#qM1jI
Pracuję w gastronomii, muszę, bo to jedyna praca, dzięki której mogę sobie pozwolić na ciężkie studia, które wymagają masy czasu, bo oprócz godzinówki mam napiwki. Nie mam szans na inną branżę, bo mam czas w niestandardowych godzinach i nieregularnie, a potrzebuję więcej niż wynagrodzenie minimalne, żeby się utrzymać. Jednak na nic innego nie mogę liczyć, bo nie mam wykształcenia ani umiejętności, które dopiero zdobywam.
Mam długi po covidzie, nie mogę sobie pozwolić na stratę pracy. A gastro, to gastro. Muszę znosić pijanych nachalnych typów, ostro za***dalać non stop. To robota w której nie wolno Ci ani na chwilę odpocząć, nawet jedząc w biegu na stojąco człowiek się naraża na komentarze i nagany. Nie raz nie mam kiedy przez 12 godzin iść do toalety. Taszczę żarcie i napoje, po schodach, w jedną w drugą stronę, taszczę szkło, śmieci, stoły, sprzęt. To jest potwornie ciężka robota, fizycznie i psychicznie.
Nikt nie szanuje praw pracownika. Jeżeli szef ma takie widzimisię, będę robić z rzędu 18 godzin jak dziś. Nie obchodzi nikogo, o której muszę wstać, czy jestem chora, czy mam plany lub obowiązki. Zawsze znajdzie się ktoś kto ma gorzej, a bo ta ma dzieciaka, ten chorą matkę, tamten robi już tak 3 dni. Bo są ludzie którzy to lubią, wyciskają 300 godzin w miesiącu, pracują codziennie i uważają za lenia i śmiecia każdego, kto chciałby pracować swoje 8 godzin, mieć wolne święto, wyjść normalnie bo cokolwiek.
I dlatego, przyznaje szczerze, nie dziwię się wszystkim kobietom, które mają sponsorów, prostytuują się. Ja też myślałam, że się nie szanują. Ale czy ja się szanuję, robiąc to co robię? Nie mając praw, znosząc podrywy i obelgi, ciężko pracując kiedy mój pracodawca ma mnie za śmiecia? Nie mając wyboru, kiedy mogę wyjść, nie mogąc się wysikać, zjeść? Napiwki napiwkami, ale mój szef płaci mi wynagrodzenie minimalne za pracę, która jest maksymalna, nie minimalna. I tak, szukałam alternatyw, różnych miejsc. Warunki podobne, tutaj mam chociaż minialną i umowę o pracę, nie raz dostawałam oferty 8 pln/h. Czuję, że sprzedaję się robiąc właśnie to. Mogłabym mieć sponsora, spotykać się z nim raz, dwa w tygodniu i wyszłoby na dokładnie to samo.
18 godzin to za dużo, nawet kodeks pracy/cywilny na to nie zezwala, więc jeśli szef każe ci tyle pracować to znaczy że łamie prawo. 8 zł/h to też poniżej minimalnej krajowej. Powinnaś to zgłosić do inspekcji pracy i szukać sobie lepszej pracy. A w ogóle zastanowić się czy to wszystko jest tego warte? Czy nie ma innej możliwości kontynuowania studiów, ew. zdobycia środków na nie. Czy musisz koniecznie studiować? Czy nie lepiej przerwać studia, zarobić na nie w normalnej pracy i później wrócić, czy studia są ci aż tak potrzebne? W tym kraju żadne studia nie gwarantują dobrej i wysokopłatnej pracy.
Tacy "Janusze biznesu" ciągną właśnie dzięki takim jak ty - ludziom, którzy dali sobie odebrać resztki godności godząc się na warunki pracy niewiele lepsze od niewolnictwa, bo "lepsza ch....a praca niż żadna", którzy boją się walczyć o swoje prawa, albo chociaż odejść. Znam parę takich osób, które pracują w jednej firmie od lat, zarabiają słabo, narzekają jak mają ciężko, jakim szef jest ch.... i nie robią z tym nic.
