#umMgH

Jestem studentem jednego z medycznych kierunków, który miał pecha załapać się na w pełni zdalne nauczanie, przynajmniej przez jakiś czas. Moją frustrację możecie uznać za śmieszną i dziecinną, trudno. Ale muszę to z siebie gdzieś wyrzucić, a to jedyne możliwe miejsce.

Zawsze byłem typem prymusa. Uwielbiałem zdobywać wiedzę, to było i jest moje największe hobby. Znam chyba każdy możliwy sposób efektywnej nauki, efektywnych notatek, szybkiego czytania i lepszego zapamiętywania różnych treści. Teraz mój pokój jest praktycznie wytapetowany własnoręcznie zrobionymi planszami/plakatami pomagającymi w przyswajaniu informacji na studia, większość wolnego czasu poświęcam na naukę, staję na głowie, żeby się rozwijać i doczytywać ponad podstawę programową, uwielbiam nawet czytać książki medyczne czy okołomedyczne, tak o, do poduszki. Mimo trybu zdalnego te studia sprawiają mi niebywałą frajdę i ma to swoje odzwierciedlenie w ocenach. To co jest takiego anonimowego?

Kurwica mnie trafia przez ludzi z mojego roku. Jakiekolwiek chęci do nauki wykazuje garstka, reszta działa w myśl "pościągamy na zaliczeniach, jakoś to będzie". I miałbym to wszystko w poważaniu, ale czuję się jak skończony kretyn, wypruwając z siebie metaforyczne flaki, żeby jak najwięcej wiedzieć, umieć, rozumieć, a jeden z drugim dzięki urokom zdalnego trybu bezkarnie na jakichkolwiek egzaminach będzie ściągał i koniec końców otrzyma taki sam wynik jak ja. Bez wysiłku.
I tak, wiem na pewno, że ściągają.
I nie, nie mamy zaliczeń z włączonymi kamerkami.

I tyle, dziękuję za uwagę. Wyrzuciłem to z siebie, a teraz wracam do nauki.

Pozdrawiam, przyszły medyk.
arizona41 Odpowiedz

A najgorsze jest to, że tacy jak oni będą mnie leczyć, gdy dożyję do wieku emerytalnego.

Zupan

Nie będą.
Państwowego egzaminu lekarskiego raczej nie zdadzą w taki sposób.

Velasco

Jak mają odpowiednie znajomości, to zdadzą - niestety. Poza tym teraz jest zapotrzebowanie na lekarzy i biorą kogo popadnie.

Aswq

Jak to mówią komentujący i tak pewnie tego nie dożyjesz ^^

livanir

Zalezy z czego ściągają. Jak ściągają daty życia filozofów czy kiedy wynaleziono apap(wyolbrzymiam)... no nie dziwie im się, a nas to nie zabije

Pomodoro

Zupan, zdadzą, od tego roku została wprowadzona baza do LEKu, 70% pytan na egzaminie jest z ogólnodostępnej bazy

Badziaka

Medyk to nie musi być przecież lekarz. Jest wiele zawodów medycznych

Siggy

@Zupan jeśli się skupia tylko na tym materiale który obowiązuje do egzaminu, a nie na pierdolach, których też na medycynie jest dużo, to zdadzą

Edyta4444 Odpowiedz

Nie przejmuj się i idź dalej tą drogą. Życie ich zweryfikuje. Ty będziesz bez zastanowienia pomagał oni będą główkować co zrobić w tej sytuacji. Podziwiam Cie i trzymam kciuki.

Heparyna Odpowiedz

A mnie w cholerę bawi ten wysyp komentarzy, które z taką pewnością zakładają, że autor studiuje kierunek lekarski xD Tak jakby świat poza lekarskim nie istniał. Dla waszej wiadomości "medyczne kierunki" to całe spektrum - fizjoterapia, pielęgniarstwo, ratownictwo medyczne, analityka medyczna, kosmetologia, dietetyka, zdrowie publiczne, farmacja, lekarsko-dentystyczny itd, itd...

a co do ciebie autorze - pewnie, rozumiem frustrację. No ale niestety życie nie jest nigdy sprawiedliwe, a ja osobiście nie wierzę w to, że "karma wraca". szkoła, studia, praca, życie towarzyskie, każda z dziedzin życia opiera się w głównej mierze na tym, kto ma szczęście, znajomości czy jest bardziej cwany. Ale tyle dobrego dla ciebie, że łatwiej mając wiedzę w przyszłości zawodowej dobudowywać sobie znajomości niż na odwrot. a jeśli cię kusi, żeby podkablować na kolegów z roku, to ja szczerze odradzam xD

agathe

Ja wiem, że na każdym, nawet medycznym kierunku zdarzają się beznadziejne i niepotrzebne przedmioty i wcale się nie dziwię, że niektórzy wykorzystują sytuację i się nie uczą. Znam pewnego inżyniera, który na studiach miał fizozofię. Po co mu to? Ja sama mam mnóstwo durnych rzeczy i wyciągam z tej pandemii co się da. Zamiast uczyć się zupełnie niepotrzebnych rzeczy po prostu sobie pomagam notatkami czy internetem i zaoszczędzony czas mogę przeznaczyć na coś sensowniejszego, na przykład czytanie czy naukę na inne przedmioty.

