#qMQpA

Jestem nauczycielem i wkurza mnie, a nawet bardziej, WKURWIA mnie już to. A o czym mówię? O dysleksji. Potrafi ją mieć aż 1/3 klasy, przez co zawsze robiąc testy lub inne rzeczy muszę pamiętać o tych osobach. Według mnie dysleksja to w wielkiej mierze lenistwo i brak samozaparcia.

Otóż ja w młodym wieku też miałem problemy z gramatyką i nawet byliśmy u specjalisty, aby się dowiedzieć, jednak on powiedział, że trzeba się uczyć i nie próbować wynajdywać u dziecka nowej choroby. I miał rację, nauczyłem się tego z trudem, ale teraz nie muszę się wstydzić za np. posty na Facebooku.

Nie mówię, że dysleksja nie istnieje, mam w klasie dwie osoby, które nawet literki przekręcają, a zajęcia dodatkowe prowadzone od roku nie przynoszą efektów. Ale nie róbcie ze swoich dzieci ludzi ubogich w myślenie, a każcie się uczyć. Jeśli nie wchodzi za 1, 2 lub 5 razem, to trzeba próbować więcej razy. Na pewno nauczyciele będą wam wdzięczni.
Appelacja Odpowiedz

Masz dużo racji autorze. Mojej kuzynce też wmawiano dysleksję, chciano już "załatwiać papiery", ale babcia się uparła, że będzie z nią dużo ćwiczyć - robiły regularne dyktanda, ćwiczenia i dziś po problemach nie ma ani śladu...

obrazonaoptymistka Odpowiedz

Znam jedną osobę, która naprawdę ma dysleksję. Jest to koleżanka z pracy. Wyjaśniła mi, że ona choćby nie wiadomo ile czytała czy pisała, "nie czuje" błędów. Babeczka jest inteligentna, wykształcona, bystra. A to, że robi błędy ortograficzne to pikuś, bo jest świetna w czymś innym. Za to w szkole podstawowej/gimnajzum/liceum było mnóstwo leni, którzy - jak musieli - jakoś nauczyli się pisać bezbłędnie pomimo orzeczeń. Jak to się wtedy mówiło: dysmózgia, a nie dysleksja.

Ankaaa

Ja kiedyś miałam stwierdzone jakieś dys i określenie "nie czuje błędów" jest po prostu idealne! :) Zawsze byłam dobra z gramatyki i ortografii pod takim względem teoretycznym. Czyli jak była jakaś kartkówka z różnych zasad itp., to szło mi świetnie. Jednak nie byłam w stanie wyłapać błędów w tekście. Często po prostu tego nie widzę. Błędów ortograficznych raczej nie robiłam, ale zmieniałam albo w ogóle pomijałam niektóre literki. I potem mogłam ten tekst czytać i czytać, a i tak nie zauważyłam, że gdzieś jest na przykład "botem" zamiast "potem" :D

No i poza mną to tylko w gimnazjum jedna osoba miała jakiekolwiek orzeczenie, więc dziwi mnie, że u ciebie tych osób było dużo. Bo zakładam, że jeśli pracujesz, to nie możesz być dużo młodsza ode mnie :D

niebieskieokulary

Nie mam nic stwierdzonego ale mam podobnie do Twojej koleżanki. Dodatkowo mylę słowa i tego też potrafię nie zauważyć (np kiedys napisałam spać zamiast świat w wypracowaniu, zauważyłam to dopiero jak nauczycielka je oddawała i podkreśliła to wężykiem). Dodatkowo zapominam prostych słów jak np telefon, deskorolka. Mi pomaga zapamiętywanie słów z jakimiś śmiesznymi sytuacjami lub np że jedno słowo na tyle samo liter co inne więc nie może być CH i rz

hokku

@Ankaaa
"botem" i "potem" to pikuś. Ja potrafiłem niektóre wyrazy pisać w lustrzanym odbiciu inne od prawej do lewej, do góry nogami itd. Najdziwniejsze że czytałem to bez problemu O.o

Ankaaa

Ja często ucinałam wyraz w połowie i dopóki ktoś mi nie przeczytał tego na głos, to nie widziałam, że coś jest nie tak :D Ale u mnie generalnie tragedii nigdy nie było. W tej chwili zostało mi tylko to zamienianie literek, ale zdarza się to dość rzadko. I to zazwyczaj takich, które są podobne, ale mają kreskę gdzie indziej, czyli głównie p, b, d, g i zamiast 7 czesto pisze Ż :D

greenpurple

Ciekawa jestem jak takie osoby jak Wy mają w przypadku np. chińskich znaków? Czy ktoś z Was miał z tym do czynienia?