Elastyczne godziny pracy? Umowa o pracę? - nawet w marketach można znaleźć pracę na elastycznych zasadach, w pełni legalną i płacą więcej niż minimalna krajowa. Pomimo że mamy teraz koronakryzys, to nadal można znaleźć fajną pracę za niezłą kasę i wcale nie trzeba do tego wyższego wykształcenia. Jeżeli studiujesz to znaczy, że mieszkasz w większym mieście, gdzie perspektywy znalezienia pracy są spore, wystarczy tylko poszukać.
Tu autorka - wybaczcie, byłam tego dnia naprawdę rozżalona.
Godziny zwykle wahają się między 11-13, ale czasem zdarza się tak jak tego dnia. Szef płaci mi legalną stawkę, mówię tylko, jak bywa w branży i dlatego nie mam lepszej alternatywy.Dostaję też premię. To po prostu harówa którą muszę znosić i te godziny muszę robić, żeby utrzymać tę pracę. Został mi rok do końca inżynierki i wtedy będą już inne perspektywy.
Btw, markety na moje CV nawet nie odpowiedziały :) Niestety mamy pandemię.
To sobie znajdź sponsora i nie narzekaj, skoro wyszłoby na dokładnie to samo
Ale mnie się coś nie zgadza, to "masz ten czas w niestandardowych godzinach i nieregularnie" czy jednak "jeżeli szef ma takie widzimisię, będziesz robić z rzędu 18 godzin"? Jak masz wehikuł czasu to podziel się tym z ludzkością 🙃
Słuchaj, mówisz, że jesteś na studiach, mogę w miarę założyć Twój wiek, więc powiem Ci krótko i może przykro, ale szczerze: w życiu jest taka pewna uniwersalna zasada, którą odkrywa się wraz z wiekiem i wydarzeniami. Ba! Sama o niej napisałaś, ale chyba nie zdajesz sobie sprawy z jej prawdziwości. W życiu nie obchodzi nikogo, o której musisz wstać, czy jesteś chora, czy masz plany lub obowiązki. Może poza garstką bliskich Ci osób. I im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie.
Jasne, możesz iść się puszczać, każdy ma prawo pójść w życiu łatwą i mało ambitną ścieżką i nikt Ci nie zabroni, tylko musisz się liczyć z konsekwencjami. A tych może być sporo, od zdrowotnych, przez jakieś niebezpieczne sytuacje, do społecznego ostracyzmu, bo tego nie unikniesz, nawet Ci, którzy będą akceptować źródło zarobku, mimo wszystko mogą patrzeć na Ciebie przez ten pryzmat. Fakt, jeśli będziesz coś sobą "reprezentować" w tej branży, to kasę lepszą będziesz mieć. Czy wystarczająco, żeby przekupić i uciszyć swoje sumienie?
Pomiędzy wyzyskiem pracownika a sprzedawaniem się jest jeszcze mnóstwo alternatyw. Wiem, że szukałaś, ale świat się nie skończył, nie stanął w miejscu, możesz dalej szukać, wiesz?
Zamiast siedzieć i narzekać, rusz łepetyną. Jest tyle możliwości, tak z głowy chociażby, znajdź normalną pracę i ekstra wyprowadzaj ludziom psy zamiast lecieć na napiwkach, w trakcie spacerów nawet jak pomyślisz dobrze to można się uczyć, np. słuchając podręczników. Rękodzieło. Tłumaczenia, pisanie tekstów, korepetycje, dorabianie na sprzątaniu, no bez końca mogę wymieniać. I nie zejdzie Ci 18 godzin pod rząd. Albo nawet cholera, załóż sobie zrzutkę jak chcesz leniwie i po kosztach. Imo i tak to lepsze niż handlowanie dupą.