ohlala Odpowiedz

Na pewno jest to wkurzające. Ale co Cię obchodzą ich wyniki? Ostatecznie to TY będziesz dobrym lekarzem i to TY będziesz naprawdę pomagał ludziom, więc jak dla mnie, to Ty będziesz wygranym, głowa do góry :)

ZapachZimy Odpowiedz

No niestety, takie są fakty. Zdalne nic nie zmieniło w podejściu studentów, jedynie bardziej je obnażyło. Teraz każdy leser lezie na studia po papier. Nielicznym zależy na wiedzy i porządnemu przygotowaniu do pracy. Uważam że tylko na prawdę najlepsi i najbardziej zdolni i pracowici powinni być przyjmowani na studia. Poprawiłby się poziom wiedzy magistrów i inżynierów. Fajnie, że ty rokujesz.

ZapachZimy

*porządnym

bazienka

*naprawdę

faaa Odpowiedz

Można popatrzeć na to z innej strony. Może po prostu jesteś mało zdolnym kujonem, co musi się wiecznie uczyć aby zaliczać. Podam przykład. Moja córka kończy studia medyczne (kierunek lekarski). Jest na 6-tym roku. Przez całe studia uczuła się stosunkowo niewiele, a wszystko zaliczała w terminie, średnio na poziomie 4. Czego nie udawało się dużej części jej koleżanek i kolegów. Część powtarzała rok. Sęk w tym, że od 2 roku pracowała na pełny etat (!!!) na umowę zlecenie, z regulowanym czasem pracy, aby nie utrudniało to studiowania. Lwią część pracy wykonywała w soboty i niedziele. Praca była ciężka, cały czas na stojąco. A w ubiegłym roku jak wprowadzono z powodu pandemii naukę zdalną, jako studentka 5-roku zgłosiła się do szpitala covidowego, gdzie przez 4 miesiące pracowała nawet ponad 200 godzin miesięcznie, z nocnymi dyżurami. Pieniądze nie były jej potrzebne na utrzymanie (to sponsorowaliśmy w pełnym zakresie my-rodzice), a na wspaniałe wakacje - zagraniczne wycieczki, wakacje pod żaglami itp. (tylko częściowo dofinansowane przez nas-rodziców).
Jej bliska koleżanka aby osiągnąć taki poziom wyników na studiach, musiała się uczyć non- stop. Zaczynała zaraz po wykładach i tak cały czas codziennie aż do późna w nocy, łącznie z sobotami i niedzielami. A całe wakacje ryła siedząc w domu już do przodu, aby być przygotowanym z zajęć których jeszcze nie było. I tak niestety została na roku.
Tak więc ciągłe wkuwanie i ślęczenie nosem w książkach, nie jest conditio necessaria dla bycia dobrym studentem i przyszłym lekarzem.

Heparyna

a ja wyciągnęłam z tego wyznania zupełnie inne wnioski :P twój komentarz brzmi z kolei tak, jakbyś chciała się dowartościować swoim najzdolniejszym, najmądrzejszym bombelkiem.

autor wyraźnie zaznaczył w wyznaniu, że dużo siedzi w książkach nie dla ocen tylko dlatego, że zdobywanie wiedzy go kręci. i to jest fajne.

Morison Odpowiedz

Młody człowieku na pierwszym roku, jeśli będzie się tak zajeżdżał to totalnie się wypalisz. W studiowaniu nie chodzi tylko o naukę. Skup się też na ludziach i kontaktach. Też ukończyłam UM i najbardziej właśnie żałuję, że tak mało czasu podczas tych wszystkich lat poświęciłam nawiązywaniu kontaktów.
Powodzenia. I pamiętaj zasada Zakuj Zdaj Zapomnij nie wynika z lenistwa i wygody ale też z tego, że tej wiedzy w większości nie będziesz potrzebował =]

Heparyna

skąd założenie, że autor jest na pierwszym roku?
czy tylko ja zauważylam wyraźną jak BYK informację, że zdobywanie wiedzy to dla autora pasja, a nie suche wykuwanie faktów, żeby zdobyć dobre oceny?
i nigdzie nie zaznaczono o jakie przedmioty chodzi - równie dobrze koledzy autora mogą ściągać też na przedmiotach kluczowych, a jednak wszyscy zakładacie z ultra wielką pewnością, że ludzie z kierunku autora idą na łatwiznę tylko na gównoprzedmiotach... też będę kiedyś medykiem, i u mnie niestety kochani współstudenci potrafili zrzynać zarowno na zapchajdziurach typy psychologia czy inne bhp, co na przedmiotach klinicznych (co jest dla mnie zwyczajnie straszne)

serio, to aż przerażające, ile sobie dopowiadacie i traktujecie potem swoje domysły jako prawdę objawioną :P