CebulowyRycerz

Ja niestety jak się stresuje zamieniamy literki w wężyk który symbolizuje słowo. A w kwestii ortografii to zwyczajnie zapamiętuje całe słowa.

takiusernieistnieje

Mam to samo, nie widzę błędów i dlatego zawsze wszędzie instaluję słowniki lub mam słownik pod ręką. Żaden błąd pisany, zamienione litery, zaczynanie słowa od środka, nic nie wzbudza moich wątpliwości. Popularnych słów nauczyłam się na pamięć, papierka nie chciałam (mama z wykształcenia pedagog, znała zasady posiadania orzeczenia i mi je wytłumaczyła na podstawówkowe dziecięce i dała wybór), jako ćwiczenia pisałam opowiadania, żeby ktoś mógł przeczytać, więc starałam się z pisownią. Wszystko idzie wypracować.
@greenpurple uczyłam się rosyjskiego, też był problem z zapisem, chociaż mniejszy. Zazwyczaj zjadałam literki albo w ogóle miałam problem z napisaniem, np. Ju.

Cero

Też mam dysleksję. Nie powtarzając tego co inni dodam tylko to, co inni nie powiedzieli. Mnie się zdarza łączyć słowa w jedno na różne sposoby i nie ogarniam, że coś jest nie tak. Czasami mimo, że wiem jak coś się pisze to wychodzi mi to inaczej. Nie szukając daleko miałam problem z napisaniem odręcznie słowa "zatrute". Mimo, że wiedziałam jak to się pisze moja ręka pisała "zatryte". Dopiero za trzecim razem mi się udało. Też mam problem z liczbami, zdarza się, że nie widzę różnicy między 3 a 8. Oczami widzę, ale mózg nie ogarnia. Czy też przekręcam cyfry, np. zamiast 24 przeczytam albo przepiszę 42, innym razem zamiast 17 wyszlo mi 11, albo dłuższy numer - 786371 robi się 736817. Tak samo z symbolami działań - widzę że ma być plus, w końcu przypisuje tylko to, co mam linijkę wyżej, a wychodzi mi minus, mimo że myślę o plusie. Co do liczb to ostatnio wysłałam komuś w smsie daty i zamiast 03 pisałam wszędzie 08, mimo że myślałam o liczbie 3. Dopiero odbiorca mnie uświadomił, że czemu ja mu piszę daty na sierpień jak rozmawiamy o marcu.

Cero

Nie da się edytować, więc dopiszę - największy problem mam z nowymi słowami i nazwami własnymi np. zamiast "Lorlathil" długo czytałam "Lotharhill" albo zamiast "farondis" to "fardonis"

daveeast Odpowiedz

moje starsze siostry też mają zarówno dysleksję jak i dysortografię. Jestem najmłodsza, przed wizytą w poradni mama dała mi książkę do gramatyki i kazała ją całą wykuć. Podziałało, jestem "zdrowa". Szkoda, że nigdy nie wypróbowała tego na siostrach, wielokrotnie wykorzystywały mnie później do odrabiania lekcji z polskiego.

efektmotyla

Trzeba było je za to wykorzystać do zdobywania słodyczy ;D

lessthan3 Odpowiedz

Znam kilka osób z taką "dysleksją", zwykłe cwaniaki, którym nie chciało się uczyć, nawet jednej książki nie przeczytali. Ale znam też osoby, które w podstawówce mieli zdiagnozowaną dysleksję, a potem jak zaczęli czytać książki to wyzdrowieli. Z prawdziwą dysleksją znam chyba tylko jedną osobę, ale ona nie robi idiotycznych błędów typu "muj", bo sporo czyta, zna zasady kiedy pisze się "rz", kiedy "ż" itd, tylko czasem literki przestawia, czasem jakiś błąd zrobi, ale to w trudniejszych słowach niż te codziennie używane.

NocnaZmora Odpowiedz

Nie tylko nauczyciele będą wdzięczni. Dzieci również, gdy dorosną.

