#w1gO4
Zaczęłam chorować dość poważnie (leki będę przyjmować do końca życia) i on ma z tym straszny problem. Przez to jestem senna, nie zawsze mam ochotę na seks, często się nie uśmiecham. Sama czuję się z tym wszystkim fatalnie, a brak jakiegokolwiek wsparcia z jego strony, jeszcze bardziej mnie dołuje. Ciągle się obraża, ma pretensje, że nie odpowiadają mi jego propozycje seksualne (jakieś zabawki, seks na śpiocha, itp.), bo albo nie mam ochoty danego dnia na jego udziwnienia, albo są one dla mnie po prostu obrzydliwe.
Od dłuższego czasu czuję, że to nie jest już nawet miłość, a przywiązanie. Osobiście niesamowicie męczę się w tej relacji, ale wciąż mam nadzieję, że cokolwiek się zmieni. Rozmowy, kłótnie nic nie dają. Poprawa jest na dzień/dwa, a później pretensje, że się czepiam. Nie jestem w stanie tego wszystkiego zakończyć. Moja rodzina go za bardzo kocha, przez co też nie mam serca nawet spróbować. Mam wrażenie, że ja jestem jedyną osobą, która dba o ten związek. Dodatkowo, wszystko jest dla niego żartem. Nie widzi problemu, żeby na środku sklepu nazwać mnie dziwką, czy kurwą, ale żeby się do tego przyznać już ma.
Nie wiem co robić... Szczerze? Marzę o tym, żeby mnie zdradził. Żeby zakończyć ten związek, bo ja nie mam ani psychy, ani siły żeby to zrobić.
Z tego co piszesz to facet nie ma do Ciebie szacunku. Bycie z kimś tylko dlatego, że rodzina go lubi? Jesteś dorosła i nie potrzebujesz żeby rodzina Ci partnerów wybierała. Masz opcje nie robić nic i męczyć się dalej, pogadać może kryzys minie, bo w związkach bywają ich miliony, albo zerwij..
Ach, widzę kolejny z tych, co najważniejsze dla niego jest to, że go jaja swędzą. Nie, to nie jest oznaka miłości.
Skoro w tej chwili jako chłopak przy twojej chorobie zachowuje się karygodnie to jak miałby dochować przysięgi małżeńskiej, że będzie przy tobie w zdrowiu i chorobie?
Wkoncu psycha padnie Ci przy nim do końca, lepiej zakończ to jak rozmowy nic nie dają.
Nie zakończysz tego jeżeli Cie zdradzi, nie oszukuj samej siebie. Już masz masę powodów żeby odejść a tłumaczysz się rodzina. Traktuje cię jak chodząca pochwę i miesza z błotem. Jeżeli rodzina tak go kocha to niech oni się z nim ruchaja. Tylko od ciebie zależy jak wyglada twoje życie. Nie narzekaj ze masz zle skoro siedzisz i pozwalasz żeby ktoś na ciebie pluł.
Facet Cię wyzywa w miejscu publicznym, ma wyrąbane na Twoje potrzeby, nie wspiera Cię w chorobie. Ale rodzina go lubi, więc z nim będziesz... Ty tak na serio?
Jak rodzina go tak kocha, to nie może do nich idzie mieszkać, z nimi żyć? A jak cie zdradzi, to będziesz miala odwagę to zakończyć? On powie "przepraszam", rodzina "no ale raz mu się zdarzyło, co marudzisz?", i nadal nic się nie zmieni...
To o rodzinie brzmi jak wymówka. Facet ma tendencje do bycia gwałcicielem, a ty to ignorujesz?
Jakim kuźwa gwałcicielem? Na łeb ci coś padło?
Pewnie pijesz do seksu na śpiocha, który w wielu związkach jest czymś super normalnym, tak jak zabawki.
Koleś to burak, ale jego potrzeby seksualne nie są jakieś chore, są po prostu niedopasowani pod tym względem.
Waż swoje słowa.
Odejdź od niego. Jak nie masz odwagi/siły to poszukaj sobie wsparcia u członka rodziny lub przyjaciol. Opisz tej osobie co tam się dzieje albo pokaż to wyznanie. Wsparcie psychiczne od kogoś może być tym co wystarczy.
A jak mężczyzna ten raz w tygodniu powinien pokazać Ci jak Cię kocha?