#r6kaW

Byłem okropnym bachorem. Dopiero w wieku osiemnastu lat to zrozumiałem.

Kiedy miałem cztery lata, moi rodzice rozwiedli się, ja zostałem z matką. Ojca początkowo widywałem co weekend.
Wiem teraz, że matka robiła co mogła, żeby obrzydzić mi spotkania z ojcem - krytykowała przy mnie jego pracę (kierowca dostawczaka), fakt, że nie jest mistrzem gotowania, że nie skończył studiów itp., no a przede wszystkim pozwalała mi na wszystko. Razem z babcią tłumaczyły mi też, że jeśli ojciec zrobi coś nie po mojej myśli, mam protestować i głośno wołać.
Teraz mi wstyd, że to robiłem, bo ojciec po prostu chciał mnie wychować na ludzi.

Urządzałem dzikie sceny w sklepie, w kinie, restauracji albo na placu zabaw. Wrzaski, płacze, rzucanie się na ziemię... Domyślam się, jak ojcu musiało być wstyd z mojego powodu. W dodatku matka znalazła sobie nowego partnera, który też pozwalał mi na wszystko i powtarzałem ojcu, że mój nowy tatuś jest sto razy lepszy. Pewnego razu, kiedy tata nie pozwolił mi zrzucić jedzenia na podłogę (byłem wściekły, bo nie dostałem lodów przed obiadem), awanturowałem się tak, że aż narobiłem w majtki. Tata bez słowa umył mnie, przebrał i odwiózł matce. Pamiętam, że kiedy wychodził, powiedział jej, że wygrała. Od tej pory płacił alimenty, pamiętał o urodzinach i świętach, interesował się przedszkolem, a potem szkołą. Ale już nie zabiegał o moją uwagę i prawie nie zabierał mnie nigdzie. Nie przeszkadzało mi to.

W przedszkolu i szkole nie byłem lubiany, ale matka utwierdzała mnie w przekonaniu, że winni są wszyscy oprócz mnie.
Traf chciał, że w liceum byłem w klasie z siostrzenicą taty, ale nie zadawaliśmy się ze sobą. Kiedy Magda zapraszała znajomych na osiemnastkę, mnie pominęła. Powiedziała mi, że owszem, mój tata i jego nowa partnerka będą, ale nie ja. Bo aż za dobrze pamięta, jakie cyrki robiłem jako dziecko, a dalej jestem wrednym bachorem i nikt mnie nie lubi.

To był kubeł zimnej wody. Zacząłem się nad sobą zastanawiać i zrozumiałem, że Magda ma rację.
Porozmawiałem szczerze z ojcem i powiedział mi, dlaczego się ode mnie odsunął. Uznał, że szczęśliwszy będę z matką, bez niego, a poza tym bał się, że pewnego dnia nie wytrzyma i mnie uderzy. Wiem, że wielu innych na jego miejscu porządnie zlałoby mi tyłek.
Teraz powoli odbudowujemy naszą relację, a kiedy przestałem zadzierać nosa, to i ludzie zaczęli ze mną gadać.

Matka uważa, że nie zrobiła nic złego, ale ja już nie jestem kochanym synkiem mamusi.
Teraz idę na studia i mam nadzieję, że będzie lepiej.
Suszepranie Odpowiedz

To smutne, jak zawiść i mściwiść dorosłych (w tej sytuacji matki) może skrzywdzić dziecko. Jak łatwo grać dzieckiem by dopiąć swego...

Vampire7

Skrzywdziła dwie osoby - i dziecko i niewinnego ojca....Rozbiła ich relację z czystej złośliwości, a z syna chciała zrobić roszczeniowego gnojka. Dobrze,
że w sumie jej się NIE udało, że coś jednak do niego dotarło.

RavenCrew Odpowiedz

Trzymam kciuki za Ciebie :)
Grunt że zauważyłeś i pracujesz nad sobą.

Thiyaa Odpowiedz

Najważniejsze, że zrozumiałeś swój błąd. Wierzę, że uda Ci się naprawić relacje z tatą i znaleźć wspaniałych ludzi. Wszystko małymi krokami. Powodzenia :)

ZapachZimy Odpowiedz

Nie ty byłeś okropnym dzieckiem, tylko oni okropnymi rodzicami.

Dragomir Odpowiedz

Powinien Cie sprac na kwasne jablko i nawet drzec sie nie pozwolic. Teraz to juz pozamiatane, mamusia Cie urobila. Zeby nie bylo, nie ma w tym Twojej winy. Ale bachory rzucajace sie z placzem na podloge, wyrzucajace jedzenie "bo tak" to niestety - to sie leczy najlepiej pasem na dupe.