CynicznyRomantyzm Odpowiedz

jak byłam mała, stwierdzono mi dysortografię i dysleksję, ale lubiłam pisać, więc mama robiła mi różne dyktanda. Pisałam lustrzane odbicia niektórych liter, gubiłam literkil, niektóre wstawiłam w jakieś dziwne miejsca (np. pysy jedzą mienyso), ale wszystko się zmieniło wraz z pójściem do szkoły, a w ostatni wtorek wygrałam kuratoryjny konkurs ortograficzny, więc uważam, że większość osób ma zbyt wcześnie postawioną diagnozę.

RudyGrzybek Odpowiedz

W mojej klasie osoby z dysleksją miały wylane na ich "przypadłość". Ileż to razy pani kazała im robić zadania ze słownikiem, a oni odpowiadali "po co mi to".

Whiteknight Odpowiedz

Nie do końca wiem, jak to jest u mnie, ale kiedyś stwierdzono u mnie "skłonności do dysgrafii" czy coś z tym rodzaju. Miało to wynikać z lateralizacji skrzyżowanej. Do szkoły nikt mi papierka nie dał, udało mi się ją ukończyć nawet kosztemnie obcinania punktów za nieczytelność.
Ale pal sześć pismo, największy problem mam z koordynacją wzrokowo-ruchową. Dwutakt to dla mnie zadanie niewykonalne, nawet nordic walking sprawia mi trudność. Od lat z tym walczę.
Najgorsze jest chyba to, że nie odróżniam prawej od lewej. Pamiętam, że w Polsce obowiązuje ruch prawostronny, kierownica znajduje się po lewej, a litery należy stawiać od lewej do prawej.
Próby oznaczania rąk literkami skończyły się opisaniem ich na opak.
Doradzano mi układanie palców w "L", ale rozpoznawanie prawidłowej litery zajmowało mi sporo czasu, podobnie jak rozróżnianie cyfry "trzy" od greckiej litery "epsilon". W dodatku litera "L" kojarzy mi się głównie z ruchem skoczka po szachownicy, a jak wiadomo, może się on odbywać w różnych kierunkach.
Mimo to udało mi się w końcu znaleźć sposób na kłopotliwe kierunki. Najbliżsi już się przyzwyczaili, że skręcam "na trzecią" lub "na dziewiątą", a może i ja w końcu zapamiętam, że dziewiątka jest po lewej.

Sameoldwar Odpowiedz

Mój chłopak ma dysleksje. Z tym ze on o tym nie wiedział przez cała naukę szkolną, to znaczy było mu ciężej z ortografią i generalnie to myli mu się r i z uzywa ich zamiennie, nie widząc problemu, ale wszystkie testy i egzaminy pisał normalnie i zdawał z dobrymi wynikami. Matury napisał podobnie do mnie - nie mam żadnych „dysów”. Więc da się

BlachazRdza Odpowiedz

Znam parę osób z dysleksją, jednak szkoła po przyjęciu papierów potwierdzających, organizuje dla nich dodatkowe zajęcia, gdzie piszą, czytają, prowadzą swoje zeszyty i muszą je okazywać. Dostają zadania, wyzwania, które są regularnie sprawdzane. Tak samo dysgrafowie oraz inni "dys". Niedawno młodsza koleżanka opowiadała, że musi przeczytać dwa rozdziały Ani z Zielonego Wzgórza, z którego za miesiąc (termin zawsze odległy, bo też liczą ile jest nauki codziennej i zadań) ma "sprawdzian z czytania ze zrozumieniem". W mojej szkole uczniowie "dys" nie mają specjalnych ulg, a jedynie dwie: nie muszą czytać na głos, jednak obejmuje to tylko język polski, w innych językach czy przedmiotach nauczyciele po prostu są wyrozumiali i pomagają przeczytać jakiś skomplikowany wyraz; mają wydłużony czas, czy to na sprawdzianach, egzaminach, czy to na zapoznanie się z czymś (treścią, testem, zadaniem).
Osoby "dys" muszą ćwiczyć! Muszą się nauczyć i starać. Bez działań będzie wielki problem, a w pracy będą mieli gdzieś, czy ktoś ma dysleksję czy jest leniwym dysmózgiem.

Zobacz więcej komentarzy (28)
Dodaj anonimowe wyznanie