#wYCyF

Większość osób z mojego i podobnych roczników z mojej miejscowości wyjechało na studia/do pracy do większych miast. Jak to na wioskach, ludzie pracują w różnych zawodach, jest parę bogatszych rodzin, ale z reguły reszta jest na średnim, albo niskim poziomie materialnym.

Sama wyjeżdżając z domu na studia od razu poszłam do pracy i właściwie utrzymywałam się sama by nie obciążać rodziców. Wiadomo jednak, że nie każdy robił tak jak ja. Rodzice niektórych znajomych ciężko pracowali, by opłacić studia i życie w mieście swoim dzieciom, a one bywały różne. Jedni znajomi przyjeżdżali kiedy tylko mogli coś pomóc, inni rodziców trochę olali, bo życie w mieście i imprezy ważniejsze.

Jednak jakiś czas temu zobaczyłam szczyt niewdzięczności. Mój znajomy zaczął opowiadać o nowej koleżance, super imprezowiczka, zawsze ma hajs żeby się napić, fajnie ubrana, ma dużo czasu bo studia lekkie i rzadko na nich bywa. Ogólnie laska szasta hajsem na lewo i prawo. No nic. Na wspólnego grilla w końcu ją przeprowadził. Była to dziewczyna z sąsiedniej miejscowości, młodsza ode mnie o kilka lat, więc nie rozpoznała mnie, ale ja ją tak. Coś mnie ściskało w środku jak słuchałam jej opowiadań o tym, że ojciec pracuje za granicą i jest kimś ważnym, a mama nie żyje od dawna. Opowiadała o imprezach, o wyjazdach i innych takich. A ja znałam drugą stronę tej opowieści.

Znałam jej rodziców. Tatę, który pracuje za granicą na różnych budowach i z roku na rok jak wraca do swoich rodziców na święta wygląda coraz gorzej, mamę, która od dawna przebywa w szpitalu psychiatrycznym i dziadków, którzy z dumą opowiadają o wnuczce, pilnej studentce, grzecznej dziewczynie...

A ona się ich wstydzi. Rozumiem popisywanie się, ale żeby wstydzić się własnych rodziców, ojca, który robi wszystko byle jego dziecku niczego nie zabrakło, matki, która z tego co wiem wciąż o nią pyta... Jakim trzeba być człowiekiem?
Dragomir Odpowiedz

Właśnie takim - dzieckiem z deficytem uwagi, próbującym się wylansować za wszelką cenę, skupić na sobie uwagę grupy i zjednać sobie innych - to uderza do głowy, a za tym stoi po prostu małość i poczucie, że jest się tak naprawdę kimś niepełnym, i w ten sposób próbuje się uzupełnić tę pustkę. Przykre, ale to bardzo prawdopodobna wersja.

AvusAlgor Odpowiedz

Jakim trzeba być człowiekiem? - straszliwie niepewnym siebie, przekonanym, że cała wartość jaką w sobie ma pochodzi z zewnątrz, a nie od wewnątrz. Szukanie atencji i potwierdzenia, że inni uważają go/ją za kogoś wartościowego.
Człowiek sam się w ten stan nie wprowadza, najpierw wymagane jest kilka poważnych błędów wychowawczych, więc tak bardzo się na koleżankę nie złość.
Na ten etap, żeby mieć mocno wyjebane to trzeba długo pracować ;)

StaryCap Odpowiedz

Współczesnym.

Dodaj anonimowe wyznanie