Morison

To akurat proste, na pierwszym roku się jeszcze chce =.=
Okej, powiedz mi tak szczerze. Widziałeś kiedyś aby neurochirurg zajmował się operacjami ortopedycznymi? Widziałeś kiedyś dermatologa leczącego komuś zaburzenia rytmu serca? Te wspaniałe przedmioty kliniczne nie robią z ciebie lekarza, lekarza robi z Ciebie specjalizacja. A jak powiesz mi, że bez specjalizacji można już pracować w zawodzie to mam tylko na to jedną odpowiedź - dobry we wszystkim jest dobry w niczym. Klinika ma za zadanie dać Ci podstawy, nikt nie będzie patrzył za kilka lat jaką miałeś średnią na 4 czy 5 roku. A Twoją wiedzę zweryfikuje LEP i egzamin specjalizacyjny i przyszli pacjenci którzy wytkną Ci każdy krzywy uśmiech na znany lekarz...

Puszmar Odpowiedz

Jadę na tym samym wózku czyt. kierunku co ty Autorze, i miałam podobne negatywne emocje na pierwszym roku kiedy wychodziło, że tak, można ściągać na maturze, nepotyzm istnieje itd itd. Ja męczyłam się do matury a część innych ludzi "przyszli i są" na tych studiach. Poradziła bym ci przestawić się na życie swoim jednym jedynym życiem, takie zwężenie na myślenie tylko o swoim "filmie" w którym grasz główną rolę i głębsze dostrzeganie ludzi naprawdę ważnych w twoim życiu. Losy wielu ludzi zkrzyżują się z twoim, ale splotą tylko nieliczne więc nie ma co.

Onabeznicka Odpowiedz

Oh jej jeju, jestem taki fajny, ciężko się uczę, a frajerzy ściągają. Muszę się pochwalić w necie, że jestem taki rządny wiedzy podczas kiedy inni się lenią. Niech mnie ludzie pochwalą.

baepsae Odpowiedz

Jako, że jestem obecnie na I roku lekarskiego, powiem tak - życie zweryfikuje. Nauczanie zdalne nie będzie trwać wiecznie, wkrótce na uczelnie wrócą zaliczenia stacjonarne (ba! u mnie już cała sesja zimowa była stacjonarnie i chcąc, nie chcąc około setka osób wyleciała). Nie wiem, na którym jesteś roku, ani na jakim dokładnie kierunku medycznym ale dla sprostowania niektórych komentarzy ujmę to tak - I rok lekarskiego ma za zadanie nauczyć przyswajania dużej ilości informacji w krótkim czasie, to tyle. Tak naprawdę pełny jest przedmiotów, które potem średnio się mają do pracy lekarza. Paradoksalnie nawet anatomia na pierwszym roku AŻ tak bardzo się nie przyda, bo co z tego że znam nazwę każdej najmniejszej bruzdy poszczególnych kości, albo wiem, że trzustka ma powierzchnię tylną, dolną i przednią, zamiast tylnej, dolnej i górnej. Jeśli będę chciała zostać psychiatrą nie będę musiała znać każdego otworu w czaszce, jeśli zamarzy mi się kariera okulistki nie będzie mi potrzebna znajomość przyczepu każdego poszczególnego mięśnia kończyn. Niektóre rzeczy trzeba po prostu wykuć i zdać, potem przyjdzie czas na doczytywanie informacji ze specjalizacji, która nas fascynuje i w której będziemy świetni.
Co do jeszcze samego wyznania, bije od niego niesamowite poczucie wyższości, "no bo jeśli czytam sobie coś dodatkowo, to jestem lepszy od innych, którzy lecą na ściągach lub ledwo zdają" - zawartość indeksu nie definiuje tego, jakim medykiem będzie się w przyszłości, na to składa obycie z pacjentem czy umiejętności manualne, jeśli mówimy o jakiejś konkretnej dziedzinie. Tym samym, tak jak pisałam wcześniej, to że komuś wybitnie nie leży kucie jakiegoś jednego przedmiotu i skorzysta z okazji, że może wesprzeć się materiałami, giełdą, czymkolwiek nie oznacza, że w przyszłości nie może być genialnym medykiem. Nie mówiąc już nawet o tym, jak małą wartość ma wiedza książkowa w porównaniu do doświadczenia, na które trzeba lat.
Troszkę pokory mimo wszystko życzę!

Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie