#t9lW7
Obecnie w klasie maturalnej większość myśli o studniówce, tylko nie ja. Jako jedyna z całej 32-osobowej klasy zrezygnowałam ze studniówki, co jak zwykle zaowocowało pytaniami, dlaczego nie idę, czy zostałam zaproszona do kogoś, etc.
Mój problem jednak leży w naturze mojej rodziny. Moja siostra jak i mama poczuły się w obowiązku przygotowania mnie na ten wielki dzień jak i do wydania pewnych sum pieniędzy na to wielkie wydarzenie. Już jakiś czas temu zaczęłam mówić, że nie chce w tym brać udziału, co spotkało się ze sprzeciwem ze strony mamy. Teraz trochę się boję, jak wszyscy zareagują dobry miesiąc przed studniówką, gdy powiem im, że zrezygnowałam.
Ach ta studniówka... Ja po długiej walce z mamą która też uważała że koniecznie trzeba iść "bo to nie wypada tak się izolować" ostatecznie zostałam w domu. I nie żałuję ani trochę, w mojej klasie z nikim nie byłam blisko. Za większością osób wręcz nie przepadałam. I chociaż się osłuchałam od wszystkich że będę żałowała jeśli nie pójdę to póki co jestem szczęśliwa.
Nie rozumiem tego, jak dużą wagę ludzie przywiązują do tej studniówki. Ja też na nią nie idę, jestem trochę aspołeczna, nie lubię dużych grup ludzi i imprez. Wiem, że bym się tam nie odnalazła, a swojej klasy nawet specjalnie nie lubię i nie jesteśmy ze sobą zżyci, więc nie widzę sensu, by iść. Takie samo zdanie ma moja przyjaciółka i trzy inne dziewczyny z klasy, więc wszystkie zdecydowałysmy się nie iść. Pierwsze co usłyszałyśmy od klasy: "jak tak można, PRZECIEŻ TO STUDNIÓWKA, musicie iść...". Jak widać nie musimy. Teraz wszystkie laski biegają za sukienkami, butami, umawiaja się na paznokcie i makijaże i nieustannie omawiają między sobą koszty, pokazują zdjęcia salonów, do których pójdą przedłużać rzęsy. I wszyscy zaczynają się kłócić, co do różnych szczegółów związanych z tym "wspaniałym wieczorem", robią się spiny i cóż, my, które nie poszłyśmy, możemy odetchnąć z ulgą i skupić się na ważniejszych rzeczach. Na pewno nie będę żałować tego, że zrezygnowałam z pójścia na tak wielki event😂😂
@polisyndeton Może nie jesteś aspołeczna a zwyczajnie jesteś i trowertykiem, to dla nas normalne.
Też nie poszłam, nikt nie miał nic do gadania. Czy żałuję? Absolutnie nie. Żałowałbym, gdybym tam poszła. Nic mnie nie łączyła z tymi ludźmi i nie łączy. Powodzenia autorko.
Nie byłem na studniówce. Nienawidzę tańczyć, jakby mi płacili za to "skakanie jak małpa" to też bym nie poszedł. A nie płacili.... tylko trzeba było samemu te kilka stów za osobę wydać. Co co za przyjemność. Poza tym koleżankom lekko mówiąc odbiło, bo zaczęły odwalać z jakimiś krewetkami, fatografami( bo jeden fotograf to za mało) i nie wiadomo czym. Moim zdaniem 650 zł za osobę to przegięcie, to tylko jeden wieczór, 1/4 dnia.... Można lepiej wydać takie pieniądze i lepiej spędzić czas.
Z mojej studniówki pamiętam, że dziewczyny, które wydały miliony monet na kreacje, bawiły się dużo gorzej, niż np, ja gdzie pieniądze poszły tylko na sukienkę. :)
Przykro mi, że Twoja mama i siostra mają takie parcie na to, bo mogłaś się całkiem fajnie bawić :)
Pozdrawiam
Ja również nie byłam na studniówce. Ale to ze względu na to, że mój ojciec nie miał aż tylu pieniędzy. W zamian za to byłam na płatnym stażu w 4* hotelu w górach i generalnie nie żałuję. 😉
U mnie nauczycielka stwierdziła, że zmusi dziewczynę z moje klasy do pójścia na studniówkę. Wysyłała ją nawet do psychologa szkolnego... Po co kogoś zmuszać do rzeczy, których nie chce i które nie są wgl ważne?
