#r1Imf

Dzisiejszy marcowy atak zimy przypomniał mi historię sprzed ok. 20 lat. Ile lat dokładnie wtedy miałam nie pamiętam, ale chodziłam chyba do 6 klasy podstawówki.

Też był wtedy marzec i przez jakiś czas panowała iście wiosenna aura. Mama zawsze spieszyła się rano do pracy, bo ona wychodziła na 7:30 (tata na 7:00), a ja lekcje miałam najwcześniej na ósmą. Zostawiała mi śniadanie, drugie śniadanie, całowała, przytulała i wybiegała z domu, dając kilka dobrych rad. Akurat tamtego dnia jedną z nich puściłam mimo uszu i poszłam do szkoły w samej bluzie, bez nawet tej głupiej parasolki, którą zawsze miałam przypiętą do plecaka.

Koniec lekcji, a tu nagle rozszalał się mały armageddon na dworze. Wiatrzysko, śnieg, mokro, zimno... głupia byłam, musiałam zapłacić i w tej cienkiej bluzie, adidaskach i z ciężkim plecakiem musiałam maszerować do domu. Powiedziało się A, trzeba powiedzieć i B. W szkole dłużej zostać nie mogłam.

Najgorszy był ten obrzydliwie mokry, zimny, walący mi w twarz śnieg. Minęło mnie kilka osób z parasolami, pędzących czym prędzej do domów. Z domu do szkoły miałam ok. 20 minut drogi. Byłam już sina z zimna po tych kilku krokach, gdy w 1/4 drogi podeszła do mnie jakaś śliczna (jej uroda bardzo utknęła mi w pamięci) młoda kobieta i zapytała, czy mam daleko do domu. Gdy jej odpowiedziałam, że w sumie tak, po prostu narzuciła na mnie swój płaszcz, który mnie sięgał do kolan, założyła mi kaptur na otrzepaną ze śniegu łepetynę, złapała za rękę i powiedziała, że mam patrzeć pod nogi i iść za nią, ona mnie odprowadzi do domu. Wzięła też na ramię mój plecak.

Próbowałam protestować, było mi strasznie głupio, ale powiedziała tylko, że gdyby mnie moja mama tak zobaczyła, to by się chyba zapłakała ze zmartwienia, a ona sama jest dorosła i sobie poradzi, poza tym mieszka tu i tu, szybko wróci do domu się ogarnie. To było blisko mnie.

W pewnym momencie podniosła mnie i przeniosła kawałek, bo moje buty po prostu pływały. Odstawiła pod drzwi, kazała na siebie uważać i poszła sobie. Jej bezinteresownej dobroci nigdy nie zapomnę. Sama przemokła do suchej nitki, musiała potwornie zmarznąć, a mimo to bardziej obchodził ją obcy, mały człowiek, cierpiący z własnej głupoty, niż jej własny, zabezpieczony tyłek. Bezinteresowności tej dziewczyny nigdy nie zapomnę.

Dlatego ile razy widzę człowieka złapanego przez pogodową apokalipsę, zawsze proponuję schowanie się pod parasol i odprowadzenie do domu, zwłaszcza gdy jest to dziecko albo starsza osoba. Zawsze też staram się mieć przy sobie płaszcz przeciwdeszczowy za 2 zł i jeśli kogoś odprowadzić nie mogę, to go daję. Jeśli ktoś się broni, to proszę, by po prostu wziął i kiedyś zrobił to samo co ja.

Jeśli tamta kobieta czuła to samo ciepło w środku, które w takich sytuacjach czuję ja, to w pełni rozumiem, czego tak wtedy postąpiła..
Lavandavanda Odpowiedz

Ładne wyznanie.
Otrzymałaś pomoc, przyjęłaś dobro. A teraz je pomnażasz, tyle lat już.
Aż mi się cieplej na sercu zrobiło w ten mroźny wiosenny wieczór :-)

Knightmore

Czad. Mam tak samo. Karma wraca.

pustymonitor Odpowiedz

Za dużo Anonimowych, myślałam że pedofil.

PannaM Odpowiedz

Ciepło mi się na serduszko zrobiło to czytając :`)

ChocolateLover Odpowiedz

Aż się człowiekowi jakoś radośniej robi po takim wyznaniu :)

bazienka Odpowiedz

super brawo tyi brawo ona :)
ja jak kiedys szlam z plecakiem 70 litrow plus torba ledwo dyszac otrzymalam od obcej pani propozycje podwiezienia na dworzec
ogolnie wykazuje dobroc ogolnoludzka, np. wciskam guziczek otwierania drzwi lub staje w drzwiach gdy widze, ze ktos biegnie na tramwaj czy autobus itp.

Willa555

Aż przypomniało mi się wyznanie od babki, która w takiej sytuacji gwałciła przycisk zamykania drzwi zamiast ich otwierania w windzie pełnej ludzi 😂

PlastelinowyKubeczek Odpowiedz

To wyznanie poprawiło mi nastrój, dziękuję :>

majer Odpowiedz

Jak czytałem to wyznanie, to też mi się zrobiło ciepło na sercu. Dopiero po chwili zorientowałem się że źle dokręciłem piersiówkę :(

Misiaaaa Odpowiedz

Kobieta tak po prostu przeniosła 12-letnią dzoewczynkę? Jakoś nie chce mi się wierzyć.

siegamDNA Odpowiedz

ŚŚwietne wyznanie c:

SzaraZmora Odpowiedz

To byl Aniol!!! Sama jednrego spotkalam zaledwie kilka dni temu! Mieszkam zagranica (juz dlugo i dosyc dobrze znam te czesc kraju). Jestem tez outdoorowym nalogowcem. Ostatnio wybralam sie na dluga wedrowke, liczylam sie z tym, ze moze mnie zlapac noc. Mialam co potrzeba. Noc nadeszla, do tego ulewny deszcz a ja utknelam w srodky lasu na stromej gorze. Ogolnie wiedzialam gdzie jestem ale kluczac po licznych sciezynkach w ciemnosci (z czolowka, ale to i tak daje slabe rozeznanie) musiqalam posilkowac sie mapka w telefonie a bateria wieczna nie jest. Wedlug mapy, mialam jeszcze spory kawal do wyjscia z lasu w porzadanym miejscu. Godzina ok 1 w nocy, las pelen rozwidlen drog. Na jednym z nich zobaczylam calkiem blisko inna latarke. Mezczyzna zapytal czy wszystko w porzadku i czy sie zgubilam. Powiedzialam, ze kieruje sie tu i tu i chyba wiem jak isc, na to on poradzil inna sciezke, ktora szybko wyprowadzi mnie na szose. Droga pojdzie mi duzo szybciej niz na sciezkach, ktore zmienialy sie w rwace potoki. Zyczyl mi powodzenia i odszedl w glab lasu.... Skorzystalam z jego rady i juz po ok godzinie bylam przy samochodzie (sciezki nie bylo na mapie).

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie