że nie zrobiła jej krzywdy.