@Yuuhi Bo to impreza dla nauczycieli kosztem uczniów, więc tak zażarcie namawiają na to badziewie.
Ja też na studniówkę nie poszłam, moja przyjaciółka tak samo.
Klasę miałyśmy do dupy. Fałsz i wredota.
Oczywiście nasza decyzja nikomu (poza rodzicami) nie pasowała.
Ba, wychowawczyni stwierdziła, że Nas na czymś uwali, tylko za to, że nie poszłyśmy, bo wszyscy mają iść!
Na każdej godzinie wychowawczej, albo jedną przekonywała, albo drugą. I cały czas ten tekst "No weź AnnoG jak Ty pójdziesz to Nuśka też. Nuśka nooo idź!"
Skończyła jak zapytałam czy mam się wbić w sukienkę, podjechać po koleżankę, ogłuszyć Ją łopatą, przebrać na chama i przywieźć w bagażniku.
Jak któraś z Was to czyta, (nie)pozdrawiam. 🖤
@LadyAnnoG Nie wszyscy lubią alkohol i imprezy, ludzie tego nie rozumieją i uważają, że wszyscy muszą iść na denną szkolną imprezę.
Trzeba walczyć o swoje zdanie, bo będzie się tego żałować, a ci co namawiają i tak mają cie w dupie.
Jestem podobnym typem, zadeklarowałam, że nie idę już na początku zeszłego roku i trzymam się tego. Mama mnie przekonywała, bo chciała dla mnie dobrze, ale spokojnie jej wytłumaczyłam, że żadna to dla mnie przyjemność, że będę się tylko męczyć. Teraz nawet razem się śmiejemy z tego, jakie kłótnie są u mnie w klasie o np. kolory butów. Postanowienia trzymam się do teraz, spędzę ten czas pewnie ucząc się do matury i nie będę żałować ani trochę! :)
Trzymam kciuki i naprawdę cię rozumiem, ja za nic nie poszłabym na taką imprezę i nie przejmuję się zdziwionymi reakcjami każdego dookoła xx
+ tak przy okazji - może mi ktoś wytłumaczyć to magiczne zdanie "ALE PRZECIEŻ TO RAZ W ŻYCIU"? Każdy moment w życiu jest "tylko raz", więc nie za bardzo rozumiem sens tego... argumentu?
Z tym argumentem mogę zgadywać, że studniówkę w życiu mamy jedną, bo raz kończymy szkołę średnią.
I bardziej wydaje mi się, że to taki ważny dzień, moment przejścia. Poznajesz po latach nowych ludzi i w którymś momencie możecie sobie opowiedzieć jak wyglądały wasze podstawówki, matury i studniówka.
Ponadto stawiam, że chociaż studniówka jest obecna w polskich szkołach od dawna, to dziś oczekiwania z nią związane są mocno powiązane z balami z amerykańskich filmów dla nastolatek.
Ja na swojej studniówce nie byłam. Kwoty, jakie wydawali inni, dochodziły do 600 zł. Uznałam, że szkoda pieniędzy rodziców na takie coś, makijażystki, fryzjerki i inne. Nie byłam nigdy typem imprezowiczki, nie maluję się na co dzień, więc pewnie z tapetą czułabym się źle. A znowu wysłuchiwać zdumionych pytań, czemu nie mam makijażu, też nie chciałam. Dodatkowo też oczywiście większość wniosła alkohol, którego nie piję. Plus denerwowało mnie to, że nie mogła iść razem dziewczyna z dziewczyną i tańczyć, tylko trzeba było zaprosić nawet obcego chłopaka i z nim tańczyć.
Nie żałuję, spędziłam wieczór z serialem i herbatą (no i kotem ;)), nie czuję, jakbym pominęła coś ważnego. Z tego co słyszałam, to jedzenie było zimne i pomimo że parę osób zaznaczyło, że są wegetarianami, potraw bez mięsa nie było. Trochę słabo, wydać tyle pieniędzy na jeden wieczór, który jeszcze nie może być dobrze zorganizowany. Za te pieniądze spokojnie zorganizujesz własne przyjęcie ;).