Papierowa

Myślisz co Ty piszesz? Już rozumiem na jakiej zasadzie ludzie wychowują swoje dzieci. Nie zastanawiają się nad najlepszymi rozwiązaniami, tylko biorą pierwsze lepsze i wylane na konsekwencje. Co dałoby "spranie na kwaśne jabłko" dziecka, które w ogóle nie ogarnia, jaką krzywdę komuś wyrządza, bo mama - autorytet - mówiła, że tak powinno być i to jest dobre.

Dlaczego wychowanie dzieci jest tak lekceważone przez społeczeństwo? Ja się martwię, że jeśli źle się doedukuję, to w przyszłości spapram życie nowemu stworzeniu jakąś drobnostką, a ludzie, którzy nie potrafiliby wytresować psa zabierają się za tworzenie i kształtowanie tak skomplikowanych istot. 🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️

Poza tym ojciec miałby jeszcze przez to dodatkowe problemy. Myślisz, że tak zawistna matka przepuściłaby okazję na zrobienie komuś na złość? Nawet jakby miała totalnie w dupie swojego syna, to zgłosiłaby na policję pobicie dziecka, tak o. Żeby jeszcze bardziej uprzykrzyć życie.

Dragomir

Wiem zeby mu zrobila kolo d.py. I nie mowie o biciu rocznego dziecka bo wyrzucilo bulke z reki, tylko jak dziecko rozumie co sie mowi do niego, ma 5 czy wiecej lat i zlosliwie robi na zlosc lub testuje w ten sposob, to powinno sie dowiedziec, gdzie jest granica i co grozi za jej przekroczenie empirycznie. Calkiem logiczne. Oczywiscie kazdy moze sobie szukac rozwiazan jakich chce, ale to co jest proste i dziala jest najlepsze. Nie mowie o katowaniu, tylko nieco przykrej karze natychmiast po zrobieniu czegos na zlosc po raz n-ty.

Ariane

Dragomir to że jest proste i działa nie znaczy że jest dobre, a w tej sytuacji efekt byłby jeszcze odwrotny od zamierzonego.

Suinii Odpowiedz

Wszystko przyjdzie z czasem, bądź cierpliwy .

Smiejzelka Odpowiedz

Słaby z niego ojciec. Zamiast próbować dawać dobry wzór to zwyczajnie Cie olał. Nie chciało mu się wychowywać syna. Rozumiem, że byłoby mu trudniej skoro miał tylko weekendy, ale to zawsze coś.

KorpRat

A co miał zrobić? To od początku była przegrana walka - dziecko mieszkało na codzień z matka, to ona była ta „dobra” bo pozwalała mu na wszystko, a ojciec ten „zły” bo dzieciak nie dostawał czego chce. Dodatkowo sytuacje pogorszyło wieczne umniejszanie inteligencji ojca i po prostu pozbawianie go autorytetu przez matkę.

Smiejzelka

Nie zgodze się z Wami. Dzieci to nie idioci. Wiedzą na ile z kim mogą sobie pozwolić. Po pewnym czasie dziecko by zrozumiało, że u ojca są inne zasady niż u matki. Zawsze by troche wpłynął na syna i z wiekiem lepiej się z nim rozumiał. Może dzięki temu Autor by nie był taki rozpuszczony i nielubiany.

Wtorek09

Smiejzelka, moim zdaniem nie. Raczej dzieciak by nie chciał jeździć do ojca, bo to ojciec był tym złym, a w weekendy z mamą i nowym tatą byłby lajcik.

Jest zresztą napisane, że gdy ojciec przestał o niego zabiegać i często go gdzieś zabierać, to autorowi to nie przeszkadzało.

Mavis113

@Smiejzelka Mój kolega ma podobną sytuację tylko że on się nie poddał i cały czas o córkę zabiegał. Finał? Dziewczyna ma teraz 16 lat. Ojcem pomiata jak tylko chce. Wyzywa od sk%&$&synów i nawet proboje bić. Miła jest tylko jak potrzebuje pieniędzy. Kolega jest rozwalony psychiczne i leczy się u psychiatry, który doradził mu żeby po prostu się odciął.
Dziecku bardzo łatwo zrobić pranie mózgu. Teraz zdecyduj które rozwiązanie jest lepsze.

Dodaj anonimowe wyznanie