#xFuIR

Niby jestem normalna, w stałym związku, kończę studia, mam pasje.
Tylko że nie lubię i wstydzę się... siebie. I to naprawdę zaczyna rujnować mi życie.

Każdego dnia mam moment, w którym przypominam sobie co powiedziałam, jak się zachowałam, w jaki sposób zareagowałam i za każdym razem czuję ogromną złość wobec samej siebie i przede wszystkim wielki wstyd. Czasami do tego stopnia, że nie przesypiam nocy, wciąż rozmyślając nad tym jak głupia jestem, że zrobiłam, powiedziałam, czy nawet pomyślałam tak, a nie inaczej. Nie raz zdarzyło mi się rozpłakać w miejscu publicznym, bo akurat się zamyśliłam, a w głowie odbywał się lincz nad samą sobą. Często bywa, że wstydzę się jakiegokolwiek kontaktu z osobą, której dane zachowanie dotyczyło, przez co wiele rzeczy, za które się biorę, kończy się fiaskiem. Po prostu tchórzę, chowam się, byleby nie tworzyć sytuacji, w których mogłabym się przed kimś zbłaźnić przez zbyt emocjonalne/chłodne podejście, głupi żart czy cokolwiek.

Wiem, to nic wielkiego. Ale siedzi mi w głowie i przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu. Czy ktoś jeszcze tak ma? Nienawidzi i wstydzi się siebie? Dodam, że kompletnie nie wiem skąd mi się to wzięło, jestem dorosłą osobą, aktywną, raczej towarzyską. Po prostu pewnego dnia się zaczęło i trwa cały czas.
Rzezimieszek Odpowiedz

Mam bardzo podobnie. Codziennie potrafia mi się przypomnieć jakieś wstydliwe sytuacje, ale są takie dni, w których moje myśli niemal cały czas krążą wokół nich. Z tym że ja oprócz tego mam problem z relacjami między ludźmi, także często zdarzają się nieprzyjemne sytuacje przez moje nieadekwatne zachowania, a jak się zachowałam dobiera do mnie dopiero po czasie, a później wstyd mi z tą samą osobą rozmawiać. To wcale nie jest głupie ani tym bardziej błahe, a już tym bardziej jest czymś, co wymaga pracy wspólnie z psychoterapeuta.

xxyyzz Odpowiedz

Mam podobnie. Nie jest to tak krytyczne, jak u Ciebie, ale przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu. U mnie problemem jest to, że za dużo mówię. Przez to, po każdym dniu, analizuję dokładnie każdą moja wypowiedź. Czuję się źle z tym, że coś powiedziałam, zamiast to przemilczec. Zła jestem sama na siebie i czuję wstyd. Często też nie daje mi to spać, bo mój mózg nie pozwala mi zapomnieć o tym.

Alessandria Odpowiedz

Psychoterapia :) miałam bardzo podobnie - analizowałam każde wypowiedziane słowo, każdy gest - w końcu wszystko mogłam zrobić lepiej... To ciągłe dążenie do perfekcji jest męczące, po czasie nie chce się nawet nic zaczynać, bo wiesz, że nie wyjdzie idealnie... Trzeba to przerobić, wygadać się, zobaczyć pewien mechanizm, pokochać siebie takim, jakim się jest. Prawdziwa Ty (a nie ten idealny wytwór wyobraźni) zasługujesz na szacunek i miłość - głowa do góry ;)

Useyouredisfunction Odpowiedz

Meh mam podobnie. Jakieś dwa lata temu zdałam sobie sprawę ze skali problemu i doszłam do wniosku, iż rujnuje mi to życie. I choć naprawdę z całych sił próbuję z tym walczyć, to nie mogę się tego całkowicie wyzbyć. Autorko, to potrafi uprzykrzyć kontakty z innymi i sądzę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby pójście do specjalisty, bo będziesz się z tym niemiłosiernie męczyć:/

Hiholatek Odpowiedz

Mam podobnie, sytuacje które są zawstydzające, lub gdy zrobiłem coś głupiego... mam ochotę wbić sobie śrubokręt w oko. Nie jest to żadne wyolbrzymienie, czasem łapie się wtedy na tym, że po takim przypomnieniu trzymam śrubokręt i mierzę sobie w oko. Trzymając nóż kierowałem na serce, na żyły i to nie z zamiarem samookaleczenia ze smutku czy złości, tylko właśnie by powstrzymać to. To jest najgorszy etap, nigdy nic sobie nie zrobiłem, ale to chyba nasila się. Są dni kiedy to objawia się w łagodniejszej formie, wtedy są to chwyty za głowę, pochrząkiwanie, kwiczenie, przeklinanie. Wydawać by się mogło, że jestem chory umysłowo, na szczęście przy ludziach potrafię to zachamować. Jednak przez większość czasu jestem sam.

Ikazc

Lecz się, mówię poważnie, to już nie są żarty co się z Tobą dzieje. Śrubokręt i kwiczenie - nie wiem czy bardziej mi Cię szkoda czy się Ciebie boję..

livanir Odpowiedz

Też tak mam. Walcz z tym, bo kiedyś też miałam tak miło. Teraz przerodziło się to ataki paniki i mimowolne tiki <3 Jestm już tak zmęczona, ze czasem umysł podsyła mi myśli jak zabijam te osoby(np. uderzam ich głową o ścianę, co jest abstrakcyjne, bo nigdy nie byłam agresywna fizycznie, a słownie rzadko.)
Na silniejsze ataki(np, płacz) pomagają mi uspokajające leki od psychiatry. I
Też nie wiem kiedy się zaczęło, ale moja psycholożka to bagatelizuje. Najczęściej pomaga mi( przypadku bliskich znajomych) wytłumaczyć tą sprawę. Zbieram się do tego tygodniami, ale końcu mowię, ktoś mówi, ze już tego nawet nie pamięta/wybacza/nie przeszkadza i mi lepiej(choć idealnie nie jest)

Makigigi Odpowiedz

Jak to robisz, że masz znajomych? Mnie poczucie kompromitacji kazałoby unikać danych ludzi

Pestgirl Odpowiedz

Miałam tak większość życia i wciąż czasami jeszcze tak mam. Pomogła terapia, a jest to najpewniej 'prezent' od rodziców.

Caligo Odpowiedz

Puki ktoś nie jest zakompleksionym chvjem, naprawdę nie będzie zwracał uwagi na twoje rzekome "wpadki" społeczne, a nawet jeśli tak, to nie w negatywny sposób. Pomijając fakt, że tylko ty to uważasz za wstydliwe sytuacje. Tak na pocieszenie mówię.

Jebactennick Odpowiedz

"Sztuka osiąga swój szczyt, kiedy wyzbyta jest samoświadomości. Człowiek odkrywa wolność, kiedy traci obawy o to, jakie robi wrażenie lub jakie ma zrobić." Bruce Lee , swoją drogą poczytaj o panu Diogenesie może coś pomoże.

Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie