#vLFZU

Pewnie większość z was miała w swojej historii mieszkaniowej do czynienia z kłopotliwymi współlokatorami. Ale mnie chyba nie przebijecie.

Miałam swego czasu współlokatorkę pochodzenia wietnamskiego. Dziewczyna zaczynała dzień od miski granoli i szklanki wina. W mieszkaniu zawsze pełno było jej niezliczonej rodziny. Na szczęście wszyscy dobrze gotowali, więc nie było na co narzekać.

Ale dziewczyna miała zwyczaj oferowania kanapy dla każdego i wszystkich. Chyba pół jej klasy ze szkoły aktorskiej jakiś czas u nas mieszkało. Było jej żal takiego jednego kurdupla z Peru, który nie miał kasy na wynajęcie mieszkania, więc powiedziała mu, że może u nas pomieszkać do czasu, aż zaoszczędzi trochę pieniędzy na własny kąt. Rok potem kurdupel nadal mieszkał w salonie na kanapie.

Potem zaprosiła jakąś Szwedkę, ta musiała spać w kuchni na materacu. Ja się wkurzyłam, bo też miałam znajomych w potrzebie i jeden z moich znajomych również z nami zamieszkał. Spał na podłodze w salonie, razem z kurduplem grali nocami w koszykówkę w pokoju.

Potem siostra współlokatorki podrzuciła nam dwójkę swoich dzieci, bo "nie miała co z nimi zrobić" i te dzieci też z nami zamieszkały.

Tak więc Szwedka w kuchni, peruwiański kurdupel z moim znajomym z Hong Kongu w salonie, a ja ze współlokatorką i dziećmi jej siostry w sypialni. Super.

Pani w mieszkaniu piętro wyżej przyszła raz w niedzielę o bladym poranku z żywym kurczakiem pod pachą i świecami i powiedziała, że musi rytualne oczyszczenie mieszkania zrobić, bo złe duchy z mieszkania ulatniają się do niej piętro wyżej.

Zwinęła dywan w salonie, rozłożyła stare gazety, zapaliła świece i zadźgała kurczaka w ofierze tym złym duchom. Ponoć zostały one uwięzione w tym kurczaku. Powiedziała mi, że mam kurczaka spalić i będzie po kłopocie. Zostawiłam tego kurczaka na podłodze, bo nie wiedziałam jak go oskubać, i poszłam na dół do piwnicy robić pranie. Jak wróciłam, to widzę, że kurczaka nie ma. Kurdupel razem z kolegą z Hong Kongu ugotowali rosół.

Złe duchy zmusiły tę panią z Karaibów do wyprowadzki i wprowadziła się na jej miejsce para transwestytów. Puszczali Hedwig and The Angry Inch na cały regulator. Sąsiedzi narzekali, że ich koza się denerwuje od tej muzyki (bo trzymali kozę w wannie), więc transwestyci zaczęli puszczać Boney M - specjalnie dla kozy.

Transwestyci pojechali na jakąś trasę koncertową i zostawili cieknący kran. Zalało nam łazienkę i sufit się zawalił. I kawałek ściany. Można było łeb wystawić z wanny zaraz na zewnątrz budynku.

W międzyczasie współlokatorka zaprosiła nową koleżankę, żeby u nas przenocowała. Koleżanka była z byłej Jugosławii. Weszła do nas do mieszkania, rozejrzała się i poczuła się jak u siebie w domu. "Zupełnie jak w Bośni podczas wojny" - powtarzała.
Idesobieuliica Odpowiedz

Co ty ćpasz?

IloveMuffins

Nie wiem co bierze, ale chcę to samo xD

Tardiss

Poproszę 50g 🤣

Spokogerl

-Co ty ćpasz?
-Tak.

Sparkle92

Śmiechłam xD

Jakaskreatywnanazwa

Poproszę 50 cm

PMF

Proszę dodać do rachunku moje 5 netonów

GatunekGimbaza

Podaj namiary na dilera :D

PaniczFoch Odpowiedz

Totalna wieża Babel :D

ziembfan Odpowiedz

Gdzie ty mieszkałaś, że tylu obcokrajowców? xD

Patylev

@szinigami Dasz linka do innych swoich wyznań? Padłam ze śmiechu przy tym 😄

Polecamanonimowe

Czyli gdzie?

Poroniec

W większych miastach przecież jest masa osób z innych krajów. Przede wszystkim studentów, ale też dużo obcokrajowców zakłada tu rodziny, pracuje.

Polecamanonimowe

I w każdym z nich trzyma się kozy w wannie i zabija kury w ofierze

Slasher

Jeżeli w okolicach Sosnowca to podobnież, nie wiem czy potwierdzone info, ale jak zjeżdżali się ludzie do Zagłębia w poszukiwaniu pracy to zdarzało się trzymanie świń w wannie i mini ogródki na balkonie. Jest ktoś coś na ten temat więcej powiedzieć? :D

ArgonianskaPokojowka

Co do Sosnowca to ogródki na balkonach nadal aktualne. A co do świń to nie wiem jak inni ale moja koleżanka miała, tyle że nie w wannie.

Mydlo Odpowiedz

Moment, moment. To jest prawda? Liczyłam na zwrot akcji typu: "i wtedy się obudziłam" xD

AbdulAlim Odpowiedz

Poratujesz mnie, moje cztery żony, dziewięciu synów i siedem córek? Tylko kilka dni...

SeksownyChodnik

Horyh curek oczywiście.

noomi Odpowiedz

Ten styl pisania i ogólnie opowieść bardzo mi się kojarzy z jedną książką. Jak komuś się podoba i chciałby poczytać cos podobnego to polecam "ostatnia arystokratka" i "arystokratka w ukropie" czy jakoś tak.

Papaja00

Ja też polecam!

KapitanAnonim Odpowiedz

Matka ćpie, że wiesz?

Minny Odpowiedz

Ta koza w wannie przebiła wszystko

pijeherbatezdzemem Odpowiedz

To. Jest. Piękne.

SorbetPorzeczkowy Odpowiedz

Smoków mi brakuje

Zobacz więcej komentarzy (49)
Dodaj anonimowe wyznanie