Wspaniały ten komentarz. ❤️
I tak dalej dajcie się wykorzystywać Januszom z gastro biznesu. Straszne to jest, bo nic nigdy nie zmieni się na lepsze.
Kurina w biznesie jest zasada " Nie ty to ktos inny, wielu ludzi szuka roboty, na twoje miejsce mam 10 takich" I jesli tych 10 kolejnych, pierolnie ta prace, zawsze trafi sie ktos taki jak autorka.
I nie zmieni sie na lepsze, wlasnie dlatego ze zawsze znajdzie sie ten 11 co "nie ma wyjścia i wyboru' :/
Okrutne ale prawdziwe
Nigdy nie zrozumiem dlaczego studia są tak ważne dla ludzi, że potrafią przez kilka lat zajeżdżać swój organizm do granic możliwości i tracic wszelką godność. Ja pracuje w gastro w Niemczech i jestem normalnie traktowana, wypłata zapewnia mi spokojne, dostatnie życie i nie żałuję, że nie poszłam na studia. Tutaj nie ma nawet obowiązku szkolnego do lat 18-stu, więc znam wielu ludzi, którzy pracują od 15-stego roku życia. I nikt nie patrzy na nich gorzej. Dziwne, że w Polsce jest taka pogoń za wykształceniem, które nawet nie jest pewnikiem dla dobrze płatnej pracy. Życie jest krótkie, czy naprawdę warto się tak poświęcać?
dzisiejsze niewolnictwo...
przytulam, wiem, jaki to zapiertol, z czasow, gdy nie bylo minimalnej godzinowki, a napiwki rzedu 15 zl/dzien
A ja nie rozumiem jednego - podejścia ludzi do prostytucji. Chyba zdajecie sobie sprawe, że dużo się w tej branży zmieniło? To już nie jest stanie przy autostradzie tylko np. kamerki.
I mogłoby być jeszcze lepiej (dla OBU stron), gdyby prostytucja była legalna. W tym momencie takie osoby nie mają żadnych praw, więc w przypadku pobić czy gwałtów nie mogą zrobić nic. Nie mogą też zbierać na emeryturę. A za takimi zmianami idzie też jakość.
uwierz, praca nie hańbi:) będziesz potem dumna jak do czegoś dojdziesz wiedząc, ile wysiłku wlozylas w to:)
wiele bym dal aby mieć niewiastę, które jest tak pracowita jak Ty:) mało takich.
prostytucja to 'łatwe' i 'przyjemne' zajęcie, po którym zostana na zawsze choroby, problemy i raczej żaden facet nie będzie chciał mieć takiej. Gdybys byle utrzymanka pewnie nie mogłabyś spojrzeć Sobie w oczy przed lustrem:)
Bardzo dobrze Cię rozumiem. Będąc na studiach też za****dalało się po 300 godzin. Łatwo jest powiedzieć, że można zgłosić nadużycia pracodawcy, że można nie studiować i poszukać czegoś prostszego, ale kiedy pracuje się tyle, że nie ma w co ręce włożyć, nie ma się również czasu na myślenie o tym i załatwianie takich spraw.
Wiele razy myślałam o prostytucji, ale finalnie nie mogłam się na to odważyć. Nie miałam życia prywatnego.
Skończyłam studia. Wszystko się unormowało. Chciałabym kiedyś stworzyć startup dla studentów, gdzie mogliby pracować ucząc się jednocześnie przydatnych umiejętności, niezbędnych na rynku pracy. Mam nadzieję, że mi się to uda.
A tak swoją drogą, jest gdzieś w internecie jakieś miejsce, żeby się wyżalić i poradzić w różnych sprawach? Bo takie ciągłe narzekania i opowiadanie o problemach na anonimowych nie są raczej mile widziane i wcale się nie dziwię. A czasami naprawdę ludzie nie mają gdzie tego z siebie wyrzucić.
to znajdz sponsora